Właśnie dlatego w miłości nie oczekuj wzajemności
Post jest dobrym momentem na to, by oczyszczały się nasze motywacje. Nie po to przecież pościmy, nie jedząc słodyczy, by przy okazji schudnąć. Tu potrzeba bezinteresowności w dawaniu Panu Bogu naszego czasu i sił. Nie inaczej jest w miłości.
Kiedy rozmawiam z moimi uczniami w gimnazjum na temat miłości, największe oburzenie budzi zawsze moje stwierdzenie, że miłość wcale nie musi być wzajemna.
Samo słowo miłość kojarzy się nam przede wszystkim z romantycznym uczuciem, a brak odwzajemnienia z największą tragedią w życiu. Nic więc dziwnego, że tak trudno nam pojąć, czym miłość jest naprawdę.
Jeśli za definicję miłości przyjmiemy decyzję o tym, że chcemy dobra drugiej osoby, to łatwo zauważymy, że ta druga osoba wcale nie musi chcieć naszego dobra. Oczywiście skrajnym tego przypadkiem jest miłość nieprzyjaciół, która spotyka się z nienawiścią, a nie odwzajemnieniem. Dotyczy to jednak każdej miłości, nawet małżeńskiej. O ileż mniej mielibyśmy rozwodów, gdyby narzeczeni byli świadomi tego, co ślubują. Obiecują oni bowiem kochać drugą osobą nie do momentu, kiedy sami przestaną czuć się kochani, ale właśnie mimo tego, mimo wszystko, aż do śmierci.
Problem wynika z tego, że nasza egoistyczna natura często myli pojęcia. Nierzadko pod słowami "kocham cię" kryje się tak naprawdę "potrzebuję cię" albo "chcę być kochany". Sama nie raz tego doświadczyłam. Dopiero reakcja drugiej osoby pokazywała mi, że tak naprawdę kierowałam się tylko swoimi uczuciami.
Nie chciałam, by "on był szczęśliwy", ale by "on był ze mną". Można odnieść to do wszystkich naszych relacji, nie tylko tych damsko-męskich. Tylko prawdziwi święci potrafią kochać miłością czystą i bezinteresowną. Takich świętych mamy jednak pośród nas - to kobieta, która wytrwale przychodzi do szpitala do męża w śpiączce; to mężczyzna, który opiekuje się niepełnosprawną siostrą; to ludzie walczący w imieniu najsłabszych, którzy niczym nie mogą się odwdzięczyć. Przede wszystkim jednak tak kocha sam Bóg.
Bardzo ładny obraz Bożej miłości mamy w przypowieści o synu marnotrawnym. Często skupiamy się na miłosierdziu i przebaczeniu, jakie ojciec okazuje nieposłusznemu synowi. Warto jednak zauważyć też to, co działo się na samym początku. Ojciec pozwala młodszemu synowi wziąć część majątku i odejść. Kocha go całym sercem, a jednak nie oczekuje niczego w zamian, nie zatrzymuje go.
To wcale nie znaczy, że nie mamy pragnąć wzajemności. To naturalne i zdrowe. To też przecież największe pragnienie Boga, abyśmy odwzajemnili Jego miłość, byśmy chcieli kochać Go tak samo mocno jak On nas. Ważne tylko, by to pragnienie nie ograniczało naszego działania, byśmy chcieli dobra drugiego mimo wszystko i nie zniechęcali się.
Dlatego tak ważne jest, byśmy odnaleźli prawdziwą Bożą miłość w życiu, bo to właśnie ona sprawi, że będziemy czuć się spełnieni, odnajdziemy pokój serca i poczucie, że jesteśmy wartościowymi ludźmi. W przeciwnym razie nasze życie skupi się na tym, by szukać tego wszystkiego u drugiego człowieka. On jednak z dużym prawdopodobieństwem nie będzie w stanie obdarzyć nas miłością, jakiej potrzebujemy, choćby bardzo tego chciał.
Tylko Bóg zna nasze serca, tylko On jest pełnią, tylko On gotowy był porzucić swoją Boską moc, by stać się jednym z nas i oddać za nas życie. Chciejmy więc pełni miłości tylko od Niego, wszystkich innych kochajmy bez oczekiwania wzajemności.
Spójrz na tych, których kochasz najbardziej, zobacz, na ile to miłość bezinteresowna.
* * *
40 dni, by odnaleźć miłość - to cykl tekstów Ewy Bartosiewicz RSCJ i Karola Wilczyńskiego. Chcemy Wam pokazać, że miłość jest przeznaczeniem każdego chrześcijanina, a Wielki Post do dobry czas, by ją odkrywać.
Bez względu na to czy jesteś w związku czy nie, znajdziesz tutaj coś dla siebie. Masz 40 dni. Do dzieła!
>>Śmierć z miłości to nie koniec
S. Ewa Bartosiewicz - zakonnica ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacre Coeur). Prowadzi bloga Spojrzenie Serca.
Skomentuj artykuł