Zrób to natychmiast po wyznaniu grzechów

Zrób to natychmiast po wyznaniu grzechów
(fot. shutterstock.com)
Paweł Krupa OP

Otrzymałem rozgrzeszenie. Nie zmienia to faktu, że konsekwencje mojego grzechu oraz moja odpowiedzialność za to, co zrobiłem, za skutki tego czynu - pozostają.

Otóż należy przypomnieć sobie, w jaki sposób my - katolicy, chrześcijanie należący do Kościo­ła katolickiego - postrzegamy grzech. Trzeba przede wszystkim odróżnić dwa elementy, nie­jako składniki grzechu. Pierwszym z nich jest wina - gdy zgrzeszę, występując przeciwko Panu Bogu, staję się winny, jak mówił dawny katechizm, zaciągam winę. Jestem odpowie­dzialny za zło, które uczyniłem, za ten wybór fałszywego dobra, bo tak właśnie się dzieje: grzeszę, ponieważ przedstawiam sobie zło jako dobro i dlatego je popełniam.

Jednak problem grzechu nie kończy się na winie, bo ma on również swoje konse­kwencje - i dla nas, i dla innych. Jego skutki pozostają, pomimo odpuszczenia nam winy. W teologii nazywamy je karą. Konsekwencje tego, że na skutek naszego grzechu coś zosta­ło zniszczone, spadają często na nas samych. Ale, jak już wspomniałem, są też grzechy, któ­rych skutki szczególnie dotykają tych, których skrzywdziliśmy. Niektóre z nich określa się mianem grzechów wołających o pomstę do nieba. Mogą to być: morderstwo, znęcanie się nad bezbronnymi albo niepłacenie wynagro­dzenia za pracę. Kara za takie postępki może być ustanowiona na przykład jako odpowie­dzialność prawna: rozgrzeszony morderca czy nieuczciwy pracodawca nadal podlegają karze określonej przepisami i wymierzanej przez sąd.

DEON.PL POLECA

Ale karą może być również skutek, który po prostu jest w naszym życiu bezpośrednio odczuwalny. Stało się coś, co wymaga napra­wienia - nie wystarczy żal i wyznanie winy. Je­żeli nie naprawimy tego, cośmy "zmalowali", to ten stan, ten krajobraz po grzechu będzie trwał, sytuacja nadal będzie zła, chociaż grzesz­nik się wyspowiadał i został sakramentalnie rozgrzeszony - uniewinniony.

To jest absolutnie niesamowite: Bóg zmazuje naszą winę i nasza sytuacja staje się taka, jakby zło, które popełniliśmy, zostało wymazane, jak­by się nie wydarzyło. To może zrobić tylko Pan Bóg. Przypomnijmy sobie, jak bardzo oburzeni byli Żydzi, kiedy usłyszeli, że Chrystus mówi do uzdrawianego paralityka: Idź, odpuszczają ci się twoje grzechy! (zob. Mk 2,5-11). Oni byli zgorszeni, ponieważ wiedzieli, że może to zro­bić tylko Bóg. Nikt inny nie może zmienić za­ciągniętej przeze mnie winy moralnej, nikt nie ma nad nią władzy, jedynie sam Bóg. To jest coś, co dokonuje się między mną a Nim.

Nie zmienia to faktu, że konsekwencje mo­jego grzechu oraz moja odpowiedzialność za to, co zrobiłem, za skutki tego czynu - pozostają. Po rozgrzeszeniu uświadamiam to sobie jesz­cze bardziej, bo powracam do jedności z Bo­giem - jestem w stanie łaski, czyli znacznie bliżej prawdy. Jestem zatem wezwany do tego, żeby na tyle, na ile to możliwe, naprawić zło, które uczyniłem. Co więcej: naprawić to zło, ale również za nie odpokutować. Nie bez powodu powiedziałem "również", ponieważ zarówno w pokucie, jak i zadośćuczynieniu - podobnie jak w żalu za grzechy - nie jestem pozostawiony sam sobie.

Przed nami zatem pokuta i zadośćuczynienie. Zostaje nam przecież konkretny dług wobec Boga, który został - jak mówiłem przy okazji żalu za grzechy - obrażony moim złym postępo­waniem. Nie urażony, jak w przypadku jakichś towarzyskich niesnasek, tylko właśnie obrażo­ny. Grzech jest bowiem zawsze lekceważeniem Pana Boga, stawianiem przed Nim czegoś lub kogoś innego, co decydująco wpływa na nie­właściwy, zawsze zły wybór moralny.

Mam również zadośćuczynić bliźnim, tym ludziom, których skrzywdziłem moim grze­chem. Skrzywdziłem ich albo bezpośrednio, działając wprost przeciwko nim, albo też za­niedbując uczynienie dobra, które im się ode mnie należało.

W pewien sposób swoim grzesznym postę­powaniem skrzywdziłem także całą wspólnotę Kościoła - odbierając jej siebie jako człowieka dobrego. Pozbawiłem Kościół dobra, którego uczynienie było sprawą moją, a nie kogoś in­nego - właśnie ja, tylko ja mogłem i powinie­nem był je uczynić. Zgromadzeni w kościele na liturgii składamy Bogu w ofierze całe dobro, jakie jest w nas. Jeśli jednak grzeszymy, to tego dobra brakuje - Kościół zostaje go pozbawiony, dar wspólnoty jest ograbiony z czegoś, co ja mogłem do niego dołożyć. Dlatego konieczne jest zadośćuczynienie i Bogu, i bliźniemu.

To tylko fragment tekstu. Dalsza część TUTAJ
*  *  *
 
Naucz się dobrze spowiadać - okres Wielkiego Postu bezpośrednio kojarzy się ze spowiedzią. Ale czy na pewno potrafimy dobrze z niej korzystać? Przez kolejnych pięć tygodni nauczymy się spowiadać  tak, że przykra i stresująca do tej pory czynność zamieni się w spokojne i pełne pokoju spotkanie z Miłością. Kanwą dla całego kursu będzie 5 warunków dobrej spowiedzi, a przewodnikiem i nauczycielem dominikanin, ojciec Paweł Krupa OP. W każdy piątek na DEON.pl
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Paweł Krupa OP

Weź duszę w swoje ręce i oddaj ją Bogu

Spowiedź może być nie tylko „zaliczona”, „skuteczna” czy „odhaczona”. Może być również „dobra”, to znaczy przynosić widoczne dobro w twoim życiu. Jak to osiągnąć? Ojciec Paweł...

Skomentuj artykuł

Zrób to natychmiast po wyznaniu grzechów
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.