Zwolnij szaleńcze!
Bywamy zagonieni życiem. Odbieramy jego tempo jak jakieś szaleństwo. Wyścig szczurów. Podgryzanie konkurencji. Nawał obowiązków. Zaległe terminy. Pogoń za rozrywką…
Co nam wtedy wypada robić? A może właśnie wtedy zrobić coś, co nie wypada? Coś "szalonego", innego, na przekór? Może zwolnić, zatoczyć się, pozwolić sobie na "potok" szczerych aż do bólu słów? Mieć po prostu gdzieś konwenanse i ludzkie oczekiwania? Może od tego jest czas wielkopostny?
Pozwólmy sobie na trochę szaleństwa! Jak Dawid.
"Dawid (...) zaczął udawać wobec nich szalonego, dokonywać wśród nich nierozumnych czynności: tłukł rękami w skrzydła bramy i pozwalał ślinie spływać na brodę" (1 Sm 21,13-14).
Jak to się stało, że Dawid sprawiał wrażenie człowieka niespełna rozumu? Ścigał go Saul oszalały z zazdrości o powodzenie i sławę Dawida, bojąc się go jako tego, który przejmie po nim tron. Dawid podczas swojej ucieczki, ponieważ nie miał żadnej broni, bierze od kapłana Achimeleka złożony w sanktuarium w Nob miecz Goliata, Filistyna, którego wcześniej zabił podczas sławnego pojedynku.
Szalony krok
I tu zaczyna się historia nas interesująca (por. 1 Sm 21,11 - 22,1). Mianowicie Dawid zrobił coś naprawdę szalonego: udał się sam z tym mieczem do króla filistyńskiego. Poszedł do śmiertelnego wroga, który tylko marzył o zemście na nim. To przecież Dawid wielokrotnie poniżył go, zwyciężył jego wojska i pokonał zdawało się niezwyciężoną broń, jaką był Goliat. Teraz z mieczem Goliata przypominającym tamtą szczególną scenę, którą widzieli liczni Filistyni, przychodzi do ich królestwa. Nie wiemy, czy to była prowokacja, czy zwykły brak przezorności, czy jakaś inna szalona idea, w każdym razie słudzy króla Akisza oczywiście rozpoznali Dawida i donieśli o tym swemu władcy.
"Słudzy Akisza mówili: «Czy to nie Dawid, król ziemi? Czy to nie ten, któremu śpiewano wśród pląsów: Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy?»" (1 Sm 21,12). Ciekawe, że nazwali Dawida "królem ziemi". Chyba wiedzieli, kto im naprawdę zagraża? Sytuacja stała się bardzo niebezpieczna dla uciekiniera. Można powiedzieć, że Dawid znalazł się w śmiertelnej pułapce, którą zresztą sam sobie zgotował. I co wtedy zrobił? Uciekł się do podstępu. Zaczął udawać kogoś niespełna rozumu.
Dawid przejął się tymi słowami, a że obawiał się bardzo Akisza, króla Gat, zaczął udawać wobec nich szalonego, dokonywać wśród nich nierozumnych czynności: "tłukł rękami w skrzydła bramy i pozwalał ślinie spływać na brodę" (1 Sm 21,13-14). Podstęp się powiódł. Król Akisz dał się nabrać i postąpił bardzo głupio, puszczając wolno największego wroga. "I rzekł Akisz do swych poddanych: «Widzicie człowieka szalonego. Po co sprowadziliście mi go tutaj? Czy brakuje mi szaleńców, że sprowadziliście jeszcze tego, by szalał przede mną? I ten ma wejść do mojego domu?»" (1 Sm 21,15).
Niegroźny szaleniec
Myślę, iż warto zauważyć, że Dawid ocalił siebie, ponieważ zdołał przekonać Akisza, że jest niegroźny. Przedtem był pogromcą Filistynów i do tego zjawiającym się z groźnym mieczem Goliata. Bali się go. Potem udając szalonego prowokatora i w ogóle człowieka chorego umysłowo, zrobił wrażenie kogoś niegroźnego. Nie trzeba było z nim walczyć i on nie musiał walczyć. Kto wie, czy nieraz szaleństwo nie jest formą zrezygnowania z walki. Ktoś jej ma dość, więc prezentuje się jako szaleniec, jako ktoś z trochę "innego świata", tzn. niepodlegający regułom dotychczasowej walki.
Tekst biblijny mówi nam też, że Dawid bał się. Zaczął udawać szalonego ze strachu. Być może nie był to tylko wyrafinowany fortel, lecz nerwowa reakcja na bardzo silny stres. Czy to na froncie, czy w innych "nieludzkich" sytuacjach, bywa, że ludzie reagują syndromem przypominającym szaleństwo. Dawid nie tylko trafił do "jaskini lwa", ale też samotnie uciekał. Nie każdy wytrzyma taki stres, zwłaszcza ktoś tak wrażliwy jak ten jeszcze młody chłopak.
Trzech szalonych
W tym wydarzeniu jakby spotyka się trzech szalonych królów. Jeden to Saul opętany zawiścią i rozdarty między wdzięcznością a strachem, reagujący wbrew swoim obietnicom danym własnemu synowi Jonatanowi. Drugi to Akisz pozwalający wbrew własnym interesom na ucieczkę wrogowi. A trzeci to potajemnie namaszczony na króla Dawid, o którym do końca nie wiemy, na ile udawał szalonego, a na ile puściły mu nerwy.
Widać tu różne oblicza szaleństwa. Jedno to owoc strachu przed utraceniem władzy. Szaleństwo płynące z miłości do syna, ale chorej miłości, która sprawia, że w trosce o jego karierę sprawia mu się ból, prześladując jego przyjaciela i łamiąc dane mu słowo. Czyż nie takie jest szaleństwo rodziców, którzy chcą decydować o tym, kto ma być miłością ich dziecka, żoną, mężem czy w ogóle przyjacielem?
Drugie oblicze szaleństwa to skrajna nieroztropność, to podejmowanie decyzji wyraźnie szkodliwej dla własnego ludu. Wypuszczając wolno Dawida, król filistyński kieruje się wstrętem do wariatów. Nie chce jeszcze jednego takiego u siebie w zamku. Gardzi też swoimi sługami, którzy postępowali rozsądnie. Uważa, że jest otoczony bandą wariatów. A w efekcie sam postępuje jak skrajnie nieodpowiedzialny władca.
I trzecie oblicze szaleństwa. Spowodowane strachem przed śmiercią. Być może też jest przejawem chęci wycofania się z walki, szukania spokoju. A może to jeszcze coś więcej, może to szukanie życia sensownego, a nie pełnego zniszczenia i zabijania, może to pogoń za ludzkim obliczem życia. Szaleństwo byłoby tu buntem, niezgodą na nieludzkie układy. Być może symbolicznie Dawid "pluł" na to wszystko, wtedy gdy pozwalał ślinie spływać na brodę. Może dość miał życia w ciągłym terrorze i chciał uciec w świat, gdzie nikt nikomu nie zagraża.
Szaleństwo Ewangelii
Wśród postaci zapowiadających Chrystusa Dawid jest jedną z najważniejszych. Niektórzy bibliści twierdzą, że również ta scena ukazuje nam pewien aspekt Mesjasza. Sądzę, iż nie należy się gorszyć tą sugestią. Bo przecież Pan Jezus głosił niejedną szaloną rzecz, np. Błogosławieństwa, w których twierdził, że szczęśliwi są ubodzy, płaczący, głodni, prześladowani itd. Paweł nazwał Jego śmierć szaleństwem krzyża. Po co Jezus prowokował? Po to, by wyrwać ludzi ze śmierci wiecznej. By ratując swoje życie za wszelką cenę, nie stracili go. To On przecież głosił: "Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je" (Mk 8,35). "Szaleństwo" Jezusa, podobnie jak Dawida, wynikało z obawy przed śmiercią, ale nie śmiercią fizyczną. Chciał "obudzić" idących na zatracenie.
Czy Wielki Post to nie jest dobry czas na trochę szaleństwa? Wyluzuj! Zwolnij! W tym szalonym świecie musisz się jakoś odnaleźć.
We środę zapraszamy na kolejny odcinek rekolekcji "Żyj, nie biegnij". Ks. Artur Stopka pisze o tym, jak skutecznie wykorzystać czas parafialnych rekolekcji wielkopostnych.
Skomentuj artykuł