Skąd się wzięła śmierć i jakie jest jej znaczenie?

(Fot. sxc.hu)
o. Zdzisław M. Kijas OFM Conv

Śmierć jest nieuchronna, ale prawda o ziemskim przemijaniu winna być odczytywana jako zadanie do spełnienia, jako możliwość spotkania się z Bogiem.

Czytając księgi Starego Testamentu zauważamy,że dla ich autorów śmierć jest najbardziej charakterystyczną cechą życia ludzkiego. Często i to w różnych tekstach, historycznych i prorockich, mądrościowych i apokaliptycznych, spotykamy się ze stwierdzeniem, że człowiek jest słaby i skazany na śmierć. Wynika to po części z samej jego natury, który jako nie cieszy się niezniszczalnością, ale przeciwnie, należy raczej do istnień słabych, kruchych, łatwo miotanych przez wrogie mu żywioły.

Jego życie jest darem ruâh (hebr. „duch”) Pana, Bożego ducha, który łatwo może mu zostać odebrany, a wówczas człowiek wracać musi do ziemi, z której został stworzony. Przypomina o tym biblijny mędrzec Kohelet, kiedy pisze: „I wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał”.

Z tekstu biblijnego pisarza wynika, że śmierć bliska jest człowiekowi, który żyje jednak nadzieją, że nie przyjdzie ona zbyt szybko i nie przez zaskoczenie. Istnienie śmierci związane jest z kruchością ludzkiej natury i dlatego nie jest ona rzeczywistością znikąd, gdzieś z zewnątrz, ale od początku pielgrzymuje z naturą ludzką. Kobieta z Tekoa tak oto mówiła do króla Dawida:

DEON.PL POLECA

Wszyscy bowiem umrzemy z pewnością, i jesteśmy jak woda rozlana po ziemi, której już zebrać niepodobna, Bóg jednak nie zabiera życia w ten sposób (2 Sm 14,14).

Dzieje się tak właśnie dlatego, że:

Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów (Koh 3,1–4).

Wynika stąd, że śmierci nie należy rozumieć jako jakiejś kary, negatywnej zapłaty za popełnione wcześniej grzechy.

Śmierć jako kara

Nie wszystkie teksty Pisma Świętego posiadają identyczną treść i harmonizują idealnie z nauką podaną dotychczas. Łatwo znaleźć bogatą liczbę wypowiedzi autorów starotestamentowych, którzy za śmierć obwiniają grzech. Odbierana jest ona wówczas jako kara Boża zesłana na ludzi za popełniane przez nich grzeszne nieprawości.

Mędrzec Syrach przekazał nam dwa inne ważne teksty na temat życia i śmierci. W jednym z nich ocenia śmierć w kluczu fizyczno-biologicznym, w drugim z kolei nadaje jej charakter religijny, jako konsekwencję grzechu.

Mówi najpierw:

„Wszelkie ciało starzeje się jak odzienie, i to jest odwieczne prawo: «Na pewno umrzesz»” (Syr 14,17), nieco później dodaje natomiast: „Początek grzechu przez kobietę i przez nią też wszyscy umieramy” (Syr 25,24).

Jeszcze bardziej czytelnie dzieli śmierć na naturalną i religijną Księga Mądrości, która głosi: „I ja jestem człowiekiem śmiertelnym, podobnym do wszystkich, potomkiem prarodzica powstałego z ziemi” (Mdr 7,1) oraz „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności. A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła i doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (Mdr 2,23–24).

Cytowana wypowiedź jest jasna i nie pozostawia wątpliwości, że obok śmierci biologicznej może również istnieć śmierć o charakterze religijnym, a ten, który jej ulega, traci autentyczność życia, podobnie jak umierający biologicznie. Śmierć duchową opisano więc jako wydarzenie znacznie gorsze od śmierci fizycznej. Ta ostatnia zachowuje tylko pozory śmierci, ponieważ w rzeczywistości jest ona jedynie formą „przejścia” (Mdr 3,2–3) do większej, bardziej radosnej wspólnoty z Bogiem. Tymczasem śmierć grzeszników, a więc śmierć duchowa (por. Mdr 1,12–15; 18,5), sprowadzić może autentyczne nieszczęście, oddala bowiem od Boga, w którego mocy jedynie jest zagwarantować wieczne życie.

Czy więc śmierć fizyczna jest skutkiem grzechu pierworodnego? Teksty biblijne nie pozwalają sformułować jednoznacznej odpowiedzi. Nawet jeżeli Księga Mądrości mówi, że „dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka” i że „śmierć weszła na świat przez zawiść diabła”, to od razu precyzuje, że nie chodzi o śmierć fizyczną, ale raczej duchową, mówi bowiem: „Doświadczają jej ci, którzy do niego należą” (por. Mdr 2,23–24).

Jej autor sugeruje tym samym, że kto nie ulega podszeptom szatana, ten cieszyć się może trwałym życiem, nawet jeżeli fizycznie będzie musiał pożegnać się z tą ziemią.

Śmierć wedle Nowego Testamentu

Także w Nowym Testamencie nie znajdziemy jasnej odpowiedzi na nasze pytanie. Jezusa bardzo obchodzi naturalny proces śmierci. Podczas swojej działalności uzdrawia, pociesza, oddala cierpienie, sam płacze nad grobem Łazarza, a w ogrodzie Getsemani przed swoją śmiercią zachowuje się zgodnie z ludzką naturą i jako człowiek obawia się cierpienia i śmierci.

Aleksander Ganoczy pisze na ten temat: „o tym, że śmiertelność człowieka została spowodowana przez grzech, nie mówi [Jezus] nigdzie. Podobnie jak nie mówi, że śmierć wobec przyszłego eonu oznacza raczej zysk niż stratę”. Tak samo uważa wielu innych teologów.
Nie wiemy więc do końca, na ile możliwe jest stwierdzenie utrzymujące, że gdyby nie było grzechu, nie byłoby też śmierci.

Czy przypuszczenie takie jest słuszne? Jednoznaczna odpowiedź natrafia na poważne trudności, ciężko bowiem przychodzi nam wyobrazić sobie, co by było, gdyby wszyscy ludzie od początku świata żyli do tej pory? Jak i gdzie by się oni wszyscy pomieścili? Może właśnie kruchość i przemijalność nadaje naszemu życiu właściwy sens, potrzebną pełnię, której brakowałoby w przypadku braku fenomenu śmierci. Przez tego, kto wierzy w Chrystusa zmartwychwstałego, śmierć nie powinna być odbierana jako niszcząca siła, która wypacza radość życia, wprowadza atmosferę smutku i poczucie zwątpienia.

Raczej odwrotnie, prawda o ziemskim przemijaniu winna być odczytywana jako zadanie do spełnienia, jako możliwość spotkania się z Bogiem miłości. Modelem takiej postawy względem śmierci jest Jezus Chrystus, któremu nie odebrano życia ani też nie dał się uśmiercić, ale dobrowolnie oddał swoje życie, powierzając się śmierci. Jezus uczynił ze śmierci rodzaj zadania, które, jeżeli tylko wykonane właściwie, stać się może źródłem wiecznej radości w gronie zbawionych w niebie. Życie człowieka jest więc życiem w perspektywie śmierci, z prawdy o ziemskim przemijaniu i zbliżaniu się do wieczności w Bogu czerpie siły do mobilizacji w czynieniu dobra, odrzucaniu zła i praktykowaniu cnoty.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skąd się wzięła śmierć i jakie jest jej znaczenie?
Komentarze (4)
ŚD
śmierć duchowa
8 marca 2012, 01:33
I jak bardzo potrzeba nam takiej wiary gdy rzeczywistość śmierci dotyka nas tak bardzo bezpośrednio (np. nieuleczalna choroba)? Śmierć duchową opisano więc jako wydarzenie znacznie gorsze od śmierci fizycznej. Ta ostatnia zachowuje tylko pozory śmierci, ponieważ w rzeczywistości jest ona jedynie formą „przejścia” (Mdr 3,2–3) do większej, bardziej radosnej wspólnoty z Bogiem. Tymczasem śmierć grzeszników, a więc śmierć duchowa (por. Mdr 1,12–15; 18,5), sprowadzić może autentyczne nieszczęście, oddala bowiem od Boga, w którego mocy jedynie jest zagwarantować wieczne życie.  
M
moniska
2 listopada 2009, 14:23
W ostatnim "Gościu Niedzielnym" warto też przeczytać tekst "Małych Świętych obcowanie"
Jurek
30 października 2009, 13:36
Śmierć jest nieuchronna, ale prawda o ziemskim przemijaniu winna być odczytywana jako zadanie do spełnienia, jako możliwość spotkania się z Bogiem. <a href="http://www.deon.pl/religia/duchowosc/lyk-teologii/art,30,skad-sie-wziela-smierc-i-jakie-jest-jej-znaczenie.html">więcej</a> Jakby od początku naszego zycia chrześcijańskiego żyjemy w tej prawdzie, uczymy się jej, próbujemy przetworzyć na naszą zdolność wiary - zawierzenia. Ale skąd wziąć taką wiarę jaką miała św. Faustyna, która wręcz organicznie tęskniła za spotkaniem z Bogiem? I jak bardzo potrzeba nam takiej wiary gdy rzeczywistość śmierci dotyka nas tak bardzo bezpośrednio (np. nieuleczalna choroba)?
brat łata
30 października 2009, 12:44
Na pewno jest to jeden z puzzli w zrozumieniu tematu. Polecam artykuł: "Oswajanie śmierci" z Gościa Niedzielnego nr 44 z 01/11/2009. Zwłaszcza wypowiedzi siostry Dominikanki.