Sutanna i koloratka – czy wciąż jeszcze są świadectwem?

Fot. episkopat.pl

Kilka dni temu biskup włocławski wydał specjalny dokument, w którym przypomina księżom swojej diecezji o obowiązku noszenia sutanny lub koloratki. Nie zamierzam wcale dyskutować z biskupem, ale pobudził mnie tym do refleksji. Zastanawiam się: dlaczego nie napisał o obowiązku modlitwy? Pewnie z tym księża nie mają problemu. A dlaczego nie o świadectwie prostoty życia? Pewnie z tego samego powodu. Dlaczego właśnie o tzw. stroju duchownym? Pewnie dlatego, że z tym pośród księży jest kiepsko…

Jedni list biskupa przyjęli z zadowoleniem – może wprowadzi to porządek i ukróci zaniedbania! Inni tradycyjnie zignorowali pismo – jak większość listów otwartych, podpisanych przez „kurie”. Nie brakuje jednak i takich, którzy w zarządzeniu biskupa widzą kolejną odsłonę dość powszechnej (ich zdaniem) praktyki zajmowania się rzeczami drugorzędnymi, co ma świadczyć o słabości i nieumiejętności zajęcia się problemami naprawdę istotnymi. I komu tu przyznać rację?

DEON.PL POLECA

 

 

Zawsze warto zapytać, jak to było na początku

W Starym Testamencie pobożny Żyd do modlitwy zakładał przeznaczony na tę chwilę szal, który podkreślał uroczysty charakter tej chwili. Ale prawdą jest, że także ci, którzy chcieli podkreślić swoją pobożność, nie tylko w kontekście modlitwy „wydłużali filakterie u płaszczów”. Zewnętrznie chcieli się wyróżniać. W Nowym Testamencie proroka Jana wprawdzie rozpoznać można było po szczególnym, ascetycznym ubiorze, ale już jego uczniowie tak się nie ubierali. W przeciwieństwie do niego, Wieczny Arcykapłan Chrystus nie wyróżniał się niczym i kto nie miał wystarczająco wrażliwego serca, mógł obok niego przejść obojętnie. Podobnie Paweł, gdy w młodych Kościołach ustanawiał prezbiterów, wkładał na nich ręce, ale nie organizował im ceremonii „obłóczyn”. Dopiero z czasem, niestety, przejmując zwyczaje świata świeckiego, ci, którzy postawieni byli wyżej w hierarchii kościelnej, zaczęli używać specjalnych oznak swojej pozycji. Sutanna, żartobliwie w dawnych czasach nazywana „sukienką”, wyglądem nawiązywała jednak do zwykłego ubioru ludzi tamtych czasów. W reakcji na zbyt bogaty ubiór Kościoła „zarządzającego”, ci, którzy szukali prostoty i autentyzmu wiary, ubierali się biednie. Wielkie zasługi położył tu Franciszek z Asyżu, a poniekąd owocem tego było podkreślanie ubóstwa nawet w tym, co sięgało poza śmierć (jezuitów w dawnych czasach grzebano w prostych trumnach z nieheblowanych desek; zresztą do dziś wybieramy trumny z „niższej półki”). Prawdą jednak było to, że ten poniekąd zunifikowany fason, choć ubogi, był obowiązkowy i zewnętrznie wyróżniał duchownych od osób świeckich. Sutanna stała się swego rodzaju uniformem, mundurem. Jeśli zatem biskup teraz o tym przypomina, to w oczywisty sposób nawiązuje do długiej, wielowiekowej tradycji.

Wszystko, co dobre, da się „wykoślawić”

W naszym katolickim kraju ludzie niechętnie widzą księdza poza kościołem. Trochę dlatego, że uważają, że ksiądz „powinien się modlić” (przez cały czas!), a trochę dlatego, że im w życiu przeszkadza (uważają, że przy księdzu np. nie powinno się przeklinać). Obecność księdza – obojętnie, czy ktoś jest trzeźwy, czy pijany – prowokuje też do zwierzeń, które w praktyce sprowadzają się do narzekania na… innych księży. (Niektórzy z nas połykają haczyk i takie głupie gadanie upewnia nas, że inni są źli, za to oni są „fajnymi księżmi”). Ale z jeszcze innej strony prawdą też jest, że sami księża trochę... boją się ludzi. I nie chodzi o to, że sutanna czy koloratka przyciąga takich, którzy coś od księdza chcą wyżebrać, oczywiście zawsze „na jedzenie”, ale o to, że duchowni komfortowo czują się we własnym gronie. Stąd jeśli już jest sutanna, to raczej jako znak identyfikacji grupy – czyli często nie ma znaczenia duchowego ani nie jest źródłem żadnego świadectwa, ma wyłącznie funkcję socjologiczną.

Nie bez znaczenia są też różne patologie używania sutanny, i to zarówno obecnie, jak i w przeszłości. Bo to, że ksiądz prowadzi samochód w koloratce albo w sutannie, wcale nie oznacza, że daje świadectwo i nie przekracza przepisów. On po prostu w razie czego chce mieć względy i ewentualnie uniknąć kary. Kiedyś to naprawdę działało! Podobnie ma się rzecz z chodzeniem w koloratkach do przychodni – a nuż uda się przeskoczyć parę osób w kolejce? Trudno też o docenienie świadectwa tych, którzy na pielgrzymkach ubierają się w obowiązkowe rozchełstane i przepocone sutanny. W przeszłości zresztą też anegdotyczne było to, że w sutannach czy habitach klerycy pracowali, a nawet grali w piłkę. Oczywiście po każdym meczu sutann nie prali, więc nie trudno sobie wyobrazić, że seminarium pachniało jak rycerstwo pod Grunwaldem… Czy na pewno w tym wszystkim była i wciąż jest jakakolwiek wartość duszpasterska?

Sutanna: „mundur” czy raczej strój „liturgiczny”?

Już na początku Ćwiczeń Duchowych, w tzw. Fundamencie, Ignacy Loyola przypomina, że wszystkiego w naszym życiu powinniśmy używać z umiarem: o tyle, o ile pomaga nam to w drodze do zbawienia (dla Ignacego jest to najważniejszy i ostateczny cel życia człowieka). A jeśli coś nam zaczyna przeszkadzać, należy z tego zrezygnować. Pytanie więc, na ile w naszych czasach sutanna i koloratka służy samym księżom (bo o własne zbawienie muszą także dbać) oraz na ile jest potrzebna też innym? Czy przypadkiem ten zewnętrzny znak nie stał się pustym znakiem? Czy nie stała się „zbroją”, która raczej odgradza duchownych od świata?

DEON.PL POLECA


Wydaje mi się, że w praktyce sutanny – nawet te czerwone, purpurowe i obszyte kolorowymi lamówkami – stały się raczej strojem liturgicznym, a czasami galowym mundurem, zwłaszcza gdy podkreślają różnice „stopni”. Nigdy nie widziałem ani prałata, ani biskupa dającego na ulicy świadectwo swym kolorowym ubiorem – w takim stroju przechodzi się tylko między zakrystią a ołtarzem. To prawda, że pomiędzy „licznie zgromadzonym ludem”, ale jednak nie na ulicy, choć to właśnie tam świadectwo – i wrażenie – byłby największe…

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook). Po godzinach wolontariusz w krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sutanna i koloratka – czy wciąż jeszcze są świadectwem?
Komentarze (22)
MC
~Marek Chaciński
22 maja 2025, 21:50
M.C Kapłani nie chcą nosić sutanny czy też innego stroju duchowego, a diakonom stałym w większości diecezji zabrania się noszenia sutanny co dla mnie jest co najmniej dziwne.
PM
~Polak mały
17 lutego 2025, 21:11
Może z nieco "innej beczki": jest mi bardzo brak dziś biskupa, który swoje homilie rozpoczynał od słów "Kochani moi"... On naprawdę kochał nie tylko Boga, ale i Polskę. Całym sercem! Nagródź go Panie za to i przytul do Swojego Boskiego Serca...
RL
~Rea Lista
17 lutego 2025, 21:01
Brakuje mi tu czegoś (dość istotnego w dzisiejszych czasach): doczekaliśmy zjawiska dawniej raczej niespotykanego (a jeżeli już, to był to margines) - noszenie sutanny czy koloratki u wielu zaczyna wywoływać agresję (wyzwiska itp) pod adresem właściciela. Tu także należy szukać jednej z przyczyn spadku powołań. Smutne, ale prawdziwe...
KK
~karol karol
17 lutego 2025, 15:27
Tonsura naprawdę rozwiązuje sprawę. Nie wiem czemu miłośnicy mszy trydenckiej nie chcą upowszechniać akurat tego znaku Tradycji we współczesnym Kościele. Czyżby Tradycję traktowali wybiórczo? Niemożliwe xd
RK
~R K
18 lutego 2025, 08:24
Zapewne wybiórczo. Tradycja to dla nich taki parasol ochronny i wytłumaczenie dla niesamodzielnego podejmowania decyzji. Ciekawe czy na co dzień korzystają z Biblii Wujka czy poświęcili czas na naukę łaciny i czytanie Wulgaty Hieronima
JO
Jan Osa
18 lutego 2025, 09:24
Może nie wiesz, ale właśnie jest tonsura, bo trzymają się rytu trydenckiego. Sprawdź na you tube, są filmiki właśnie z obrzędu tonsury. Nie osądzaj i nie krytykuj, zanim nie sprawdzisz.
NW
~Nikt Ważny
18 lutego 2025, 21:11
Tonsura nie jest Tradycją w rozumieniu Magisterium Kościoła. Jest co najwyżej tradycyjnym zwyczajem.
JO
Jan Osa
16 lutego 2025, 17:09
Po pierwsze - jezuici z reguły nie noszą stroju zakonnego. Po drugie - uogólnienia i niesłuszne pomówienia, że księża używają sutanny do "załatwiania". Wielu pewno się czuje dotkniętych "synodalnym" otwarciem Autora i chęcią zrozumienia wszystkich i wszystkiego bez sądzenia. Po trzecie - strój (jakikolwiek) jest znakiem i tego używają wszyscy. Dlaczego inne religie, zawody, itp. używają swoich "ubiorów, a my się mamy "zasłaniać" niby świadectwem życia? A marsze "równości", itp. - tam wszędzie znaki. A że to kosztuje i że się ryzykuje "opluciem", wyzwiskami, a nawet pobiciem. No to wina już "kulturalnego", ateistycznego świata. Znak sprzeciwu. Tak było i będzie. Po czwarte - przykład sióstr zakonnych. One nie zdejmują habitu do pracy, mają roboczy, codzienny i odświętny habit. No i na koniec - dlaczego z uporem maniaka "biskupki", "księża-kobiety" chodzą w koloratkach? Ciekawe? A wierzący wyznawcy religii mojżeszowej w jarmułce? Może też ich trzeba napomnieć i "uświadomić"?
JM
~Jan Morenga
16 lutego 2025, 07:58
Akurat ludzie swieccy, ktorzy uwielbiaja sie stroic i nosic ultradrogie markowe ciuchy, najbardzej krzycza na to ze biskupi nosza czerwone sutanny, a ornaty sa zlote. Hipokryzja polska do kwadratu
KK
~karol karol
18 lutego 2025, 08:55
Akurat ludzie kościoła założonego przez biedaka z Nazaretu, ktorzy noszą czerwone sutanny za 20k euro i złote ornaty najbardzej krzycza na to ze ludzie świeccy uwielbiaja sie stroic i nosic ultradrogie markowe ciuchy. Hipokryzja katolicka do kwadratu
JM
~Jan Morenga
19 lutego 2025, 15:20
Widze zes pan krawiec i doskonale wiesz, ile milionow euro kosztuje uszycie sutanny z gabardyny czy tropiku
MS
~Ma SKI
15 lutego 2025, 11:36
Super.
NW
~Nikt Ważny
15 lutego 2025, 10:35
Kiedyś o tym myślałem: biskup ordynariusz, w sutannie (niekoniecznie purpurowej, wystarczy czarna z rubinowymi obszywkami), jadący przez miasto tramwajem do swoich obowiązków. Publicznie, wśród wiernych, z możliwością bezpośredniej rozmowy. I nagle ta piękna wizja prysnęła - obudziłem się.
PR
~Ppp Rrr
15 lutego 2025, 12:27
To nie musiał być sen. Podobno Franciszek Macharski chadzał po krakowskim Rynku i można było z nim normalnie porozmawiać - znajoma z pracy mi o tym mówiła. Ale to był człowiek z KLASĄ. Pozdrawiam.
AL
~Antek Lorek
15 lutego 2025, 14:43
Jest jeszcze nadzieja. Biskup Piotr z Gdańska czasami na msze do kościołów blisko kurii jeździ hulajnogą albo tramwajem.
HZ
~Hanys z Namysłowa
15 lutego 2025, 16:56
Abp Alfons Nossol też nosił sam listy na pocztę,po doprawieniu mszy Świętej w Krzyżowej idąc na pocztę, napływowy motłoch pluł przed nim,krzyczeli,pisali na murach,Nossol raus do Berlina, potem bp Nossol polecił dopisać, po lekarstwa dla Polaków. Potem pomagał jak umiał napływowemu motłochowi.to jest miłość do wroga.
NW
~Nikt Ważny
15 lutego 2025, 19:48
Ze śp. arcybiskupem Gocłowskim też dało się pogadać. Pamiętam gdy znajomy ksiądz wrócił na urlop z misji i wieczorem po przyjechaniu do Gdańska zadzwonił zameldować się biskupowi, ten mu na to: "Przyjeżdżaj dzisiaj na kolację, wszystko mi opowiesz". Albo gdy starszemu, skromnemu księdzu powiedział z okazji 50-lecia kapłaństwa: "Romek, ty się niczym nie przejmuj. Ja ci cały jubileusz zorganizuję." Traktował ludzi po ludzku.
WL
~W L
16 lutego 2025, 20:03
W Gdańsku nie ma biskupa Piotra. Abp Tadeusz, bo pomocniczy Wiesław plus senior.
KK
~karol karol
17 lutego 2025, 15:25
Podobno był kiedyś jakiś biskup, który nigdy nie użył słowa "ubogacać" ani "miłować".
AH
~Agnieszka Hennel-Brzozowska
17 lutego 2025, 20:00
Tak, to prawda, mnie też kilka razy zdarzyło się niespodzianie porozmawiać z przechodzącym Plantami kardynałem Macharskim, oczywiscie był w sutannie. I tak, sutanna jest ważnym znakiem, zwłaszcza dziś. Argument z siostrami zakonnymi jest doskonały.
KK
~karol karol
18 lutego 2025, 08:56
I podobno kiedyś jeden biskup Usiadł na Schodach. To niesamowite jak oni szybko rosną i stają się samodzielni UwU
NW
~Nikt Ważny
18 lutego 2025, 21:13
Nie ma biskupa Piotra Przyborka? Ciekawe, bardzo ciekawe.