Dzieci powtarzały, że mam zostawić męża. Wtedy pomyślałam "Jezu, Ty się tym zajmij"
Mąż pił i nie był zdolny do jakiejkolwiek pracy. Gdy sytuacja była naprawdę beznadziejna, zaczęłam prosić Jezusa o pomoc. Jeszcze nie znałam modlitwy ojca Dolindo.
Gdy na świat przyszło nasze pierwsze dziecko, żyliśmy z mężem bardzo biednie. Studiowałam zaocznie i pracowałam. Mąż również miał pracę.
Nagle okazało się, że jestem w bliźniaczej ciąży. Zaczęłam bardzo płakać, bo nie wyobrażałam sobie życia na 30 m kwadratowych z trójką dzieci, moją mamą i bratem alkoholikiem.
Mąż wtedy zapewniał mnie, że mamy dach nad głową i pracę, więc damy radę. I rzeczywiście; dawaliśmy radę dopóki mama nie zachorowała i mąż nie stracił pracy. Wtedy wszystko potoczyło się w złą stronę. Mama zmarła, brat i mąż razem popijali, a ja nie dawałam rady finansowo.
Po czterech latach brat zmarł, a mąż wciąż pił i nie był zdolny do jakiejkolwiek pracy.
Codziennie chodziłam modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Dzieci powtarzały, że mam zostawić tatę. Ja jednak nie potrafiłam wyrzucić męża.
W końcu poprosiłam Jezusa, żeby On się tym zajął. Nie znałam wtedy modlitwy ojca Dolindo!
Po powrocie z procesji Bożego Ciała, gdy weszłam do mieszkania, mąż oświadczył, że idzie na leczenie z alkoholizmu. Trafił na detoks i chociaż nie poszedł na terapię, udało się! Od 5 lat nie pije, a od 4 lat ma dobrą pracę.
Cuda się zdarzają.
***
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł