Kuzynki wychodziły za mąż, a ja wciąż byłam sama. Zaczęłam modlić się do św. Józefa

fot. Depositphotos
Marta

"Miałam w sercu ogromne pragnienie bycia żoną. Czułam, że to moje powołanie. Jednak co jakiś czas wpadałam w «dołki» i zamykałam się w sobie. Najgorsze były święta, ponieważ wtedy uświadamiałam sobie, że kolejny rok minął, a ja dalej bez męża" - przeczytaj świadectwo Marty, która znalazła dobrego męża dzięki wstawiennictwu świętego Józefa. To świadectwo jest dowodem na to, że cuda się zdarzają.

Przesyłam swoje świadectwo o tym, jak otrzymałam łaski za pośrednictwem św. Józefa. Kieruję je szczególnie do kobiet, które modlą się o dobrego męża, ale także do mężczyzn, którzy szukają dobrej żony. Gdy poznałam swojego męża, miałam trzydzieści trzy lata. Stało się to w momencie, gdy już opuściła mnie nadzieja, że kiedykolwiek wyjdę za mąż.

W młodości poznawałam wielu ciekawych ludzi, w tym mężczyzn. Nie narzekałam na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej, ale jakoś nie mogłam trafić na tego "jedynego". Koleżanki i kuzynki wychodziły za mąż jedna po drugiej, rodziły dzieci, układały sobie życie, a ja coraz gorzej znosiłam swój panieński stan. Miałam w sercu ogromne pragnienie bycia żoną. Czułam, że to moje powołanie. Jednak co jakiś czas wpadałam w "dołki" i zamykałam się w sobie. Najgorsze były święta, ponieważ wtedy uświadamiałam sobie, że kolejny rok minął, a ja dalej bez męża. Zaczęłam wątpić w swoje powołanie i czasem myślałam, że może po prostu je sobie wmawiam, a Pan Bóg chce ode mnie zupełnie czegoś innego.

Koleżanki i kuzynki wychodziły za mąż jedna po drugiej, rodziły dzieci, układały sobie życie, a ja coraz gorzej znosiłam swój panieński stan.

Nie pamiętam, jak to się stało, ale nagle zaczęłam modlić się do św. Józefa, a w środy rano, jeszcze przed pracą, jeździłam na nabożeństwo do Matki Bożej Nieustającej Pomocy - wszystko w intencji znalezienia męża. Byłam również w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, by modlić się tam o tę wielką łaskę. Mocno uchwyciłam się słów św. Teresy z Ávili: "Biedni grzesznicy, bez względu na wielkość waszych potrzeb, zwróćcie się o pomoc do św. Józefa! Idźcie do św. Józefa ze szczerą pewnością i spoko- jem, że wasze prośby będą wysłuchane". Czekałam. Nie wiem nawet, jak długo modliłam się do św. Józefa i Matki Nieustającej Pomocy.

Telegram do św. Józefa. Modlitwa z prośbą o szybki ratunek

Czas szybko mijał. Mimo że chwile zwątpienia nadal przychodziły, miałam w sobie więcej spokoju i zaufania. W październiku 2018 roku zakończyłam związek trwający około ośmiu miesięcy. Byłam zmęczona i miałam dosyć nowych znajomości z mężczyznami. Przestałam szukać. W grudniu tego samego roku odezwała się do mnie koleżanka, z którą nie miałam kontaktu prawie cztery lata. Zaprosiła mnie na sylwestra. Miałyśmy go spędzić tylko we dwie, ale w ostatnim momencie okazało się, że zaprosiła również swojego kolegę Daniela. Zgodziłam się, choć nie miałam najmniejszej ochoty na męskie towarzystwo, a zrezygnować też już nie wypadało.

Pamiętam prorocze słowa mojej mamy, gdy czekałam trochę zdenerwowana spóźnieniem Daniela, który miał po mnie przyjechać - "nie denerwuj się tak na niego, to może być twój przyszły mąż". Tak też się stało. Na początku jednak nic tego nie zapowiadało. Daniel nie do końca przypadł mi do gustu, denerwował mnie swoim zachowaniem, a najbardziej poirytował uwagą, że w tym dniu powinnam być w sukience.

Daniel oświadczył mi się w sierpniu, po ośmiu miesiącach związku, a w maju 2020 roku wzięliśmy ślub. Wszystko potoczyło się całkiem szybko. Nie mieliśmy na co czekać - Daniel w dniu ślubu miał trzydzieści dziewięć lat, a ja trzydzieści pięć. We wrześniu następnego roku, czyli w 2021, powitaliśmy na świecie naszą kochaną córeczkę Oliwię, która jest darem niebios i naszą wielką radością. Mamy za co Bogu dziękować! Modlitwa została wysłuchana. Mam naprawdę dobrego męża. Co prawda momentami nie było łatwo, powiedziałabym nawet, że moje narzeczeństwo "wisiało na włosku" (a to za sprawą mojej teściowej, ale to już inna historia). Święty Józef czuwał. Napiszę tylko, że warto modlić się o dobrych teściów. Życzliwi i dobrzy teściowie to także wielki dar, w końcu po ślubie stają się również rodziną.

Byłam zmęczona i miałam dosyć nowych znajomości z mężczyznami. Przestałam szukać.

Teraz z mężem modlimy się o własny dom. Póki co mieszkamy u mojej babci, jednak posiadanie własnego domu z ogródkiem jest naszym wielkim marzeniem. Bez interwencji i cudownej pomocy św. Józefa nie jesteśmy w stanie zrealizować tego marzenia. To przekracza nasze możliwości finansowe, a z kredytem na resztę życia nie chcemy żyć. Dlatego wierzymy we wstawiennictwo św. Józefa i żyjemy nadzieją, że pewnego pięknego dnia obudzimy się we własnym domku... Obiecałam św. Józefowi, że jeśli nas wysłucha, postawimy w najpiękniejszym miejscu w ogrodzie kapliczkę z jego figurą... Mam nadzieję, że pewnego dnia napiszę o tym świadectwo...

Świadectwo pochodzi z książki Cuda świętego Józefa - Część 5

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kuzynki wychodziły za mąż, a ja wciąż byłam sama. Zaczęłam modlić się do św. Józefa
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.