Pomógł mi święty Józef. Obcowanie świętych jest faktem
Święci wstawiają się za nami w niebie, u Boga, dlatego nie bójmy się prosić ich o pomoc, tylko prośmy wytrwale, pokornie i zawsze zgadzajmy się z wolą Bożą, jakakolwiek by była.
Była zima, ostatni rok studiów. W tamtym czasie miałem dość nieciekawą sytuację finansową. Nie stać mnie było na nowe buty, a stare popękały mi od spodu i śnieg dostawał się do środka. Zakładałem skarpetki, a nogi owijałem reklamówkami, żeby nie mieć bezpośredniego kontaktu ze śniegiem, który bardzo szybko się rozpuszczał przez zetknięcie z ciałem. Wtedy zgubiłem również czapkę i szalik. W tanich, bawełnianych rękawiczkach miałem dziury.
Podczas bardzo ostrej zawieruchy pojechałem odwiedzić koleżankę, która opowiedziała mi trzy historie związane ze św. Józefem. Pierwsza była o tym, jak to dzieci modliły się do św. Józefa o osiołka, którego zdjęcie miały w pokoju. Niedługo po tym znajomy rodziny zadzwonił i zapytał, czy nie chcą osiołka. Okazało się, że podarowany im osiołek nie miał ogona… tak jak ten na zdjęciu. Druga historia była o wielodzietnej rodzinie, która modliła się o samochód, ponieważ potrzebowała większego niż poprzedni. W tym przypadku także mieli zdjęcie. Po pewnym czasie znajomy rodziny zadzwonił i powiedział, że chciałby im oddać auto po swojej zmarłej matce. Nie chciał za nie żadnych pieniędzy. Samochód miał taki sam kolor i markę jak ten na zdjęciu. Trzecia historia dotyczyła kobiety, która modliła się o męża. Po kilku miesiącach poddała się. Złapała figurkę św. Józefa i wyrzuciła ją przez otwarte w pokoju okno. Usłyszała krzyk. Zbiegła na dół i przyprowadziła do domu mężczyznę, którego nie tylko opatrzyła, ale także wkrótce po tym zdarzeniu poślubiła.
Po rozmowie wróciłem do mieszkania i pomyślałem, że może i ja poprosiłbym o pomoc św. Józefa. Nie miałem wielkiego przekonania, tylko taką małą nadzieję, tlącą się gdzieś w głębi duszy. Uklęknąłem i powiedziałem: "Święty Józefie, proszę o pomoc, potrzebuję czapki, szalika, rękawiczek…". Tutaj się zawahałem, bo przecież buty nie kosztowały tak mało, a jak już wspomniałem, wówczas miałem bardzo niewiele pieniędzy na życie. Pomyślałem sobie jednak: albo powiem wszystko, albo nie dostanę nic. Po czym dodałem: "…i butów". Następnie odmówiłem krótką modlitwę wraz z Litanią do św. Józefa i poszedłem spać.
Rano ktoś zapukał do drzwi. Wstałem, jeszcze całkiem zaspany, i poszedłem otworzyć. Przede mną stała starsza kobieta, która zapytała: "Czy to ty jesteś Michał?". Odpowiedziałem, że tak, a ona wyciągnęła z portfela 200 zł i dała mi je. Zapytałem, czy coś mam zrobić w zamian. Poprosiła o modlitwę w intencji pewnej osoby. Zamknąłem drzwi i dopiero po chwili przypomniałem sobie, że przecież wieczorem pomodliłem się. Zadzwoniłem do mojej mamy, która nie mogła mi wcześniej pomóc, i opowiedziałem jej całą historię…
Niestety nie potraktowała mojego zwierzenia poważnie, chyba mi nie uwierzyła, ale dodała, że udało jej się w jakiś sposób odłożyć dla mnie 200 zł.
Przeczytaj również: Telegram do św. Józefa. Modlitwa z prośbą o szybki ratunek
W ciągu trzech dni miałem już komplet: czapkę, szalik, rękawiczki i… buty, które mam zresztą do dzisiaj. To najlepsze buty, jakie kiedykolwiek kupiłem, są lekkie, wygodne, ciepłe i w zasadzie nie do zdarcia. Święty Józef pomógł mi później jeszcze wielokrotnie. Przesyłam św. Józefowi małe, skromne wotum dziękczynne, ponieważ chcę podziękować wspaniałemu patronowi Kościoła katolickiego, który jest dla nas prawdziwym opiekunem. Świętych obcowanie jest faktem - święci wstawiają się za nami w niebie, u Boga, dlatego nie bójmy się prosić ich o pomoc, tylko prośmy wytrwale, pokornie i zawsze zgadzajmy się z wolą Bożą, jakakolwiek by była. Nie traktujmy modlitwy roszczeniowo i życzeniowo, a dobry Bóg, jeśli uzna to za właściwe, udzieli nam pomocy, jak sam chce.
Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!
Skomentuj artykuł