Mój tata i dziadek są alkoholikami [ŚWIADECTWO]

(fot. shutterstock.com)
Aleksandra

Jako mała dziewczynka z wielką chęcią chodziłam do kościoła. Pamiętam jak babcia prowadziła mnie na Mszę Świętą, uczyła pierwszych modlitw. Nigdy nie zapomnę mojej radości i dumy, gdy nauczyłam się "Aniele Boży".

Potem to niestety się wypaliło. Zostałam zniechęcona przez rodziców i dziadków, którzy przestali chodzić do kościoła. Moja wiara zaczynała się wypalać. Niby wierzyłam, ale do kościoła nie chodziłam zbyt często, wyśmiewałam się z ludzi, którzy wierzyli naprawdę.

Miałam problem z grzechem nieczystości, od którego nie mogłam się uwolnić. I w pewnym momencie Bóg się o mnie upomniał. Chciał, abym wróciła na ścieżkę dobra. Pierwszą szansą był wyjazd na rekolekcje do Wałbrzycha z Ojcem Antonello. Nie skorzystałam. Pod pretekstem złego samopoczucia zostałam w domu.

Następnie dość spontaniczna spowiedź, która odbyła się w październiku. Musiałam iść, aby móc być chrzestną. Pierwszy raz spowiadałam się u księdza Tomka, który stał się moim kierownikiem duchowym po nawróceniu. Pierwszy raz płakałam podczas spowiedzi. Nie potrafiłam się opanować. Przeryczałam całą mszę.

Jednak po dwóch tygodniach nie wytrzymałam. Znów upadłam. Znów opuściłam Mszę Świętą. 16 grudnia 2015 stał się datą mojego nawrócenia. Odbywały się wtedy rekolekcje w mojej parafii. Z racji, że zbliżało się Boże Narodzenie postanowiłam iść do spowiedzi. Pamiętam moją rozmowę z mamą przed wyjściem z domu, kiedy to zarzekałam się, że nigdy nie pójdę do spowiedzi przy balaskach, kiedy ksiądz mnie widzi.

Nie rozumiałam jeszcze wtedy, że patrzy na nas podczas sakramentu spowiedzi sam Jezus Chrystus. Wiedziałam to z lekcji religii, ale nie potrafiłam tego zastosować w praktyce. Idąc do kościoła miałam zamiar wyspowiadać się u księdza Tomasza i nagle zobaczyłam, że spowiada przy balaskach.

Nogi mi się ugięły, ale po raz pierwszy nie bałam się spowiedzi. Nie bolał mnie brzuch, nie czułam ochoty ucieczki. Coś ciągnęło mnie w tamtą stronę. To była moja pierwsza prawdziwa spowiedź. Poczułam ulgę i szczęście. Następnego dnia czułam potrzebę pójścia na roraty. Tak samo kolejnego dnia. 3 ostatnie roraty zaliczyłam już jako osoba wierząca.

Ksiądz mnie zapamiętał i w poniedziałek zaproponował, abym przyszła na plebanię na Wigilię Duszpasterską Młodzieży. Od tego momentu należę do Duszpasterstwa Młodzieży, co tydzień jestem w kościele, na Mszę przychodzę z radością, przyjmuję Pana Jezusa z wielką miłością i radością.

Z pewną świadomością przygotowuję się do sakramentu bierzmowania, który przyjmę za rok. Chcę być godna przyjęcia Ducha Świętego. Czuję, że to dopełni moje nawrócenie. Wiem, że Bóg działa w moim życiu i ja to widzę. Pomaga nawet w najmniejszych sprawach.

Uwolnił mnie od grzechu nieczystości, to w Nim znajduję siłę na następny dzień, ukojenie, pocieszenie po kolejnej kłótni z rodzicami i dziadkami, którzy uważają mnie za najgorszą szmatę. Mój tata i dziadek są alkoholikami. Gdy przychodzą upici zawsze wyżywają się na mnie wyzywając mnie, upokarzając.

Żyję dzięki Bogu. Inaczej nie wiadomo, czy nadal bym była na tym świecie. Były momenty, gdy miałam dość. Wtedy postawił Pan na mojej drodze wspaniałych ludzi z Duszpasterstwa i najlepszego księdza jakiego do tej pory poznałam, który jest moim przyjacielem.

Momentem, który umocnił mnie w przekonaniu, że chcę być bliżej Pana była obecność w styczniu na Mszy Jedności. Teraz mogę powiedzieć z pełną świadomością, że równo od pół roku jestem prawdziwie WIERZĄCA i jestem NAJSZCZĘŚLIWSZĄ osobą na świecie, bo wiem, że ON mnie KOCHA, a JA KOCHAM Jego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mój tata i dziadek są alkoholikami [ŚWIADECTWO]
Komentarze (1)
Andrzej Ak
27 czerwca 2016, 22:41
Wspaniałe świadectwo Aleksandro! Trzymaj się Jezusa i nigdy Go nie opuszczaj. Człowiek nie ma na tym świecie większego Przyjaciela niż Jezus!