"To nic złego mieszkać razem przed ślubem żyjąc w czystości"?
Jesteśmy szczęśliwą parą narzeczonych. Znamy się dwa lata, za rok jeśli Bóg da, będzie nasz ślub. Jak budujemy nasz związek? Przede wszystkim chcemy, aby Pan Bóg był w nim na pierwszym miejscu. I nie możemy doczekać się chwili, gdy przed ołtarzem powiemy sobie "Tak".
Małżeństwo to ogromny dar od Boga i wspólna droga do świętości. Jednak jak zbudować szczęśliwy związek? Często ludziom wydaje się, że Pan Bóg wprowadza wiele zakazów i nakazów, aby nas ograniczyć. Nic bardziej mylnego! Jednak musimy sami to zrozumieć, że dając nam przykazania, On chce wyłącznie naszego szczęścia! Bóg nie robi nic innego - On potrafi tylko kochać. Trochę czasu zajęło mi, aby do tego dojrzeć, jednak teraz moje życie wydaje mi się o wiele bardziej szczęśliwe i pełne.
Czystość przedmałżeńska
W dzisiejszych czasach, większości par wyznaje zasadę - kochamy się i dlatego współżyjemy ze sobą, tak okazujemy sobie naszą wielką miłość. Jednak Bóg mówi inaczej. On chce czystości. Skąd ta sprzeczność między logiką ludzką a Bożą? Ja i mój narzeczony od początku wiedzieliśmy, że chcemy zachować czystość. Tak nakazywała nam nasza wiara i nie chcieliśmy żyć inaczej. Im dłużej byliśmy razem, coraz więcej czytaliśmy różnych artykułów i świadectw na ten temat i widzieliśmy coraz więcej zalet czekania na siebie nawzajem.
Gdybyśmy żyli w grzechu od początku bycia razem, spotkania w dużej mierze ograniczałyby się do spędzania czasu w ten sam sposób. Jednak skoro tak nie jest, nasze randki wyglądają inaczej. Co zatem robimy? Rozmawiamy.
Zachwycamy się tym, jak pięknie stworzył nas Bóg. Cały czas chcemy trzymać się za ręce. Okazujemy sobie czułość pocałunkami i przytulaniem. Spędzamy czas aktywnie, chodzimy na spacery, wspominamy to, co do tej pory razem przeżyliśmy; opowiadamy sobie różne szczegóły pochodzące z naszego życia. I choć wydaje nam się, że znamy się już bardzo dobrze - zawsze znajdzie się mnóstwo rzeczy, o których jeszcze sobie nie powiedzieliśmy.
Po prostu - uczymy się okazywać sobie miłość na tysiąc różnych sposobów. I wiemy, że to zaowocuje w naszym przyszłym życiu, bo będziemy czynić to dalej, a nie uczyć się tego od nowa. W końcu będziemy razem do końca życia! Gdy teraz obserwuję pary, które żyły w grzechu przed ślubem, zauważam jak mało jest między nimi czułości. Brakuje im zwykłego przytulenia, trzymania za rękę, pocałunku ot tak, bez okazji - po prostu aby wyrazić miłość.
Nie chcę generalizować i mówić, że jest tak zawsze. Ale jest to realne zagrożenie. Człowiek potrzebuje czułości i miłości, a nie tylko pożądania i przyjemności fizycznej. A okazywania czułości trzeba się uczyć, bo kiedyś gdy będziemy już starzy i schorowani, tylko ona nam zostanie.
Współżycie jest ściśle i nierozerwalnie związane z powstaniem nowego życia. Współżyję - czyli jestem gotowy na jego przyjęcie. To nie tylko przyjemność, to przede wszystkim odpowiedzialność za poczęcie małego człowieka. Czy jeśli jesteś teraz w związku i współżyjesz ze swoim partnerem, jesteś pewny/pewna, że jeżeli Bóg obdarzy Cię potomstwem to przyjmiesz je z radością? Wychowasz je w miłości? Jesteś pewny, że będzie ono wzrastać w kochającej się rodzinie?
Małżeństwo i rodzina to podstawowe komórki społeczne, które są gotowa na przyjęcie nowego życia. Jeśli Bóg i wiara są dla nas na pierwszym miejscu, nasza rodzina musi być pobłogosławiona przez Naszego Ojca, co dokonuje się w sakramencie małżeństwa. Wtedy miłość zyskuje inny wymiar - wymiar Boży. Poza tym, im dłużej na coś czekamy, im więcej wymaga to od nas cierpliwości i wyrzeczeń, tym bardziej potrafimy to później docenić i uszanować. Ten pierwszy raz będzie dla nas wyczekiwanym darem, który ofiarowaliśmy sobie nawzajem.
Pan Bóg, chce naszej czystości po to, aby nasza miłość małżeńska była o wiele bardziej pełna i nie wyczerpała się do końca życia.
Wspólne mieszkanie
Dlaczego decydujemy się na to, że nie chcemy mieszkać razem przed ślubem? Przecież byłoby łatwiej. Nie musielibyśmy dojeżdżać po godzinie dziennie aby się spotkać. Może byłoby taniej. A może poznalibyśmy się lepiej? Co jeśli mój narzeczony ma tysiąc wad i złych przyzwyczajeń, o których nie mam pojęcia?
Nie, nie było to nam potrzebne aby podjąć decyzję o wspólnym życiu. Dlaczego? Porozrzucane skarpetki lub nie opuszczona deska w toalecie, to nie są sprawy, które zadecydują o tym, czy będziemy razem na zawsze. Nie musimy się nawzajem sprawdzać, bo wiemy że nasza miłość przetrwa o wiele gorsze rzeczy. Wystarczy wspólny wyjazd na wakacje czy ferie, aby dowiedzieć się jak mój ukochany zachowuje się w codziennym życiu. A ileż radości sprawiają nam wspólne randki i czekanie na każde spotkanie! Taka tęsknota i oczekiwanie na siebie, bardzo buduje więź.
Niektórzy pewnie pomyślą, że to nic złego mieszkać razem przed ślubem żyjąc w czystości. Jednak ciężko jest tak wytrzymać na dłuższą metę. Ale dlaczego nie chcemy mieszkać razem? Dlaczego nie śpimy w jednym łóżku gdy gdzieś wspólnie wyjeżdżamy? Przecież nie ma takiego przykazania. Przecież teoretycznie można spać razem i nie robić nic złego.
Ale dla nas małżeństwo to wielkie oczekiwanie i wielki prezent. Po prostu chcemy jak najwięcej zostawić na czas po ślubie. Wtedy małżeństwo będzie piękne, bo pobłogosławione przez naszego Ojca. I to my właśnie teraz decydujemy o tym, jak ono będzie wyglądać. Czy sprawiałoby nam przyjemność jedzenie naszego ulubionego ciasta gdybyśmy to robili codziennie?
Po pewnym czasie mielibyśmy go dość. Albo jaką radość sprawia prezent otworzony na dwa dni przed wigilią? Małżeństwo to jest właśnie taki prezent. Ono ma zmienić całe nasze życie. Chcemy ten prezent odkrywać od początku na nowo. Nie chcemy, aby wszystko było jasne i wiadome. Jaką przyjemność będzie nam sprawiało wspólne śniadanie, obudzenie się przy ukochanej osobie i wspólne zasypianie, jeśli przed ślubem mieliśmy to na co dzień przez długi czas? Po co rozpakowywać ten prezent wcześniej, skoro można nim się cieszyć tysiąc razy bardziej? Nie rozpakowujcie go zbyt wcześnie, jeśli oczywiście małżeństwo jest dla was tak samo ważne.
Oczywiście sami nie wytrwalibyśmy w tych wszystkich postanowieniach, gdyby nie umacniał nas Pan Bóg. To on daje nam siłę. We wspólnej modlitwie mówimy Mu o wszystkim. O tym co nas męczy, co nas cieszy. On jest naszym przyjacielem więc możemy mu powiedzieć o wszystkim. Dziękujemy mu za wszystko, a przede wszystkim za siebie. Bo jesteśmy razem po to, aby wspólnie prowadzić siebie do zbawienia. To jest główny cel bycia razem. Nie przyjemności albo super rodzinka. Chcemy iść razem do Boga. Dlatego chociaż czasem upadamy, od razu staramy się to naprawiać i szukamy przebaczenia w sakramencie pokuty. Ale ważne jest też, aby starać się usłyszeć co Pan Bóg chce nam powiedzieć.
Jesteśmy za siebie odpowiedzialni, dlatego gdy zauważamy że coś złego dzieje się z naszą drugą połówką, zwracamy sobie na to uwagę. Chcemy dążyć razem do świętości. Najważniejsza jest dla nas jego wola, bo on zna nas najlepiej, lepiej niż my sami siebie, i wie co jest dla nas najlepsze. Nawet jeśli czasem wydaje się to po ludzku niedorzeczne. W każdej złej sytuacji staramy się zauważyć dobro. Niepowodzenia nas wzmacniają i dają nam lekcję na przyszłość.
Bardzo ważna jest dla nas rozmowa. Ona jest fundamentem naszego związku. Staramy się rozmawiać o wszystkim, co nas męczy. Nie można tłumić w sobie złych emocji, bo one później narastają i mogą wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Nie bójmy, że zranimy siebie nawzajem mówiąc, co nam leży na sercu. Jeśli druga osoba naprawdę nas kocha, zawsze zrozumie i będzie chciała naszego szczęścia.
Choć nie jesteśmy idealni i nigdy nie będziemy, myślę że wcale nie chodzi o to, aby takim być. Gdybyśmy nie dążyli do doskonałości, nasze życie stałoby się puste i bezcelowe. Jednak pomimo naszych wad, razem tworzymy coś więcej. Razem prowadzimy siebie wspólnie do Boga. Upadamy, ale jak najszybciej powstajemy, gdyż chcemy dbać nawzajem o swoje zbawienie.
Jeśli Bóg jest dla was na pierwszym miejscu, zrozumiecie o czym chciałam wam opowiedzieć. On naprawdę chce naszego dobra. Nie stwarza tych zakazów, po to aby nas ograniczyć. On robi to z miłości. Musicie to tylko zauważyć.
Skomentuj artykuł