Wybaczyłam rodzicom, że abortowali moje rodzeństwo

Fot. Prywatne archiwum autorki
Iza

W mojej rodzinie wyszła na jaw skrzętnie skrywana tajemnica. Okazało się, że moi rodzice w przeszłości dokonali pięciu aborcji.

Mam na imię Iza. Po maturze wyjechałam do Irlandii w poszukiwaniu pracy, a po dwóch latach rozpoczęłam studia na Akademii Sztuk Pięknych w Cork.

W grudniu 2019 roku w mojej rodzinie wyszła na jaw skrzętnie skrywana tajemnica. Okazało się, że moi rodzice w przeszłości dokonali pięciu aborcji. Mam jednego brata, czyli gdyby nie aborcje, byłoby nas siedmioro i tworzylibyśmy wesołą drużynę.

DEON.PL POLECA

Są dowody na to, że w rodzinie, w której dokonano aborcji, rodzeństwo może odczuwać jej konsekwencje. Dzieci są doskonałymi obserwatorami; analizują zachowanie rodziców, dostrzegają i zapamiętują wiele sytuacji. Tak było w moim przypadku.

Jako nastolatka często wracałam do pewnego momentu z wczesnego dzieciństwa, kiedy to moja mama dostała silnego krwotoku z dróg rodnych. Ten obraz mam wciąż przed oczami, jak siedzi na białym krześle w przedpokoju, a pod jej nogami znajduje się ogromna kałuża krwi. Moja babcia mieszkała dwa piętra wyżej i mama kazała mi natychmiast do niej pobiec. Pamiętam jak w przerażeniu starałam się jak najszybciej wspinać po stromych, granitowych stopniach, trzymając się małymi rączkami balustrady. Dopiero jako dorosła osoba zdobyłam się na odwagę, aby wyjaśnić, co tak naprawdę się stało tamtego konkretnego dnia. Mama odpowiedziała, że to było krwawienie poporodowe i miało ono związek z urodzeniem mojego brata. Nie była to prawda. Teraz już wiem, że w macicy zostały szczątki maleńkiej istotki i stąd pojawił się ten zagrażający życiu krwotok.

Kiedyś w wieku sześciu lat usłyszałam w radiu piosenkę, a jej tekst brzmiał:

Ty byłaś piękną dziewczyną
A on był pięknym chłopakiem
Ja niepotrzebną kruszyną
Rzuconym w złe gniazdo ptakiem
Ty miałaś włosy z obrączek
Jego trzymałaś za ręce
Moich nie chciałaś rączek
Nie trzeba ci było więcej

To dziwne, że zapamiętałam te słowa jako mała dziewczynka i tak wryły się w moją pamięć, że pamiętam je do dzisiejszego dnia. W drugiej klasie podstawówki – był to dzień matki – nauczycielka poprosiła kogoś, aby zaśpiewał jakąś ładną piosenkę o mamie – dla mamy. Ja się zgłosiłam na ochotnika. Wyszłam na środek sali i oczywiście – nie zdając sobie sprawy z tego, jaki przekaz niesie ten tekst, a z przekonaniem, że jest to wzruszająca piosenka o mamie – zaczęłam ją śpiewać, wkładając w to całe swoje serce. Nauczycielka po chwili przerwała mój występ, każąc mi natychmiast wrócić do ławki. Była na mnie wściekła, a ja starałam się powstrzymać łzy myśląc, że zaśpiewałam tak beznadziejnie. Mojej mamy na szczęście przy tym nie było.

Innym razem, podczas kłótni z bratem usłyszałam słowa mamy: "To wszystko przeze mnie, przez to, co zrobiłam". Było dużo takich momentów. Wszystkie one pokazywały, że nawet nie wiedząc o tym co się stało, decyzja mojej mamy przenikała moją codzienność.

Latem 2019 roku wspólnie z rodziną odwiedziliśmy babcię i podczas rozmowy na tematy społeczno-polityczne moja babcia przyznała się do usunięcia ciąży kilkanaście lat temu. I to wyznanie było katalozatorem do szczerej, oczyszczającej rozmowy pomiędzy mną, bratem a rodzicami, aby już nigdy więcej w jakiejkolwiek kłótni nie padło z moich ust wykrzyczane zdanie w kierunku mojej mamy: "może ty też to miałaś!".

Moja mama żałuje tego, co się wydarzyło w przeszłości. Mówiła, że dokonanie pierwszej aborcji było najtrudniejsze; kolejne były już jak wyrywanie zęba. Przyznała, że chodziło o wstyd – "co ludzie powiedzą", "trójka dzieci to za dużo". To straszne, że chodziło w tym wszystkim o innych, a nie o nas.

Wybaczyłam rodzicom, że abortowali moje rodzeństwo. Ale mimo to jest to dla mnie ciężkie brzemię. Aborcja to morderstwo. Wcześniej uważałam, że kobieta – szczególnie w przypadku gwałtu – powinna mieć prawo do decydowania o tym, czy urodzić dziecko. Teraz jestem całkowitą przeciwniczką aborcji.

Bóg pomógł nam poznać płeć naszego nienarodzonego rodzeństwa, a my nadaliśmy im imiona. Stały się przez to namacalnymi członkami naszej rodziny. Rozmawiam z nimi, tęsknię za nimi i stale doświadczam ich obecności. Wspólnie z rodzicami kupiliśmy pięć figurek i choć nie mają twarzy, to przedstawiają trzy dziewczynki i dwóch chłopców. Pełnią one dla mnie funkcję zdjęcia. Każda z figurek trzyma bukiet kwiatów i w ten sposób komunikują się z nami. Dziękują za istnienie, przyjęcie, poznanie, spotkanie. Już się nie mijamy.

Wysłuchał i spisał Piotr Kosiarski.

Fot. Prywatne archiwum autorki

Szukasz pomocy w tym obszarze? Doświadczasz cierpienia w związku z aborcją w twojej rodzinie? Zadzwoń do siostry Małgorzaty: 730 278 555

***

Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wybaczyłam rodzicom, że abortowali moje rodzeństwo
Komentarze (3)
MK
~Matylda Kostrzewska
2 października 2020, 19:32
Jejku. Co ty masz, dziewczyno, do macicy swojej matki ? To ona poświęciła swoje zdrowie dając Ci życie. I jeszcze coś do niej masz ? Pewnie jesteś młoda. Będziesz miała kilka dekad na karku, dojrzejesz, i wtedy powiesz sobie uczciwie:" Tak, narzekałam na rodziców, wytykałam im błędy, ale jak tak podsumuję swoje życie, to .... oni w porównaniu ze mną są Herosami."
AW
~Anna W
25 września 2020, 11:23
Wzruszająca historia
PW
Piotr Wójciak
31 sierpnia 2020, 09:01
Kiedyś byłem świadkiem, jak obca mi kobieta, siedząc obok mnie na przyjęciu rodzinnym pochwaliła się dwiema aborcjami. Okropne.