Halloween czy Wszystkich Świętych?
Ten dylemat rokrocznie w równej mierze zajmuje uwagę kaznodziejów, katechetów jak i dziennikarzy. Problem w tym, że tylko jednostki zadają sobie trud zajrzenia do słownika angielsko-polskiego lub internetowej Wikipedii. I dlatego Halloween kojarzy się z obrzędowością pogańską, ciemną stronę mocy, która drzemie w obcym polskiej kulturze obyczaju.
Halloween to skrócone do jednego słowa wyrażenie z dawnej angielszczyzny: All Hallows’ Eve czyli po prostu - Wigilia Wszystkich Świętych! Elementy pogańskie wmieszane w irlandzkie, a potem amerykańskie zwyczaje, importowane wtórnie do Europy nie różnią się natężeniem od tych, które występują w polskiej tradycji obchodzenia innych świąt, jak np. w jasełkach czy dyngusie, gdzie przecież także pojawiają się rozmaite zmory, czarty i szkarady.
Zamiast tworzenia sztucznego pola kulturowego konfliktu, lepszym pożytkiem byłaby edukacja i odtwarzanie pierwotnego kodu znaczeniowego symboli i zwyczajów. Dwa lata temu "Super Express" zamieścił wywiad z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, który tonująco wyjaśniał: "Oczywiście, rozmaite obce wpływy kulturowe mają pewne odzwierciedlenie w obyczajowości, zwłaszcza młodzieży w dużych miastach. Traktowałbym to jednak, mimo wszystko, jako pewien margines, który pokazuje konieczność przywiązania do tradycji i pozostaniu jej wiernym. Powaga tych świąt staje się widoczna zwłaszcza wtedy, gdy udajemy się na cmentarz. Dostrzegamy wówczas, że życie to nie jest tylko rozrywka, sprawa, którą możemy przegapić."
To jedna strona medalu, druga jest taka, że do wiernych płyną komunikaty duszpasterzy przestrzegających z tej okazji przed "angażowaniem się w jakiekolwiek formy okultyzmu i magii."
Najlepsze zaś, zapewne, są liczne już inicjatywy pozytywnie ukazujące sens listopadowych uroczystości, jak na przykład poznańska Ekumeniczna Noc Kościoła (IV w tym roku), której towarzyszy hasło: "Nie jesteśmy spod znaku wydrążonej dyni, ale spod znaku Chrystusa Zmartwychwstałego!". Uroczystość odbywa się wieczorem w poznańskim Kościele Świętego Krzyża przy ul. Ogrodowej 6, z okazji Święta Reformacji. Do tego dochodzą liczne już w kraju pochody ku czci świętych pod hasłem "Holy Wins" (święty zwycięża) oraz inicjatywa "Gościa Niedzielnego" - Święci kontratakują.
Apologetyczne zwalczanie Halloween mocą kaznodziejskiego autorytetu niekoniecznie musi przynieść zamierzone skutki. Nie sądzę, że to pod wpływem apeli z ambony warszawska tarocistka - jak odnotowała to swego czasu prasa - powiedziała, że 1 listopada powinien być dniem, w którym naszą łączność ze zmarłymi powinna zostac ograniczona jedynie do tradycyjnych form przeżywania Wszystkich Świętych.
Natomiast problem właściwego przeżywania Uroczystości ma jeszcze jeden ważny aspekt. Jak w cytowanym wywiadzie z "Super Expressu" zauważa ks. Chrostowski, skutkiem PRL-owskiej indoktrynacji jest, " że obydwa święta - Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny - niejako się skumulowały." Tak powstała dziwna mieszanka pojęciowa, którą egzotyczne zwyczaje z importu tylko wzmacniają. Ale… czy ręki do tego nie przykładają sami duchowni, jeśli Msze i procesje cmentarne rozpoczynają w bardzo wielu miejscach, zwłaszcza w wielkich miastach, już od godziny 11.00 dzisiaj? W ten sposób nawet pobożni katolicy nie będą na Eucharystii ku czci Wszystkich Świętych lecz skupią się na… obchodach tzw. "święta zmarłych".
Skomentuj artykuł