Wspólnoty Pomocy, czyli parafie (nie tylko) na czas kryzysu
"To jest dokładnie ten moment kiedy księża czy klerycy powinni wyjść i pomagać ludziom, a nie siedzieć w seminarium, bo inaczej stracą wiarygodność, że kierują się jakimiś wartościami". Ten projekt może przynieść wiele dobra nie tylko w czasie epidemii, ale także po niej. Czym są Wspólnoty Pomocy?
Z Wandą Kaczor rozmawia Karol Kleczka.
Karol Kleczka: Skąd się wzięły Wspólnoty Pomocy?
Wanda Kaczor: Wspólnoty tworzą ludzie, którzy mają doświadczenie w organizacjach pozarządowych i jako wolontariusze chcą się tym doświadczeniem dzielić. Zdajemy sobie sprawę, że jest mnóstwo bardzo sensownych i pomocnych inicjatyw oddolnych, ale zauważyliśmy dwa możliwe zagrożenia. Jedno takie, że ten zapał może się prędzej czy później wypalić. Teraz trwa pandemia i wszyscy ją odczuwają, dlatego też wielu rzuciło się do pomocy. Powstają grupy typu Widzialna Ręka i działa pomoc sąsiedzka, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo ta pomoc będzie potrzebna też później, już po epidemii.
Drugie zagrożenie to trudność rozpoczynania jakiejś inicjatywy od zera. Jednym to przyjdzie łatwiej, ale ktoś inny może mieć dużo chęci, lecz nie orientuje się, jak je uporządkować i wdrożyć. Staramy się śledzić dobre praktyki. Dlatego na naszym fanpage’u informujemy na przykład o już dziejących się akcjach pomocowych – być może ktoś to zobaczy, zainspiruje się i pomyśli „kurczę, też mogę coś takiego zrobić”. A my mu damy narzędzia.
Celujemy do trzech różnych grup: nie tylko do wolontariuszy, nie tylko do potrzebujących, lecz również do takich osób, które wiedzą, że ktoś może potrzebować pomocy, ale może nie wie, dokąd może się po nią zgłosić. Ktoś może kojarzy, że w klatce obok mieszka starsza sąsiadka, ale nie ma śmiałości lub możliwości zaoferować pomocy, za to może o tym poinformować parafię.
Nie mogę się poruszać, a potrzebuję wyprowadzić psa i zrobić zakupy. Czy możesz mi pomóc?
Na naszej stronie nie znajdziesz informacji: „Potrzebujesz pomocy – zadzwoń na nasz numer”, bo jako Wspólnoty nie jesteśmy w stanie udzielić wszystkim pomocy bezpośrednio – jesteśmy siedmioosobową grupą i nie możemy zapewnić, że zrobimy zakupy każdemu, kto zgłosi taką potrzebę. Nasza praca wygląda inaczej. W tej akcji kluczowe są właśnie „wspólnoty” – parafie i grupy, które można sieciować ze sobą, kierować do lokalnych instytucji. Jak to działa w praktyce? Jeśli zgłasza się osoba potrzebująca pomocy, sprawdzamy, czy jej parafia działa już w ramach Wspólnot Pomocy. Jeśli nie – kontaktujemy potrzebujących z koordynatorem najbliższej terytorialnie parafii, która organizuje pomoc. Koordynator skontaktuje się z wolontariuszem, którego zna i który może zaoferować bezpośrednią pomoc, albo z instytucją, która ma lepsze środki do jej udzielenia. Niedawno mieliśmy dokładnie taką sytuację. Dlatego gwarantujemy przepływ informacji i linkowanie, ale pomoc bezpośrednia powinna być udzielana lokalnie.
A co jeśli mojej parafii nie ma w programie?
Wtedy staramy się ją do niego zaprosić. Skoncentrowanie akcji właśnie wokół parafii, a nie pojedynczych osób i działań, jest ważne, bo chcielibyśmy żeby parafie zaczęły aktywniej działać w przestrzeni publicznej. Zwiększają też trwałość programu. Stwierdziliśmy, że zamiast liczyć na to, że w każdej wspólnocie powstanie lokalna grupa pomocowa, to chcemy, aby osoby posiadające pomysł na dobrą inicjatywę nie zaczynały od zera, a parafia daje dobry punkt odbicia, bo po prostu już jest. Ktoś kogoś zna, wiadomo kto jest starszy, kto jest chory. Jest mniejsza anonimowość.
Skoncentrowanie akcji właśnie wokół parafii, a nie pojedynczych osób i działań, jest ważne, bo chcielibyśmy żeby parafie zaczęły aktywniej działać w przestrzeni publicznej.
Chodzi też o wsparcie psychologiczno-duchowe. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że prawie każdy smartfon ma funkcję łączenia rozmów do kilku osób na raz. Wystarczy dodać numer i można wspólnie modlić się przez telefon. Wiele osób starszych potrzebuje takiego wsparcia, bo nie korzysta z transmisji w internecie i podobnych. Dowiedziałam się o tym od koleżanki, która w ten sposób pomogła starszym paniom w swojej parafii, poinstruowała je jak odpalić Zooma i codziennie wieczorem wspólnie odmawiają różaniec. To wprawdzie nie jest dostarczanie żywności czy leków, ale to też wielkie wsparcie, którego się szuka w Kościele. To jest ogromnie proste, ale czasem niełatwo wpaść na taki pomysł. Dzielimy się takimi inspiracjami.
To co powinienem zrobić żeby dołączyć?
Jeśli zgłasza się do nas parafia, to ma za zadanie wyznaczyć koordynatora. Koordynatorzy dołączani są do osobnej platformy, która ułatwia przepływ informacji między nimi a nami. Koordynator staje się osobą kontaktową, której udostępniamy wszystkie dokumenty. Może być nim ksiądz z parafii, może być też oczywiście świecki.
Parafie zgłaszają się bezpośrednio do was?
Tak. Na naszej stronie są konkretne informacje skierowane bezpośrednio do potrzebujących, wolontariuszy, parafian czy partnerów. Kierujemy je do księży, którzy mogą zgłosić swoje parafie do Wspólnot Pomocy, a także do liderów grup parafialnych. Prosimy ich o kontakt z nami.
Jeśli jakaś parafia decyduje się, żeby dołączyć do akcji, to możemy na przykład zaoferować kartę SIM z numerem telefonu, na który mogą dzwonić osoby potrzebujące. Mamy zaprojektowane plakaty i ulotki, które można wywiesić na sklepach, aptekach czy klatkach schodowych. Posiadamy bazy danych i instruktaż, jak stworzyć mapę zasobów i mapę potrzeb. Stworzyliśmy też przykładowy scenariusz rozmowy do „parafialnej obdzwonki”.
Dlaczego akurat parafie są głównymi ogniwami we Wspólnotach Pomocy?
Po pierwsze parafia jest niewielka, mniejsza niż dzielnica, co pozwala, by te lokalne wspólnoty były jak najgęstsze. Byłoby dobrze, gdyby pomoc osobie potrzebującej oferowała osoba z tego samego bloku czy osiedla.
Po drugie parafia dysponuje zasobami transportowymi, bo zazwyczaj jest jakiś samochód, którym można zrobić zakupy, posiada też infrastrukturę, gdzie można te zakupy trzymać czy zrobić lokalny bank żywności. Wyobrażamy to sobie tak, że gdy parafia zostaje włączona do akcji, to obdzwania osoby, do których ma kontakt i orientuje się, ilu na jej terenie jest potrzebujących. Zbiera listę potrzeb, robi hurtowe zakupy, które można odebrać z parafii. Wtedy wolontariusze nie muszą każdy z osobna iść do sklepu, gdzie stykają się z kolejnymi osobami, ale ten łańcuch jest krótszy i sprawniejszy. Rzeczy leżą w parafii i tam są do odebrania.
Przede wszystkim ważne są jednak „zasoby ludzkie” parafii. Przecież to się łączy z misją Kościoła. Jeśli potrzebna jest pomoc, to pomagajmy, a nie zamykajmy się w czterech ścianach! Docierają do nas różne głosy na przykład z seminariów, że podczas epidemii właściwie niewiele się zmieniło, bo są uczelnią i rok akademicki trwa. Mam wrażenie, że to się kłóci z tym, w jakim momencie jesteśmy. To jest dokładnie ten moment kiedy księża czy klerycy powinni wyjść i pomagać ludziom, a nie siedzieć w seminarium, bo inaczej stracą wiarygodność, że kierują się jakimiś wartościami.
To jest dokładnie ten moment kiedy księża czy klerycy powinni wyjść i pomagać ludziom, a nie siedzieć w seminarium, bo inaczej stracą wiarygodność, że kierują się jakimiś wartościami.
Pewnie nie dla wszystkich, ale parafia jest też instytucją zaufania publicznego, przede wszystkim dla osób starszych. Może jeśli zobaczą księdza w jakiejś innej akcji niż raz w roku po kolędzie i co tydzień w kościele, to obdarzą go większym zaufaniem? Nie będzie dla nich anonimowy. Dla niektórych to może nie być przekonujące, bo mają na bakier z Kościołem, ale chcemy, żeby parafie pomagały wszystkim – niezależnie od tego, czy te osoby są wierzące i praktykujące. Pytanie oczywiście, czy dadzą sobie pomóc. Ale chcę, żeby było jasne, że to nie jest akcja tylko dla wierzących.
Myślę też o tym, że w perspektywie miasta takich działań jest trochę. Można liczyć na sąsiadów, ale wieś to zupełnie inna sytuacja. Dystans jest większy, a kościół nadal pozostaje centralnym miejscem na jej mapie.
Do mnie też przemawia ten argument. Zaczynamy w Warszawie, bo tu mieszkamy i mamy kontakty, ale bardzo nam zależy, żeby dotrzeć do parafii w mniejszych miejscowościach i je wesprzeć.
Chyba ważne jest też to, że wiele z grup pomocy i tych obecnych działań funkcjonuje na poziomie internetu, a parafia jest jak Facebook bez wi-fi, gdzie ludzie kojarzą się, znają, wiedzą kto jest chory i potrzebujący.
Dokładnie tak! Na grupach pomocowych ludzie oferują sesje relaksacyjne z misami tybetańskimi online czy tego typu rzeczy, które trudno określić jako sprawy pierwszej potrzeby. Sprawą pierwszej potrzeby może być za to zrobienie szybkiego zabiegu kosmetycznego na wrastające paznokcie starszej osobie, która do tej pory od lat chodziła do tej samej kosmetyczki i nie zdaje sobie sprawy, że w obecnej sytuacji mogłaby zadzwonić gdzieś i poprosić o pomoc – może ktoś przyjedzie do niej do domu i pomoże, zanim zrobi się z tego poważny problem zdrowotny. To może dać się załatwić dużo prościej, niż im się wydaje.
Parafia jest jak Facebook bez wi-fi, gdzie ludzie kojarzą się, znają, wiedzą kto jest chory i potrzebujący.
Kto w ogóle wpadł na pomysł Wspólnot Pomocy?
Pomysł narodził się w gronie kilku osób, świeckich katolików z Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Fundacji Stocznia, Fundacji Most Solidarności i Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. Stwierdzili, że to jest moment, gdzie Kościół zamiast się izolować, powinien wyjść ze swoich czterech ścian i realizować Ewangelię w realu, a nie w teorii. Skierowali się do kard. Nycza, gdzie na spotkaniu (jeszcze przed lockdownem) zaprezentowali pomysł Wspólnot Pomocy. Prezentację można zresztą ściągnąć z naszej strony. W spotkaniu uczestniczyli księża z diecezji, którzy mieli zostać koordynatorami ze strony parafii.
Projekt jest nowy, ale zaliczyliście już jakieś sukcesy?
Gdziekolwiek mówimy o Wspólnotach, odbiór jest bardzo pozytywny. Słyszymy dużo ciepłych słów o inicjatywie. Skontaktowali się z nami ludzie z Global Catholic Climate Movement, którzy sami myśleli o podobnej akcji, ale zdecydowali, że włączą się w naszą. Pozytywny oddźwięk cieszy, ale póki co trudno mówić o sukcesach, chyba że przygotowanie rozlicznych tabelek w excelu poczytywać za sukces. Zależy nam, żeby narzędzia, które przygotowaliśmy, naprawdę komuś posłużyły. Jedna z parafii już perfekcyjnie działa i bardzo nas to cieszy. Koordynatorką jest tam pani Sylwia, która jest świetnie zorganizowana i w sekundę podłapała ideę. Współpracują już z hurtownią, która może przygotowywać spersonalizowane paczki pod konkretne zamówienia, mają podpisane umowy wolonatariackie. Zgłaszają się do nas też inne parafie, które chcą się włączyć i to też cieszy, bo dowiedzieli się o nas zupełnie z zewnątrz, z mediów. Kontaktujemy się również z przedstawicielami duszpasterstw i wspólnot, aby wprowadzali w naszą ideę innych. Odzywają się też ludzie oferujący pomoc: robią maseczki albo przyłbice. Mieliśmy już taką sytuację, że jedna z parafii napisała, że potrzebują rękawiczek ochronnych, a my szybko skontaktowaliśmy ich z osobą, która zaoferowała nam pomoc w tym zakresie.
A z jakimi wyzwaniami musieliście się mierzyć?
Czasem mamy chwile zwątpienia. Pierwsza wątpliwość wiązała się z tym, czy nie dublujemy działań miasta. Z tym sobie dość szybko poradziliśmy, bo prócz tego, że nie chcemy być konkurencją dla miasta, a współpracownikami, to zależy nam na docieraniu poza Warszawę, gdzie nie ma takiej kompleksowej pomocy jak tutaj. Drugie klasyczne pytanie brzmi: „czemu nie z Caritas, skoro oni robią to samo?”. Ja też je sobie zadawałam długo, ale w Caritasie zazwyczaj pracują starsze osoby, które same mogą zaraz potrzebować pomocy. Stąd, ponownie, widzimy w nim współpracę, a nie alternatywę. Nie zamierzamy z nimi rywalizować.
Najbardziej dołujące jest tak naprawdę to, gdy doświadczamy niezrozumienia akcji albo oporu, również ze strony księży. Niektórzy z nich nie mają dużej woli, żeby współpracować. To czasem wynika z tego, że niektóre kościoły już działają na własną rękę. To bardzo dobrze – staramy się upowszechniać dobre praktyki i inspirować nimi innych. Ale naszą rolą jest również uświadamianie, że może nadejść jeszcze większy kryzys i wtedy pomoc takiej sieci powiązań jak Wspólnoty może być niezbędna.
Mówiłaś już o tym kilka razy, więc co właściwie masz na myśli, gdy mówisz o większym kryzysie? Z tego wnoszę, że cel Wspólnot jest postawiony dalej niż sam czas epidemii.
Nie wiem, jak długo będziemy wychodzić z kryzysu teraz, ale ludzie będą mieć problemy zawsze. Już wiadomo, że pojawią się nowe problemy, ludzie tracą pracę, zwiększyło się drastycznie spożycie antydepresantów. Ludzie będą szukać pomocy i nadziei. Poprzez dzisiaj zbudowaną sieć wsparcia, łatwiej będzie reagować w przyszłości. Wierzę, że parafia może i powinna być takim miejscem, do którego można się zgłosić za każdym razem, gdy jest taka potrzeba, nie tylko w czasie pandemii, ale w obecnej ekstremalnej sytuacji można przetestować, jak to może zadziałać. Parafie mogą nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, jak wielkie mają zasoby i jak sprawnie mogą działać z ludźmi również w normalnych, nieepidemicznych warunkach. Gdyby efektem był większy aktywizm świeckich i zacieśnienie relacji współpracy w parafii, gdyby ludzie częściej ze sobą rozmawiali i zwracali się po pomoc lokalnie, to byłoby wspaniale.
Wspólnoty Pomocy ruszyły w Warszawie, ale czy mogą zgłosić się do was parafia spoza miasta, albo nawet z innej diecezji?
Bylibyśmy zachwyceni! Staramy się, żeby projekt działał poza Warszawą i już mamy w orbicie dwie parafie pozawarszawskie. Ogromnie byśmy się cieszyli, gdyby ta sieć była coraz większa i mogę zadeklarować, że zrobimy wszystko, żeby to umożliwić.
Wanda Kaczor - studentka historii sztuki na Wydziale Zarządzania Kulturą Wizualną warszawskiej ASP. Członkini Sekcji Rodzin KIK. Pracuje jako przewodniczka po Warszawie. Zastępczyni redaktora naczelnego Magazynu Kontakt.
***
Czym są Wspólnoty Pomocy?
Wspólnoty Pomocy to inicjatywa o zasięgu ogólnopolskim. Jej sercem może być każda pojedyncza parafia, w ten sposób mamy szansę zbudować silny krwiobieg na niełatwe czasy.
"Dziś już wiadomo że przez najbliższy dłuższy czas niezbędna jest pomoc systematyczna i długofalowa, a zarazem możliwie jak najbardziej lokalna. Wspólnoty Pomocy oferują zestaw narzędzi, dobrych praktyk i wsparcie w tworzeniu parafialnych wspólnot pomocowych. Dzięki jednemu systemowi mamy możliwość skorzystania z siły synergii w poradzeniu sobie ze skutkami pandemii" – wyjaśnia KAI Jakub Kiersnowski, prezes warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.
Marta Titaniec, wiceprezes zarządu Fundacji Most Solidarności, podkreśla, że Wspólnoty pomocy to Kościół, który staje po stronie potrzebujących. - Pandemia stawia przed nami pytanie, jakimi jesteśmy chrześcijanami, czy osoby w izolacji zostaną osamotnione, czy dostrzeżemy w nich bliźniego. Najlepszym miejscem do sprawdzenia tego jest parafia – mówi Maryna Czaplińska, członkini zarządu KIK.
Inicjatywa otrzymała rekomendację metropolity warszawskiego, kard. Kazimierza Nycza, i cieszy się jego osobistym wsparciem. Realizacja inicjatywy przebiega w pełnym porozumieniu z archidiecezją warszawską.
- Moim zdaniem geniusz tej akcji, o ile z determinacją zostanie wdrożona, polega na połączeniu prawdziwych, istniejących, pełnych relacji i ewangelicznych wartości mikrowspólnot, ze specjalistami udostępniającymi fachowe narzędzia i najlepsze, profesjonalne doświadczenia – mówi Paweł Kęska z Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki. Podkreśla, że mamy tu do czynienia z docenieniem wartości parafii. Wskazuje również, że wypracowany system ma sprawdzać się również przy innych kryzysowych sytuacjach, bo po pandemii czekają nas zapewne kolejne problemy, takie jak wzrost bezrobocia.
- Odzywają się do nas ludzie gotowi do udzielania pomocy, tacy, których my dotąd nie znaliśmy – powiedział ks. Jan Konarski z parafii św. Michała Archanioła na Mokotowie – a reakcje naszych parafian są bardzo sympatyczne. Dziękują za to, że ktoś się zatroszczył. Pozostajemy wspólnotą wtedy kiedy nie widzimy się osobiście – dodaje duchowny organizujący pomoc.
Do akcji może się przyłączyć każda parafia. Otrzyma ona zestaw procedur, dokumentów, wsparcie techniczne a także włączona zostanie do kooperującej grupy inicjatywnej. Informacje dotyczące akcji znajdują się na stronie www.wspolnotypomocy.pl
Twórcami akcji są przedstawiciele organizacji pozarządowych i wspólnot kościelnych, w tym: Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych Stocznia, Fundacji Most Solidarności, Muzeum ks. Jerzego Popiełuszki i innych.
(Żródła: KAI/PAP)
Skomentuj artykuł