Wiara Josepha Ratzingera

fot. Ferraro Mimmo / Depositphotos
Stanisław Łucarz SJ

W czasach kryzysu wiary, który niestety dotyka także duchowieństwo, ciekawi, ale i pociąga wiara Josepha Ratzingera - zmarłego niedawno papieża seniora, Benedykta XVI. To wiara przekazywana przede wszystkim w rodzinie, opierająca się wszelkim formom ideologizacji, korzystająca z dorobku myśli teologicznej i historycznej, ale pozostająca wiarą prostą, osobistą i przemieniającą życie.

Joseph Ratzinger jest doskonałym niemal przykładem tego, czego bardzo brak dzisiejszemu światu nie tylko katolickiemu, a co zawarte jest w najważniejszym przykazaniu Starego Testamentu, w Shema Israel (Słuchaj Izraelu), które każdy wierzący Żyd powtarza pięć razy dziennie. Chodzi o przekazywanie wiary w rodzinie. To dla Żydów, ale i dla chrześcijan bardzo istotna część tego przykazania. Nie wiem, czy Josef i Maria Ratzingerowie - rodzice przyszłego papieża - jakoś świadomie odnosili się do tej przez wielu zapomnianej części najważniejszego przykazania, ale na pewno nią żyli, przekazali bowiem wiarę całej trójce swoich dzieci. Była to wiara prosta, ale mocna. Zresztą nie ma innej wiary, niż wiara prosta. Wiara skomplikowana przestaje być wiarą. Prostota ich wiary wyraziła się już w tym, że swoje trzecie dziecko - Josepha właśnie - ochrzcili jeszcze tego samego dnia, kiedy się urodził.

Ojciec przyszłego papieża był osobą bardzo religijną. W niedzielę uczęszczał na trzy nabożeństwa. Większości z nas obraz ten nie pasuje zupełnie do komisarza niemieckiej żandarmerii, i to jeszcze w czasach hitlerowskich. Matka była dla Josepha nauczycielką wiary, ale od innej strony. Jak sam wyznaje, matka obdarzyła go serdecznym zmysłem religijnym. Myliłby się jednak ten, kto by myślał, że była to jakaś tania dewocja bawarska. Maria Ratzinger była kobietą mocną stąpającą po ziemi. Wyszła za mąż mając już 36 lat i przed długie lata utrzymywała się samodzielnie pracując jako kucharka w hotelach i pensjonatach m.in. w Salzburgu i Monachium. Była piękną, świadomą swej wartości kobietą, potrafiącą radzić sobie w życiu. Kiedy w rodzinie Ratzingerów nastały trudne czasy i pensja ojca już nie wystarczała, wróciła do pracy zawodowej. Tak więc swój serdeczny zmysł religijny łączyła z pracowitością i codziennym męstwem w trudnościach. I tego też nauczyła swoje dzieci.

Pierwsze kroki wiary

Kiedy przyszły papież przygotowywał się do Pierwszej Komunii św., a był to rok 1934, ojciec podarował mu „Schotta”. Był to mszalik z tekstami Mszy św. naturalnie w języku łacińskim, ale też z tłumaczeniem niemieckim. Ja sam wyznaje, mszalik ten wprowadził go w piękno liturgii i nią zafascynował. Już wtedy pojawiło się w nim pragnienie, aby nie tylko jako ministrant śledzić misterium dokonujące się na ołtarzu, ale też zostać jego częścią. To pierwszy przebłysk powołania kapłańskiego. Joseph Ratzinger zostaje więc ministrantem.

DEON.PL POLECA


To chłopięce pragnienie z latami umacnia się, choć okoliczności są dalekie od sprzyjających. Były to bowiem lata wzmagającej się brunatnej dyktatury i propagandy, która dosięgała i dzieci szkolne. Przed młodzieżą, ale i dziećmi roztaczała miraże tysiącletniej Trzeciej Rzeszy i perspektywy zawrotnej kariery rasy panów. Religia, a zwłaszcza Kościół katolicki był przez tę propagandę coraz bardziej wyśmiewany i tłamszony. Księża, którzy śmieli podnieść głos przeciw niej, trafiali do niezbyt odległego od miejsca zamieszkania Ratzingerów pierwszego obozu koncentracyjnego w Dachau. Tymczasem Joseph jako nastolatek potrafił się temu wszystkiemu oprzeć i podejmować decyzje, które powoli przygotowywały go do kapłaństwa. W ramach tej wolności, jaką dawał wybór szkoły i przedmiotów w szkole, konsekwentnie dążył do swego celu. Wybrał więc gimnazjum humanistyczne, a w nim szczególnie koncentrował się na nauce języków klasycznych: greki i łaciny. Nie zrażały go ataki na Kościół.

Ostatnim z młodzieńczych kroków wiary była decyzja o wstąpieniu do seminarium. Nie była ona żadnym zaskoczeniem, a raczej przypieczętowaniem całego procesu, może nawet nie tyle dorastania do niej, co czekania, aby wreszcie mogła przybrać ostateczny kształt. Joseph Ratzinger wstąpił do seminarium swojej diecezji München-Freising najszybciej, jak to było możliwe – w listopadzie 1945 roku. Tu rozpoczął się nowy etap jego życia.

Teologia i wiara

Wraz z rozpoczęciem studiów filozoficzno-teologicznych w Wyższym Seminarium Duchownym we Freisingu, a potem w Herzogliches Georgianum na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium zaczyna się w życiu wiary przyszłego papieża nowy okres. Ujawniają się w całej pełni jego talenty i zainteresowania intelektualne. Od początku wykazuje się zmysłem krytycznym i samodzielnością w myśleniu, tymi cechami, które, owszem, wyniósł już z domu, ale też i potem sam w sobie kształtował. Nie wszystkich to cieszy, bo bardzo szybko nabiera dystansu do przeważającej wtedy na studiach teologicznych neoscholastyki.

Pasją młodego kleryka Ratzingera stał się John Henry Newman, którego zresztą potem jako papież beatyfikował. Był przekonany, że Boża stwórcza moc i miłość jest obecna we wszystkim i wszystko przenika. Gdy już jako papież odpowiadał młodzieży na jej pytania i młoda dziewczyna zapytała go, co robić, gdy doświadcza się nieobecności Boga, radził, aby szukać Go w pięknie przyrody i harmonii jej praw, a więc właśnie w naturze. Nawiązywał tu i do własnych doświadczeń, i do wielowiekowej tradycji począwszy od Filona Aleksandryjskiego, przez św. Augustyna, po św. Teresę z Lisieux głoszących, że wszystko jest łaską.

Miał świadomość, iż chrześcijaństwo to nie system intelektualny, zbiór dogmatów czy moralizm. Chrześcijaństwo to spotkanie, historia miłosna, to wydarzenie. Po latach sam wyznał: [Mój] podstawowy impuls był zawsze taki sam, również podczas obrad Soboru; spod skorup wydobywać jądro wiary, przydawać mu siły i dynamiki. Impuls ten jest stale obecny w mym życiu. I nie mógłby pozwolić, bym się znalazł, nazwijmy to tak, w szeregach antykościelnej opozycji. Oczywiście pod wpływem pełnionego urzędu pojawiają się akcenty, których brak, gdy człowiek jest profesorem uniwersytetu. Nigdy jednak nie sprzeniewierzyłem się temu niezmiennikowi, który od dzieciństwa kształtuje me życie i pozostałem wierny głównemu kierunkowi mego życia.

Jeden z najbardziej znanych dziennikarzy włoskich - Vittorio Messori, tak pisał o Ratzingerze kilka dni po wyborze Benedykta XVI na Stolicę Piotrową w najbardziej poczytnym dzienniku włoskim Corriere della Sera w artykule zatytułowanym: „Ale jaki tam Panzer Kardinal”: Zanim powiem coś o jego myśli, chciałbym najpierw mówić o Ratzingerze jako człowieku. Tak wielu przedstawicieli pewnych kręgów klerykalnych, motywowanych ideologiczną nienawiścią, przedstawia go jako kardynała-czołg – nieludzkiego fanatyka ortodoksji, godnego następcę Wielkich Inkwizytorów. Prawdziwy Ratzinger, nie ten z wymyślonych mitów, należy do grona najłagodniejszych, najbardziej wyrozumiałych, najserdeczniejszych, wręcz nieśmiałych ludzi, których kiedykolwiek dane mi było spotkać.

I jeszcze tekst Benedykta XVI wydany w książce kardynała Roberta Saraha w obronie celibatu kapłańskiego. Mamy tam krytyczną ocenę dzisiejszej teologii, który zagubiła postawę adoracyjną. Teologia bez kultu, czyli teologia bez sprawowania sakramentów to teologia bez prawdziwej relacji z Bogiem, a więc w gruncie rzeczy teologia bez autentycznej wiary.

Sprawowanie Eucharystii, zatem, to głębokie doświadczenie wiary i zjednoczenia z Jezusem Chrystusem, wyrażające się w sposób szczególny w słowach konsekracji, w których „ja” kapłana jednoczy się z „Ja” Chrystusa. Dla Benedyka XVI nie jest to tylko zjednoczenie gramatyczne czy funkcjonalne, coś na sposób cytatu, ale sięgające najgłębszych poziomów bytowości. To bodaj najmocniejszy przykład teologii płynącej z wiary.

I jeszcze jakby tytułem epilogu, rzecz ostatnia - abdykacja Benedykta XVI - która wszystkich zaskoczyła. Do tej pory mnożą się różne teorie, nie brakuje wśród nich i spiskowych, które próbują wyjaśnić jej przyczyny. Dla Benedykta XVI była to również decyzja wiary - najtrudniejsza…

Ps. Artykuł oryginalnie, w formie znacznie poszerzonej ukazał się w Ateneum Kapłańskim w 2020 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wiara Josepha Ratzingera
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.