Wyznanie księdza-homoseksualisty: jest tylko jedna rzecz, która ochroniła mnie przed porzuceniem kapłaństwa i samobójstwem

(fot. cathopic.com)
Paweł Krupa OP

"Byłem złym zakonnikiem i, wiesz, byłem złym chrześcijaninem. Nawet nie wiem, czy kocham Pana Boga. Jest tylko jedna rzecz, której jestem pewien od momentu, w którym się nawróciłem i która mnie trzymała przez całe życie: ochroniła przed porzuceniem kapłaństwa, uratowała przed samobójstwem…"

Mój wielki przyjaciel, nieżyjący już ojciec Jacques Laval, dominikanin, powiedział mi kiedyś: „Pamiętaj, przygotuj się dobrze, bo ludzie zapamiętają z twojego życia tylko twoje ostatnie słowa. Trzeba mieć zatem przygotowaną frazę na koniec, nieśmiertelne motto, które przejdzie do historii”. Był pisarzem, konferencjonistą, więc rozumiem, że w taki właśnie sposób chciał odejść i zapisać się na kartach dziejów. Po czym wyznał: „Ja już się przygotowałem i mam to ostatnie zdanie”. „Jakie?” „Beaucoup d’huîtres, peu de perles” (Dużo ostryg, mało pereł). To prawda, znakomicie opisywało to jego historię: był wielkim światowcem, przyjacielem najwybitniejszych malarzy i pisarzy nie tylko francuskich, obracał się w najwyższych sferach arystokracji, więc ostryg faktycznie najadł się w życiu sporo, ale z goryczą stwierdzał, że pereł wśród tych ludzi nie spotkał wiele. Wymyślił też sposób na ewentualną sklerozę: „Poprosiłem moją przyjaciółkę malarkę, żeby namalowała mi obraz pod tym właśnie tytułem, Beaucoup d’huîtres, peu de perles”. To było dosyć duże płótno perłowoszarego koloru, na którym delikatnie białą kreską rysowały się kształty ostryg, a w niektórych ledwie widoczne białe kropeczki. Powiesił go sobie na wprost łóżka. „Kiedy już będę umierał, mogę być trochę nieprzytomny, spojrzę więc na ten obraz i odruchowo wypowiem jego tytuł, a ludzkość usłyszy moje ostatnie zdanie”.

DEON.PL POLECA

Umarł w szpitalu, zupełnie sam. I żaden obraz tam nie wisiał. Bracia opowiadali mi, że to był jeden z najsmutniejszych pogrzebów, jakie przeżyli. Ludzi przyszło mało (umierał grubo po dziewięćdziesiątce), a brat odprawiający pogrzeb nie umiał znaleźć odpowiednich słów. Uwagę zwracały tylko dwie osoby: szlochający od początku do końca młody chłopak, którego nikt nie znał (wszyscy wiedzieli, że Jacques był homoseksualistą, pisał o tym w swoich książkach), oraz Jeanne Moreau, słynna aktorka, która była jego przyjaciółką od zawsze. I gdybym się zastanawiał nad końcem życia Jacques’a, tobym powiedział, że był konsekwencją słów, którymi sam się kiedyś ze mną podzielił: „Byłem złym zakonnikiem i, wiesz, byłem złym chrześcijaninem. Nawet nie wiem, czy kocham Pana Boga. Prawdę powiedziawszy, jak czasem patrzę na ten świat, to sobie myślę, że Go nie kocham. Jest tylko jedna rzecz, której jestem pewien od momentu, w którym się nawróciłem, kiedy miałem szesnaście lat, i która mnie trzymała przez całe życie: ochroniła przed porzuceniem kapłaństwa, uratowała przed samobójstwem… A mianowicie, że On mnie kocha”.

Skoro żył tylko wiarą, że Bóg go kocha, to musiała mu pozostać tylko ona, żadnych asekuracyjnych linek, żadnej siatki bezpieczeństwa – skok w ciemną przepaść miłości, której pozwalał się ratować przez całe życie.

Jest to jedno z najpiękniejszych wyznań wiary, jakie w życiu słyszałem. I kiedy tak patrzę na jego śmierć ogołoconego artysty, który sobie na swój śmieszny sposób wymyślił cały scenariusz odchodzenia, i na pogrzeb, który przypieczętował kompletne fiasko

tego scenariusza, myślę, że wszystko poszło tak, jak powinno.

Jacques nie mógł się niczym zasłonić, ani dowcipem, ani barwną historią swojego życia. Skoro żył tylko wiarą, że Bóg go kocha, to musiała mu pozostać tylko ona, żadnych asekuracyjnych linek, żadnej siatki bezpieczeństwa – skok w ciemną przepaść miłości, której pozwalał się ratować przez całe życie. Nie było mnie przy nim w tym czasie, do Paryża dotarłem kilka miesięcy po pogrzebie, ale ufam, że skoczył i że znowu pozwolił się uratować. Tym razem już na wieczność.

* * *

Fragment pochodzi z książki Pawła Krupy OP "Moc z zaświatów" (Wydawnictwo WAM)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wyznanie księdza-homoseksualisty: jest tylko jedna rzecz, która ochroniła mnie przed porzuceniem kapłaństwa i samobójstwem
Komentarze (10)
PG
~Paweł G
14 listopada 2019, 13:36
Czyli prosty wniosek - "róbta co chceta", Pan Bóg jest nieskończenie miłosierny więc ci WSZYSTKO wybaczy, choćbyś tkwił po uszy i z własnej woli w moralnym szambie, całe dorosłe życie babrał się w nim z lubością i wciągał w to szambo innych. A im bardziej jesteś celebrytą i bywasz w "dobrym towarzystwie", tym więcej będzie ci wybaczone. Czy dominikanie mają jakąś inną Biblię? Czy wierzą w innego Boga? Mają inne wyznanie wiary? Ich Chrystus nie "przyjdzie sądzić żywych i umarłych" (po co sądzić jeśli wszystko wybaczył"? itd. Dlaczego jeśli w anytchrześcijańskich i antypolskich mediach (jak TVN i Wyborcza) pojawia się duchowny jako "autorytet" to najczęściej jest to dominikanin po którego wypowiedziach zostaje mi w najlepszym wypadku niesmak? Co się porobiło z tymi dominikanami, którzy byli kiedyś jednym z głównych filarów Kościoła? I dlaczego na myśl mi przychodzi Ewangelia Mt18.6,7: "...lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie"
P
Piotr ~
15 listopada 2019, 00:10
Jeśli Bóg nie wszystko przebacza, to znaczy, że istnieje taka ilość, waga grzechów, po której przekroczeniu Pan Bóg już nie wybaczy?
KP
~katolik pomniejszego płazu
14 listopada 2019, 10:40
to jakieś Opowieści Lasku Bulońskiego - Laval zmarł w wieku 61 lat a nie grubo po dziewięćdziesiątce, na Mauritiusie, a w pogrzebie brały udział tłumy. co jeszcze jest nieprawdą?
KB
~Kinga Bartoś
14 listopada 2019, 12:34
Autor pisze o Jacques Laval, dominikaninie (1911 - 2002) a ty, katoliku pomniejszego płazu, wspominasz Jacques-Désiré Laval (1803-1864)... warto sprawdzić, zanim się coś opublikuje.
KP
~katolik pomniejszego płazu
14 listopada 2019, 13:35
dziękuję za sprostowanie. warto byłoby jednak zaznaczyć, że było dwóch zakonników o tym samym imieniu i nazwisku a mowa jest o pomniejszym.
Abed Nego
14 listopada 2019, 07:15
Nie rozumiem celu, który przyświeca żeby publikować tego typu teksty. Czyżby chodzi o oswajanie społeczeństwa wiadomo z czym?
JW
~Jeremi Walewski
14 listopada 2019, 13:01
Wlasnie tak, oswajania z rzeczywistością.
PG
~Paweł G
14 listopada 2019, 22:46
W czasach hitleryzmu i stalinizmu też byś miał takie "nowoczesne, postępowe i liberalne" podejście? To też była rzeczywistość, może należało się z nią oswoić?
TS
~Terra S.
14 listopada 2019, 23:34
Ja, będąc w tej chwili w czarnej d**** czytam to przesłanie, ze Bóg i tam mnie kocha. To bardzo mocne i przeszywające.... Pomysł, jak może się czuć ktoś, kto chce popełnić samobójstwo. I jaka wiarę w miłość Boga musi mieć, ze go ta właśnie wiara od czynu samobójczego powstrzymuje?
AM
~Andrzej Mateusz Kamiński
13 listopada 2019, 22:17
Dobra opowieść, ale złe wnioski.