Z wdzięczności za spotkanie, czyli odcinek jakby pożegnalny

Depositphotos.com (68198397)

„Dialogi w połowie drogi” – odcinek 61. U progu rozpoczynających się wakacji Ewa Skrabacz i Wojciech Ziółek SJ żegnają się ze słuchaczami, zapowiadając zakończenie dotychczasowej formuły regularnych, cotygodniowych audycji. Autorzy podcastu podsumowują kończący się właśnie całoroczny cykl swoich internetowych dialogów: mówią o dużej wdzięczności za możliwość i przywilej dzielenia się tą radością. Podkreślają swoją wdzięczność wobec słuchaczy; dzielą się tym, co było trudne, a jednocześnie pożyteczne i budujące; za to szczególne doświadczenie medialne dziękują też tym, którzy je umożliwili, czyli Deonowi; nie palą za sobą mostów, ani nie zatrzaskują drzwi. Kto wie…?

ES: Wakacyjnie witamy Państwa bardzo serdecznie, ciepło i serdecznie. Ewa Skrabacz...
WZ: I Wojciech Ziółek. A witamy tym serdeczniej, i tym cieplej, i tym czulej nawet bym powiedział, bo to pożegnalny odcinek.
ES: W jakimś sensie tak, można by zanucić, „to już jest koniec”. No ale koniec przede wszystkim sezonu, który zapowiadaliśmy we wrześniu, od września do czerwca. No i właśnie. Szczęśliwie, z Bożą pomocą i ludzką życzliwością dobrnęliśmy do tego momentu.
WZ: Ale nie tylko sezon się kończy, kończy się również formuła. Nasze cotygodniowe, co wtorkowe spotkania, odcinki podcastu. Ten rytm okazał się bardzo intensywny i wymagający.
ES: Pokonała nas rzeczywistość. Walczyliśmy dzielnie, ale tak, różnica miejsc zamieszkania, mówiliśmy w pierwszym odcinku, Polska i Azja, to robi wrażenie. Co z tym związane, różnica czasu i różnorodność naszych zobowiązań codziennych, naprawdę komplikowała...

Łaska rozczarowania samym sobą

WZ: No i jeszcze różnica płci, bardzo często, bym powiedział, dochodziła do głosu, tak. Ale to akurat było dobrym doświadczeniem i w pierwszym odcinku, takim jak witaliśmy się z Państwem, to mówiliśmy, że biorąc pod uwagę nasze metryki, wielką łaską tego wieku, to jest łaska rozczarowania samym sobą, bo się okazuje, bo widać, że w słabości jest też siła. Otóż tej siły, drodzy Państwo, nam naprawdę nie brakowało.
ES: Poprzez tę słabość zostało dane wiele, tak. Ale myślę, że to co najważniejsze, to wdzięczność, z którą kończymy tę serię. Wdzięczność przede wszystkim wobec Państwa, naszych słuchaczy.
WZ: Tak jest.
ES: Bo bez Państwa nie miałoby to sensu. Pewnie, że moglibyśmy sobie tutaj nagrywać do szuflady, a właściwie na twardy dysk i pewnie w tym też znaleźlibyśmy jakąś radość, nie zdziwiłabym się w każdym razie. Natomiast, zupełnie poważnie, robić coś z taką świadomością, że to jest też, czy przede wszystkim dla kogoś, że dzielimy się czymś, że mamy taką okazję i przywilej, to naprawdę było dla nas ważne.
WZ: Zaczynając mówiliśmy, że może ktoś będzie się chciał dosiąść do tego spotkania, może ktoś będzie chciał w tej połowie drogi też przystanąć i bardzo jesteśmy wdzięczni za to, że tak było.
ES: Że chcieliście Państwo, tak.
WZ: Tak, bo też były jakieś maile, mieliśmy jakieś sygnały od Was, za które ślicznie dziękujemy.
ES: Łapki czy komentarze, to też wszystko skrzętnie czytaliśmy.
WZ: Tak, tak, tak.

DEON.PL POLECA

Wyrazić to, co niełatwe i złożone

ES: Ale jest też wdzięczność taka całościowa za to doświadczenie, które nam zostało dane, niełatwe, bo właśnie niejednokrotnie okazywało się, że trzeba było się zmierzyć nie tylko z samym sobą, ale i z ‘kochanym przyjacielem’.
WZ: No, to było rzeczywiście często takie złożone doświadczenie, złożone, bo trzeba było pokonywać jakieś tam trudności. Ale, no właśnie, odpowiedzialność. Ale chęć tego, żeby zobaczyć w drugim, w swoim przyjacielu przecież, że on, ona też dobrze chce, że to nie jest tak, że jak mówi inaczej, to po to, żeby mnie skrzywdzić, prawda?
ES: To, czym dzieliliśmy się z Państwem, że tak powiem, na antenie, niejednokrotnie przerobiliśmy na sobie, czyli było to testowane na ludziach i wiedzieliśmy dobrze, że to niełatwe, ale możliwe. I ja niejednokrotnie powtarzałam i powtarzać będę, że to doświadczenie bardzo dużo dało też naszej relacji, naszej przyjaźni, dlatego właśnie, że wielokrotnie łatwe nie było.
WZ: Tak, mnie trzeba było co do tego bardziej przekonywać, co zresztą ‘mój Przyjaciel’ starał się robić i robił.
ES: Powiem wprost, kpiłeś niejednokrotnie z tej mojej interpretacji doświadczenia.
WZ: No, dlatego, że... może ja nie mam takich oczu, takiej wrażliwości, takiej wiary w drugiego człowieka, prawda? Ale rzeczywiście, to było doświadczenie, które nawet bym polecał.
ES: Tak jest, rekomendujemy.
WZ: Polecał, tak, bo zmierzenie się z kimś, o kim dobrze wiemy, że jest blisko, że rozumie, no lata bliskości, przyjaźni, a tu raptem...
ES: Bo zmierzenie się też, wobec tego trzeciego, czyli naszego słuchacza, dla którego to nagrywamy i chcemy, żeby jak najlepiej to wyszło i pragnienia są wielkie, a ograniczenia takoż.
WZ: Innymi słowy odpowiedzialność.
ES: Tak jest.
WZ: No tutaj ja chyba byłem bardziej jednak...
ES: Zdecydowanie, jak zawsze. Ksiądz to ksiądz, no nie ma opcji.
WZ: No tak, to nie ma co ukrywać zresztą. Szczęść Boże.
ES: Z urzędu, że tak powiem się należy. A propos tej odpowiedzialności, to jeszcze tak powiem, że to jest zresztą moje takie doświadczenie i radiowe, długoletnie już, ale też w kontaktach chociażby ze studentami, kiedy mówi się coś publicznie. I tu też, ile razy właśnie, bo Państwo mogą się tak zastanawiać, no ale o jakie tam napięcie, choć na co tam się takiego działo. No, otóż właśnie o to, żeby powiedzieć dobrze, to znaczy, żeby słowo oddało to, co chcemy przekazać. Żeby to ująć tak, żeby jakoś najmniej zamieszania wywołać, nie zranić nikogo, a też powiedzieć wprost, co chcemy przekazać. Nie zawsze to jest łatwe i myślę, i to jest właśnie moje doświadczenie, do którego się chciałam odwołać, wielokrotnie trzeba się pogodzić, że starania staraniami, a wyjdzie też z różnymi wątpliwościami czy interpretacjami.
WZ: Ja bym do tego dodał jeszcze to, że nie tylko, żeby powiedzieć to, co chcemy, ale żeby powiedzieć to, co naprawdę chcemy, żeby wydobyć to, co naprawdę chcemy. Bo bardzo często słowa, z racji ułomności natury ludzkiej nie oddają mojej opinii, mojej prawdziwej intencji, tego, co naprawdę czuję.

Wyzwania, wyzwania, wyzwania...

ES: A później i tak jeszcze dochodzi interpretacja kogoś z zewnątrz i może być to zupełnie inaczej zrozumiane, ale to też jest dobre, niełatwe wielokrotnie, ale ważne doświadczenie.
WZ: Innymi słowy, tak patrząc na to doświadczenie, to tak, widzimy trudności, widzimy, że to było coś ważnego dla nas.
ES: Wyzwanie, wyzwanie.
WZ: Wyzwanie, tak. No ale też nie sposób nie zauważyć, że dawało nam to wiele frajdy, radości, a nieraz i łez ze śmiechu, prawda?
ES: Tak, to prawda. Jeżeli łzy się pojawiały kiedykolwiek przy tych naszych nagraniach, to przede wszystkim w związku ze śmiechem, tak.
WZ: Tak, ale też trzeba powiedzieć, że no były i takie tematy, kiedy miałaś tak pod powiekami, tak na granicy, prawda?
ES: Oj tak, tak, wzruszenia do łez też były, no ale skala łez związanych ze śmiechem jest nie do podrobienia, bo rzeczywiście niejednokrotnie pękaliśmy ze śmiechu. Trudno to teraz jakoś nakreślić, bo to często...
WZ: Nie da się, nie da się.
ES: Skojarzenia, mina, słowo, które eksplodowało i powodowało, że przez dłuższą chwilę nie mogliśmy zacząć, ale tak, to też jest kawał, solidny kawał tego doświadczenia, tak.
WZ: Jeśli to, co mówiłaś wcześniej dla naszej relacji było zbliżające, to również przez te śmieszne historie, prawda? Również, nie tylko, ale...
ES: Bez wątpienia.
WZ: No więc co? Będziemy się żegnać. Będziemy się żegnać. Jak już tu był wspomniany pierwszy odcinek, to chcę tak przypomnieć, że on nosił tytuł ‘Z RADOŚCI SPOTKANIA’, prawda? Bo tak tłumacząc wtedy, skąd się wziął pomysł, mówiliśmy, że wziął się z radości spotkania. Więc co powiedzieć na koniec? Ja bym powiedział, Ewuniu, że kończymy z wdzięcznością za spotkanie.
ES: Zgadzam się z przedmówcą. Ta wdzięczność już wybrzmiała dzisiaj w tym podsumowaniu, więc jak najbardziej jest prawdziwa i adekwatna.
WZ: Czy spotkaliśmy się dokładnie w połowie drogi, czy nie? No to już nie nam oceniać, to komisja oceni, prawda?
ES: I potomni, i potomni, bo w internecie, pamiętaj, nic nie ginie. Ja tylko dopowiem, że mówimy o końcu i tak dalej, ale nie zamykamy drzwi. Zostawiamy, jak mówi piosenka, ‘uchylone usta’. Być może jeszcze do tych dialogów wrócimy.
WZ: Przemówią. Tak, może jeszcze przemówią.
ES: W dialogu, rzecz jasna. Nie w tej formule tak gęstej, ale kto wie, jak to się wszystko potoczy. Dziś w każdym razie pięknie się Państwu i wdzięcznie kłaniamy. Wdzięcznie kłaniam się i Tobie, za tę podróż, za wspólną drogę, za ten odcinek, który przeszliśmy, ale idziemy dalej.
WZ: Bardzo dziękuję. Bardzo dziękuję. I dobrze wiesz, że nawzajem. A myślę, że naszą wdzięczność powinniśmy jeszcze skierować i to niniejszym czynimy...
ES: Tak jest.
WZ: Do DEON-u. Bo gdyby nie DEON, gdyby nie ta możliwość, to nie byłoby tego podcastu. Więc i DEONowi jako redakcji i mojemu współbratu Pawłowi Kosińskiemu, ślicznie dziękujemy.
ES: Za życzliwość i gościnne łamy. Tak jest. No to kończymy ten odcinek, ten sezon, tę formułę jako się rzekło. Ale na pewno nie kończymy spotkań, na pewno nie kończymy rozmów. Niezmiennie zachęcamy i życzymy sobie i Państwu, by rozmowy, by spotkania trwały, byśmy na dobre i na złe, w trudach i radościach, w smutkach i we łzach śmiechu, niezmiennie prowadzili...
WZ: Nasze... „Dialogi w połowie drogi”.

Jezuita, uratowany grzesznik; poprzednio duszpasterz akademicki w Opolu i Krakowie, proboszcz we Wrocławiu, prowincjał (2008-2014), a obecnie proboszcz w Tomsku (Rosja, Syberia); inicjator Deon.pl i Modlitwy w Drodze.

Twitter: wziolek_sj

 

Politolog, nauczyciel akademicki, dawca krwi, amatorka biegów długodystansowych, współpracuje z Radiem Doxa, Modlitwą w drodze i Deon.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Z wdzięczności za spotkanie, czyli odcinek jakby pożegnalny
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.