3 rzeczy, których uczą nas "maybachy ojca Rydzyka"
Ojciec Rydzyk dostał samochody od bezdomnego. To niewątpliwie news tygodnia, o którym miliony Polaków mówiły, z którego żartowały i który komentowały. Cóż, znowu daliśmy się wrobić.
Nie spodziewałem się, że będę musiał bronić dyrektora jednej z największych medialnych machin w Polsce. Ale nie chodzi tu o obronę ojca Rydzyka, a o to, jak łatwo miliony użytkowników mediów dały się zmanipulować i zajmowały się nieprawdziwą informacją.
Jak to było? Najpierw na Facebooku (osoby prywatnej, dodajmy) wylądował fragment wyjętej z kontekstu wypowiedzi ojca Rydzyka.
"Jechaliśmy samochodem... Akurat ten samochód dostaliśmy od bezdomnego, nie wiecie o tym. Od bezdomnego, tak - mówi ojciec Rydzyk. - Przyjechał bezdomny i dał nam dwa samochody. Pan Stanisław z Warszawy. Niestety zmarł".
Media społecznościowe działają w taki sposób, że prywatny filmik, mający być przecież tylko zabawą, drobnym utarciem nosa niezbyt popularnemu w niektórych kręgach duchownemu, obejrzała milionowa publiczność. Temat podchwyciły wszystkie duże media w Polsce, komentując w niewybredny sposób niewrażliwość i krótkowzroczność ojca Rydzyka.
Nikogo nie zaniepokoił fakt, że filmik wyraźnie był wycięty z kontekstu, że właściwie nie do końca było wiadomo, o czym traktowała wypowiedź.
Wczoraj wieczorem pojawiły się "sprostowania" - komuś zachciało się najwidoczniej dotrzeć do źródła.
"Jechaliśmy kawałeczek od akademików, ale mogliśmy porozmawiać - mówi ojciec Rydzyk, rozmawiając w programie "W naszej rodzinie" z 27 sierpnia 2016 roku. - Maybachem jechaliśmy, prawda?".
Duchowny z ironią komentuje następnie legendy na temat samochodów, które posiada. W tym momencie pada fragment, który stał się elementem najbardziej popularnego ostatnio filmiku w polskim internecie. "Akurat ten samochód dostaliśmy od bezdomnego - «ten», czyli ten, którym jechaliśmy".
Co ciekawe, ojciec Rydzyk zauważył paradoks, tłumacząc, że pan Stanisław - ofiarodawca - wygrał "milion trzysta pięćdziesiąt tysięcy" na loterii. Postanowił część pieniędzy przeznaczyć na media, z którymi był związany od małego. Duchowny też nie omieszkał wskazać, że dwa samochody to nie maybachy, ale volkswageny.
Są trzy rzeczy, których uczy nas ta sytuacja:
1. Fake news to naprawdę dzieło diabła, a my nie umiemy się przed nim bronić
Tak jak papież powiedział, ojcem manipulacji jest diabeł, który sprzedał pierwszego fake newsa Ewie.
Nie mam wątpliwości, że gdyby autorem zmanipulowanej wypowiedzi był ktoś inny niż ojciec Rydzyk, to nie obiegłaby ona internetu w takim stopniu.
Żadnego z dziennikarzy nie zaniepokoił fakt, że filmik był wycięty z kontekstu, nieznana była data wypowiedzi, właściwie nie było wiadomo, skąd i co to za materiał. Klikało się, podawało dalej.
Widzowie mieli uciechę, nikt nie zwrócił uwagi na to, co to za wypowiedź. Udostępnialiśmy, żartowaliśmy, przyłączając się do rozszerzającej się wokół ojca Rydzyka sieci obmowy i pogardy.
2. Bezdomni to ludzie, których nie znamy
Również ojciec Rydzyk nie jest bez winy. Mówiąc o panu Stanisławie, nazwał go "bezdomnym", choć przecież - wierząc jego historii o milionowej wygranej - de facto musiał on mieć już dach nad głową w momencie przekazania volkswagenów.
Wystarczy jednak poczytać komentarze pod postami z nieszczęsnym filmikiem, by zobaczyć, jak niewiele wiemy o bezdomności, którą wiąże się najczęściej z nieporadnością finansową lub lenistwem.
Memy z ojcem Rydzykiem powtórzyły wielokrotnie mit o brudnym mężczyźnie, alkoholiku, który żebrze o "dwa złote". Poziom wrażliwości, z jaką wypowiadamy się o tragedii tych osób - przynajmniej w internecie - przypomina ten, z jakim wypowiadamy się o ojcu Rydzyku.
Marzy mi się sytuacja, w której media wykorzystujące manipulację do zbierania kliknięć na swojej stronie publikują teraz materiał, który pokazywałby coś na temat osób bezdomnych, wskazując, że bezdomność nigdy nie jest wyborem, i uwrażliwiając nas wszystkich na tę kwestię.
3. Ludzie Kościoła nie są transparentni
I dopóki nie zaczną być, wokół tematyki księży, hierarchów i ich majątku nadal będą krążyć mity. Dopóki duchowni będą z wrogością traktować niektóre media, unikać ich, uznawać za zło absolutne, nigdy nie skończą się fake newsy i łatwość, z jaką ludziom przychodzi szerzenie manipulacji na temat Kościoła.
Papież Franciszek wskazuje, że rolą katolików jest budowanie mostów i dialogu. Jeśli duchowni i hierarchowie nie zaczną od siebie, tj. w jasny i otwarty sposób mówić o zarzutach i problemach, które mają z nimi ludzie, to o budowaniu mostów - tak potrzebnych w naszym społeczeństwie - nie ma mowy.
Karol Wilczyński - dziennikarz DEON.pl. Współtwórca islamistablog.pl. Członek krakowskiej wspólnoty Sant'Egidio towarzyszącej osobom ubogim i bezdomnym
Skomentuj artykuł