W najbliższą niedzielę przypada 29. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wśród przeznaczonych na licytację przedmiotów znalazły się książki przekazane przez wydawnictwa WAM i Mando. Zapraszamy do licytacji!
W najbliższą niedzielę przypada 29. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wśród przeznaczonych na licytację przedmiotów znalazły się książki przekazane przez wydawnictwa WAM i Mando. Zapraszamy do licytacji!
Przeczytajcie fragmenty tego, co już przesłani nam nasi Czytelnicy. Na wasze teksty czekamy do jutra do północy.
Przeczytajcie fragmenty tego, co już przesłani nam nasi Czytelnicy. Na wasze teksty czekamy do jutra do północy.
Dziś, gdy tak wiele niewiadomych jeszcze przed nami, chcemy dać naszym Czytelnikom możliwość do podzielenia się z innymi swoimi wyjątkowymi historiami o dziadkach, a także refleksjami obecnych babć i dziadków. Nie byłoby na to lepszego terminu, niż zbliżające się święto.
Dziś, gdy tak wiele niewiadomych jeszcze przed nami, chcemy dać naszym Czytelnikom możliwość do podzielenia się z innymi swoimi wyjątkowymi historiami o dziadkach, a także refleksjami obecnych babć i dziadków. Nie byłoby na to lepszego terminu, niż zbliżające się święto.
Książka Magdy Knedler opowiadająca o losach Stanisławy Leszczyńskiej znalazła się na liście najpopularniejszych książek ubiegłego roku!
Książka Magdy Knedler opowiadająca o losach Stanisławy Leszczyńskiej znalazła się na liście najpopularniejszych książek ubiegłego roku!
Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich obchodzą Boże Narodzenie według kalendarza juliańskiego, czyli dokładnie 13 dni po świętach u katolików.
Prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich obchodzą Boże Narodzenie według kalendarza juliańskiego, czyli dokładnie 13 dni po świętach u katolików.
6 stycznia Kościół katolicki obchodzi uroczystość Objawienia Pańskiego. W tym roku z powodu epidemii Orszaki Trzech Króli miały jedynie charakter symboliczny. Zobaczcie jak wyglądały.
6 stycznia Kościół katolicki obchodzi uroczystość Objawienia Pańskiego. W tym roku z powodu epidemii Orszaki Trzech Króli miały jedynie charakter symboliczny. Zobaczcie jak wyglądały.
„Kiedy tu przyjechałam, to pierwszego dnia chciałam wyjechać. Zobaczyłam te wszystkie dzieci i nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Teraz wiem, że to była dla mnie niesamowita lekcja" - mówi Aleksandra Pierchała, jedna z wolontariuszek w Domu Dziecka w Żmiącej.
„Kiedy tu przyjechałam, to pierwszego dnia chciałam wyjechać. Zobaczyłam te wszystkie dzieci i nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Teraz wiem, że to była dla mnie niesamowita lekcja" - mówi Aleksandra Pierchała, jedna z wolontariuszek w Domu Dziecka w Żmiącej.
Każdy kolejny dzień wzbudza we mnie coraz większe emocje, codziennie myślę o tym, co zrobiłabym gdybym usłyszała od lekarza, że moje dziecko umrze tuż po porodzie, że urodzi się bez czaszki, że nie będzie w stanie samodzielnie oddychać, że nigdy nie zobaczę jego uśmiechu, a jedyny obraz, jaki do końca życia będę pamiętać, to widok zniekształconej główki i maleńkiego ciałka, któremu podawana jest morfina, by uśmierzyć ból.
Każdy kolejny dzień wzbudza we mnie coraz większe emocje, codziennie myślę o tym, co zrobiłabym gdybym usłyszała od lekarza, że moje dziecko umrze tuż po porodzie, że urodzi się bez czaszki, że nie będzie w stanie samodzielnie oddychać, że nigdy nie zobaczę jego uśmiechu, a jedyny obraz, jaki do końca życia będę pamiętać, to widok zniekształconej główki i maleńkiego ciałka, któremu podawana jest morfina, by uśmierzyć ból.
To miejsce nazywane jest „górą przemian”. Żeby tam dotrzeć trzeba pokonać wąską i krętą drogę, która wiedzie nas na sam szczyt tejże góry. Żeby tam dotrzeć trzeba pozbyć się lęku i strachu przed tym, co tam zastaniemy. Jeśli boimy się smutku, którym to miejsce jest niewątpliwie przeniknięte, to nie będziemy w stanie dostrzec radości, która emanuje od jego mieszkańców. Smutek jest, to pewne, bo jaki dom dziecka nie jest smutny? Maluchy, które tam trafiają nie mają przecież mamy i taty, są tylko ciocie i wujkowie. Jednak nie trzeba się tego bać, trzeba dać im powód do uśmiechu, poświęcić im czas i uwierzyć, że one mogą być szczęśliwe.
To miejsce nazywane jest „górą przemian”. Żeby tam dotrzeć trzeba pokonać wąską i krętą drogę, która wiedzie nas na sam szczyt tejże góry. Żeby tam dotrzeć trzeba pozbyć się lęku i strachu przed tym, co tam zastaniemy. Jeśli boimy się smutku, którym to miejsce jest niewątpliwie przeniknięte, to nie będziemy w stanie dostrzec radości, która emanuje od jego mieszkańców. Smutek jest, to pewne, bo jaki dom dziecka nie jest smutny? Maluchy, które tam trafiają nie mają przecież mamy i taty, są tylko ciocie i wujkowie. Jednak nie trzeba się tego bać, trzeba dać im powód do uśmiechu, poświęcić im czas i uwierzyć, że one mogą być szczęśliwe.
"Szlachetna Paczka to prawdziwa przygoda. To niesamowite, ile można dać tu drugiemu człowiekowi, jednocześnie tak dużo biorąc dla siebie" - mówi Ola, wolontariuszka Szlachetnej Paczki.
"Szlachetna Paczka to prawdziwa przygoda. To niesamowite, ile można dać tu drugiemu człowiekowi, jednocześnie tak dużo biorąc dla siebie" - mówi Ola, wolontariuszka Szlachetnej Paczki.
Gdzieś w środku mi się przelało i właśnie dziś przyszedł ten dzień kiedy jest mi przykro. Przykro mi w moim własnym imieniu, bo sama za kilka tygodni wychodzę za mąż, i przykro mi w imieniu wszystkich panien młodych, które biorą ślub w 2020 roku.
Gdzieś w środku mi się przelało i właśnie dziś przyszedł ten dzień kiedy jest mi przykro. Przykro mi w moim własnym imieniu, bo sama za kilka tygodni wychodzę za mąż, i przykro mi w imieniu wszystkich panien młodych, które biorą ślub w 2020 roku.
"Bycie w ciąży oznacza odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też za rozwijające się we mnie nowe życie" - mówi Maja Moller, autorka organizera dla kobiet w ciąży "Przy nadziei".
"Bycie w ciąży oznacza odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też za rozwijające się we mnie nowe życie" - mówi Maja Moller, autorka organizera dla kobiet w ciąży "Przy nadziei".
"Chcemy by dzieci nie miały kompleksów. Nikt nie widzi tej etykietki, że on mieszka w domu dziecka, chcemy by ten dom był jak rodzina" - mówią Katarzyna i Jan Mader, którzy od lat opiekują się dziećmi osieroconymi.
"Chcemy by dzieci nie miały kompleksów. Nikt nie widzi tej etykietki, że on mieszka w domu dziecka, chcemy by ten dom był jak rodzina" - mówią Katarzyna i Jan Mader, którzy od lat opiekują się dziećmi osieroconymi.
O świadomym macierzyństwie, wartościach i trudnych chwilach opowiadają nam Magda, Ania i Aneta.
O świadomym macierzyństwie, wartościach i trudnych chwilach opowiadają nam Magda, Ania i Aneta.
Gdy fotograf wrócił z pogrzebu papieża, czekał na niego list od.. Jana Pawła II. “Pożegnał się ze mną na łożu śmierci. Nie przypuszczałem, że akurat o jakimś Adamie Bujaku będzie myślał na kilka dni przed śmiercią, mając właściwie cały świat na głowie” - wspomina.
Gdy fotograf wrócił z pogrzebu papieża, czekał na niego list od.. Jana Pawła II. “Pożegnał się ze mną na łożu śmierci. Nie przypuszczałem, że akurat o jakimś Adamie Bujaku będzie myślał na kilka dni przed śmiercią, mając właściwie cały świat na głowie” - wspomina.
"Nasze dzieci są tak ciężko chore, że jakakolwiek infekcja jest dla nich bezpośrednim stanem zagrożenia życia. Jeśli dziecko ma do dyspozycji tylko kawałek jednego zdrowego płuca, to każde zakażenie jest dla niego niebezpieczne" - mówi doktor Małgorzata Musiałowicz, szefowa hospicjum dla dzieci "Alma Spei".
"Nasze dzieci są tak ciężko chore, że jakakolwiek infekcja jest dla nich bezpośrednim stanem zagrożenia życia. Jeśli dziecko ma do dyspozycji tylko kawałek jednego zdrowego płuca, to każde zakażenie jest dla niego niebezpieczne" - mówi doktor Małgorzata Musiałowicz, szefowa hospicjum dla dzieci "Alma Spei".
O strachu, procedurach i tym, jak ważne jest poprawne ubranie przed wejściem na oddział, gdzie są pacjenci z koronawirusem, opowiada nam pielęgniarka pracująca w jednym ze szpitali jednoimiennych w Polsce.
O strachu, procedurach i tym, jak ważne jest poprawne ubranie przed wejściem na oddział, gdzie są pacjenci z koronawirusem, opowiada nam pielęgniarka pracująca w jednym ze szpitali jednoimiennych w Polsce.
„Tato wiem, że patrzysz na nas z góry. Wierzę, że Pan Bóg powierzył Ci tam najpiękniejszą z ról. Dziękuję w imieniu kochającej żony Gosi i dzieci, Twoich małych Królików. Za wszystko. Za to, że nauczyłeś nas uśmiechać się do świata i do ludzi, pokazałeś, jaki piękny potrafi być ten świat i że warto być jego dobrą częścią. Nie było dla ciebie rzeczy niemożliwych. Każdego dnia przypominałeś, żeby chciało nam się chcieć. Udowadniałeś, że chcieć to móc” – tymi słowami Antoni Królikowski pożegnał swojego tatę, Pawła Królikowskiego. Pogrzeb aktora odbył się 5 marca w Warszawie.
„Tato wiem, że patrzysz na nas z góry. Wierzę, że Pan Bóg powierzył Ci tam najpiękniejszą z ról. Dziękuję w imieniu kochającej żony Gosi i dzieci, Twoich małych Królików. Za wszystko. Za to, że nauczyłeś nas uśmiechać się do świata i do ludzi, pokazałeś, jaki piękny potrafi być ten świat i że warto być jego dobrą częścią. Nie było dla ciebie rzeczy niemożliwych. Każdego dnia przypominałeś, żeby chciało nam się chcieć. Udowadniałeś, że chcieć to móc” – tymi słowami Antoni Królikowski pożegnał swojego tatę, Pawła Królikowskiego. Pogrzeb aktora odbył się 5 marca w Warszawie.
Kilka lat temu zaśpiewali razem utwór "Tata Mój". Słuchając go dzisiaj, trudno powstrzymać wzruszenie.
Kilka lat temu zaśpiewali razem utwór "Tata Mój". Słuchając go dzisiaj, trudno powstrzymać wzruszenie.
Stoimy pod piękną choinką w świetlicy. Michał pasem przypięty jest do wózka inwalidzkiego, nie jest w stanie dłużej niż dziesięć minut utrzymać prosto głowy, ciągle kaszle, a flegma i ślina ciekną mu z buzi. Późnym wieczorem wracamy do domu, a Zuzia pyta mnie kiedy będzie wigilia, bo w przedszkolu omawiali jak powinna ona wyglądać. Mówię jej, że to własnie była nasza wigilia, bo w tym dniu nie chodzi o jedzenie, tylko o to, żeby nikt nie był sam.
Stoimy pod piękną choinką w świetlicy. Michał pasem przypięty jest do wózka inwalidzkiego, nie jest w stanie dłużej niż dziesięć minut utrzymać prosto głowy, ciągle kaszle, a flegma i ślina ciekną mu z buzi. Późnym wieczorem wracamy do domu, a Zuzia pyta mnie kiedy będzie wigilia, bo w przedszkolu omawiali jak powinna ona wyglądać. Mówię jej, że to własnie była nasza wigilia, bo w tym dniu nie chodzi o jedzenie, tylko o to, żeby nikt nie był sam.