Mamy świadomość, że jest ciężko albo coraz gorzej, ale też nie mamy złudzeń, że edukacja zdrowotna jest jak czarodziejska różdżka, za dotknięciem której będzie jak w raju. Ano nie będzie - owszem może pomachując sobie projektem rozporządzenia rozproszymy nieco jakieś objawy, ale przyczyn problemów nie rozwiążemy.
Mamy świadomość, że jest ciężko albo coraz gorzej, ale też nie mamy złudzeń, że edukacja zdrowotna jest jak czarodziejska różdżka, za dotknięciem której będzie jak w raju. Ano nie będzie - owszem może pomachując sobie projektem rozporządzenia rozproszymy nieco jakieś objawy, ale przyczyn problemów nie rozwiążemy.
Szkoda, że daliśmy się wciągnąć w jałowy spór i osadzić się po jednej ze stron "konfliktu" między miłosierdziem a sprawiedliwością.
Szkoda, że daliśmy się wciągnąć w jałowy spór i osadzić się po jednej ze stron "konfliktu" między miłosierdziem a sprawiedliwością.
Wychowanie - podobnie jak kochanie - jest dla długodystansowców. Bynajmniej, nie chodzi tu jednak o czas, co raczej o wierność. Jest lancetowatym i na dodatek czasem żmudnym procesem.
Wychowanie - podobnie jak kochanie - jest dla długodystansowców. Bynajmniej, nie chodzi tu jednak o czas, co raczej o wierność. Jest lancetowatym i na dodatek czasem żmudnym procesem.
Pewnie nieświadomie nasze otwarte ze zdziwienia buzie, umorusane twarze, brudne nogi, poszarpane koszulki chwaliły Pana Boga cały dzień, ale jednocześnie były szkołą najbardziej pierwotnej postawy stworzenia, w której dzieci są prawdziwymi ekspertami: "Chrześcijaństwo jest duchowością, w której chwalimy Boga" - mówił do kapłanów w Konstancinie-Jeziornej ks. Krzysztof Grzywocz.
Pewnie nieświadomie nasze otwarte ze zdziwienia buzie, umorusane twarze, brudne nogi, poszarpane koszulki chwaliły Pana Boga cały dzień, ale jednocześnie były szkołą najbardziej pierwotnej postawy stworzenia, w której dzieci są prawdziwymi ekspertami: "Chrześcijaństwo jest duchowością, w której chwalimy Boga" - mówił do kapłanów w Konstancinie-Jeziornej ks. Krzysztof Grzywocz.
Wracając pociągiem, czytam jeden z komentarzy do wydarzeń z Warszawy: "Dlaczego nie było księży i sióstr zakonnych…". W tym miejscu chciałem zapytać, kiedy zrozumiemy, że katecheza nie jest teologicznym kwiatkiem do eklezjalnego kożucha lub też problemem tylko jakiejś grupy nawiedzonych, świeckich katechetów. Nakaz misyjny Pana Jezusa (por. Mt 28,19) jest istotą tożsamości Kościoła i jego posłannictwa.
Wracając pociągiem, czytam jeden z komentarzy do wydarzeń z Warszawy: "Dlaczego nie było księży i sióstr zakonnych…". W tym miejscu chciałem zapytać, kiedy zrozumiemy, że katecheza nie jest teologicznym kwiatkiem do eklezjalnego kożucha lub też problemem tylko jakiejś grupy nawiedzonych, świeckich katechetów. Nakaz misyjny Pana Jezusa (por. Mt 28,19) jest istotą tożsamości Kościoła i jego posłannictwa.
W konferencji o ciszy, którą Krzysztof głosił do kleryków w opolskim seminarium (2007 r.) wskazał na dwa etapy w jej przeżywaniu. Pierwszy, niezwykle trudny, to czas kiedy cisza odsłania nasze lęki, prawdę o nas samych. Trzeba przetrwać ten odcinek. Wielu jednak nie przechodzi tego etapu - nie ma z kim unieść tego, co boli.
W konferencji o ciszy, którą Krzysztof głosił do kleryków w opolskim seminarium (2007 r.) wskazał na dwa etapy w jej przeżywaniu. Pierwszy, niezwykle trudny, to czas kiedy cisza odsłania nasze lęki, prawdę o nas samych. Trzeba przetrwać ten odcinek. Wielu jednak nie przechodzi tego etapu - nie ma z kim unieść tego, co boli.
Dzisiejszy tekst kończy serię wielkopostnego przybliżania postaci świętych od porażki z "domieszką" ks. Krzysztofa Grzywocza. Ostatni odcinek, poświęcony temu, co najważniejsze, jest na wskroś wielkoczwartkowy i opowiada o pewnym kardynale z Dalekiego Wschodu, ale tak naprawdę to przypowieść o każdym z nas.
Dzisiejszy tekst kończy serię wielkopostnego przybliżania postaci świętych od porażki z "domieszką" ks. Krzysztofa Grzywocza. Ostatni odcinek, poświęcony temu, co najważniejsze, jest na wskroś wielkoczwartkowy i opowiada o pewnym kardynale z Dalekiego Wschodu, ale tak naprawdę to przypowieść o każdym z nas.
Teresa to nie Tereska z katolickim lukrem, lecz mała dzielna kobieta - niewybornie smagana różnymi cierpieniami. Trzeba powiedzieć, że chwyciła Pana Boga za nogi. Jak to zrobiła? Przechytrzyła Go!
Teresa to nie Tereska z katolickim lukrem, lecz mała dzielna kobieta - niewybornie smagana różnymi cierpieniami. Trzeba powiedzieć, że chwyciła Pana Boga za nogi. Jak to zrobiła? Przechytrzyła Go!
Jest to opowieść o dwóch Braciach Albertach - Jerzym Marszałkowiczu i Adamie Chmielowskim. Wspólny mianownik to ich spojrzenie, które ciężko unieść, za którym nie nadążamy - jego ewangeliczny zasięg w pierwszej kolejności irytuje, aby ostatecznie przyznać, że po prostu nas przerasta. Niewiele słów, ogromna inteligencja i radykalność w naśladowaniu Chrystusa; radykalność, której nie rozumiemy, która nas onieśmiela i zawstydza, ale nigdy nie poniża. Bez patosu, z ogromnym szacunkiem, bardzo nam bliscy, szczególnie, kiedy ogrzewamy się ciepłem pochodzącym nie tyle z prowadzonych przezeń ogrzewalni, ale "skrojonym" z ich powszedniości.
Jest to opowieść o dwóch Braciach Albertach - Jerzym Marszałkowiczu i Adamie Chmielowskim. Wspólny mianownik to ich spojrzenie, które ciężko unieść, za którym nie nadążamy - jego ewangeliczny zasięg w pierwszej kolejności irytuje, aby ostatecznie przyznać, że po prostu nas przerasta. Niewiele słów, ogromna inteligencja i radykalność w naśladowaniu Chrystusa; radykalność, której nie rozumiemy, która nas onieśmiela i zawstydza, ale nigdy nie poniża. Bez patosu, z ogromnym szacunkiem, bardzo nam bliscy, szczególnie, kiedy ogrzewamy się ciepłem pochodzącym nie tyle z prowadzonych przezeń ogrzewalni, ale "skrojonym" z ich powszedniości.
"Naziści obudzili demony. Młody kapłan Gerhard z archidiecezji praskiej był świadom walki o dusze, szczególnie młodych, która jest u podstaw wielu ideologicznych rajów. Nie wychodzi się w nich poza ludzkie kategorie, a Boże źródła przewrotnie »lokuje się« w człowieku, dokładnie »nadczłowieku«". Przeczytaj trzeci z artykułów wielkopostnego cyklu "Święci od porażki". Ryszard Paluch prezentuje w nim sześć nie(zwykłych) postaci, których życie może być dla nas wzorem i inspiracją.
"Naziści obudzili demony. Młody kapłan Gerhard z archidiecezji praskiej był świadom walki o dusze, szczególnie młodych, która jest u podstaw wielu ideologicznych rajów. Nie wychodzi się w nich poza ludzkie kategorie, a Boże źródła przewrotnie »lokuje się« w człowieku, dokładnie »nadczłowieku«". Przeczytaj trzeci z artykułów wielkopostnego cyklu "Święci od porażki". Ryszard Paluch prezentuje w nim sześć nie(zwykłych) postaci, których życie może być dla nas wzorem i inspiracją.
W domu u rodziców, pośród zestawu pobożnych obrazków, przechowywaliśmy reprodukcję ze świętym, którego jako dziecko... zawsze się bałem. Był poważny, trochę wyglądał tak, jakby miał nadciśnienie i że za chwilę dostanie jakiegoś udaru. Cóż, później wyszło na jaw, że nasza kopia miała zbyt duże nasycenie kolorów, a postacią z aureolą miał być wielki uczony, dominikanin - Tomasz z Akwinu - utrwalony pędzlem jego współbrata - bł. Fra Angelico. Sam wizerunek pochodził z konwentu św. Marka we Florencji. Uśmiechnąłem się zatem, kiedy po latach odkryłem, że część swojego filozoficznego i teologicznego dziedzictwa św. Edyta Stein poświęciła Doktorowi Anielskiemu. Oglądam fotografie uczennicy Edmunda Husserla - ciężko znaleźć kadr, na którym by się uśmiechała, wracam do filmu Márty Mészáros Siódmy pokój (prod. Polska, Węgry, Włochy, Francja 1996) - Edyta ma ciągle załzawione oczy, na tym "obrazie" płynie wiele łez.
W domu u rodziców, pośród zestawu pobożnych obrazków, przechowywaliśmy reprodukcję ze świętym, którego jako dziecko... zawsze się bałem. Był poważny, trochę wyglądał tak, jakby miał nadciśnienie i że za chwilę dostanie jakiegoś udaru. Cóż, później wyszło na jaw, że nasza kopia miała zbyt duże nasycenie kolorów, a postacią z aureolą miał być wielki uczony, dominikanin - Tomasz z Akwinu - utrwalony pędzlem jego współbrata - bł. Fra Angelico. Sam wizerunek pochodził z konwentu św. Marka we Florencji. Uśmiechnąłem się zatem, kiedy po latach odkryłem, że część swojego filozoficznego i teologicznego dziedzictwa św. Edyta Stein poświęciła Doktorowi Anielskiemu. Oglądam fotografie uczennicy Edmunda Husserla - ciężko znaleźć kadr, na którym by się uśmiechała, wracam do filmu Márty Mészáros Siódmy pokój (prod. Polska, Węgry, Włochy, Francja 1996) - Edyta ma ciągle załzawione oczy, na tym "obrazie" płynie wiele łez.
Karol de Foucauld "nie zobaczył owoców swojej ofiary, godzin adoracji, jedyne, na co mógł liczyć, to wysokie temperatury, chmary szarańczy, zmarszczki na twarzy i przykre dolegliwości ze strony szkorbutu". Przeczytaj pierwszy z artykułów wielkopostnego cyklu "Święci od porażki". Ryszard Paluch prezentuje w nim sześć nie(zwykłych) postaci, których życie może być dla nas wzorem i inspiracją.
Karol de Foucauld "nie zobaczył owoców swojej ofiary, godzin adoracji, jedyne, na co mógł liczyć, to wysokie temperatury, chmary szarańczy, zmarszczki na twarzy i przykre dolegliwości ze strony szkorbutu". Przeczytaj pierwszy z artykułów wielkopostnego cyklu "Święci od porażki". Ryszard Paluch prezentuje w nim sześć nie(zwykłych) postaci, których życie może być dla nas wzorem i inspiracją.
Będzie o glebie. Zostałem wywołały do tablicy przeto słów kilka o zasiewie. Redaktor Tomasz Krzyżak twierdzi, że pokolenia poddanych szkolnej katechezie nie zdają dziś „egzaminu”. Na dowód swojej karkołomnej dedukcji przywołuje dyskusje wokół aborcji czy in vitro i enigmatycznie odnotowuje fakt jesiennych wyborów. Ale tu Publicysta miesza. Otóż chrześcijaństwo nie działa na zasadzie, że to, co głosimy, z automatu będzie miało przełożenie na wybory i postawy naszych wychowanków. Fajnie byłoby widzieć dobre owoce swojej pracy (skrycie nieraz tego oczekujemy), ale zaznaczmy, że takie zachowanie byłoby przemocowe.
Będzie o glebie. Zostałem wywołały do tablicy przeto słów kilka o zasiewie. Redaktor Tomasz Krzyżak twierdzi, że pokolenia poddanych szkolnej katechezie nie zdają dziś „egzaminu”. Na dowód swojej karkołomnej dedukcji przywołuje dyskusje wokół aborcji czy in vitro i enigmatycznie odnotowuje fakt jesiennych wyborów. Ale tu Publicysta miesza. Otóż chrześcijaństwo nie działa na zasadzie, że to, co głosimy, z automatu będzie miało przełożenie na wybory i postawy naszych wychowanków. Fajnie byłoby widzieć dobre owoce swojej pracy (skrycie nieraz tego oczekujemy), ale zaznaczmy, że takie zachowanie byłoby przemocowe.
Jeśli biskupi pójdą na kompromis z postulatami nowej Pani minister, będzie to początek agonii katechezy w polskiej szkole. I nie trzeba będzie zmieniać zapisów konkordatu albo odwoływać się do konstytucji. Żadnych gwałtownych ruchów. Nikt nie będzie rozrywał szat.
Jeśli biskupi pójdą na kompromis z postulatami nowej Pani minister, będzie to początek agonii katechezy w polskiej szkole. I nie trzeba będzie zmieniać zapisów konkordatu albo odwoływać się do konstytucji. Żadnych gwałtownych ruchów. Nikt nie będzie rozrywał szat.
{{ article.published_at }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.source.name }}
{{ article.source_text }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}