Bóg feministek

Bóg feministek
(fot. AslanMedia / flickr.com)
www.marcin1985.blogspot.com

Dlaczego feministki, maszerujące dumnie po ulicach Olsztyna, w tym roku wykrzykiwały hasła: "Po co nam EURO? Pieniądze na żłobki!!", "Żłobki zamiast Orlików". Dlaczego tak zaciekle walczą o wszechobecną i legalną aborcję? Dlaczego walczą z Kościołem?

Zacznę banalnym pytaniem: Jak zrozumieć kobiety? Jak w prostym, żeby nie powiedzieć prostackim męskim umyśle, znaleźć takie komórki mózgowe, które pozwolą zrozumieć płeć piękną? W dziejach świata nie jeden mężczyzna przyprawił się o niemały ból głowy z tego powodu. Jeśli można by porównać stopnie złożoności myślenia kobiet i mężczyzn, to kobiety potrafią dopłynąć do dna oceanu, a panowie co najwyżej popląsać w kałuży. Tak i nie ma się czego wstydzić ani bulwersować się tym faktem. Już dawno stwierdzono, że panie są bardziej emocjonalne, twórcze i mogą skupić swoją uwagę na kilku rzeczach jednocześnie. Są bardziej wytrzymałe na ból, potrafią więcej znieść, mają mocniejszą psychikę i posiadają jeszcze mnóstwo innych pięknych i cudownych cech. Są dla nas tak cudowne, bo całkowicie się od nas różnią. Dlatego nie potrafię zrozumieć nadgorliwych feministek. O co one walczą? Dlaczego chcą z cudownych stworzeń, jakimi są kobiety, zrobić facetów?

Byłem kiedyś uczestnikiem pewnego zdarzenia, które chyba dość dobrze obrazuje różnice w myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości przez panie i panów. Otóż, pewnego dnia w pracy zarządziliśmy generalne sprzątanie. Każdy kąt, zakamarek czy nawet najmniejsza dziurka musiała poznać smak środków czyszczących. Wszystko, co zależało się w biurkach i obrosło kurzem, wyglądało jak nowe. W czasie tego sprzątania zebraliśmy kilka ładnych worków niepotrzebnych śmieci. Zabrałem się ze swoim przełożonym i poszliśmy te wcale nie lekkie woreczki wyrzucić. Kiedy wróciliśmy, panie pracujące w pocie czoła, zachowywały się jakby nigdy nic. Panowała niepokojąca cisza. Zabraliśmy się do dalszego porządkowania, aż tu nagle padło pytanie: "Marcin, która jest godzina?" Pomyślałem, co za problem spojrzeć na ścianę, tam gdzie zawsze wisi zegar i sprawdzić. No ale żona szefa pyta... Spojrzałem na ścianę i okazało się, że nie ma zegara. Szybko przeleciałem wzrokiem po pokoju i znalazłem go w innym miejscu. Powiedziałem, która godzina i wróciłem do sprzątania. Nie minęło kilka sekund, a słyszę rozżalone" "Faceci". Zapytam, o co im chodzi, przecież powiedziałem, która jest godzina. No i mi się oberwało, że nie zwróciłem w ogóle uwagi na to, że zegar został przewieszony. Nic nie powiedziałem, czy tak lepiej, czy to dobry miejsce dla niego? Nic, żadnej reakcji, jak ja tak mogłem? Jestem tylko facetem.

Po co nam Euro?

Staram się poznać i zrozumieć rzeczy oraz poglądy, których wcześniej nie znałem i nie krytykować ich zawczasu. Rozumiem, że kobiety walczą o to, żeby było ich więcej na listach wyborczych. Rozumiem, że walczą o to, aby nie pracować tak długo jak mężczyźni. Rozumiem, że chcą być traktowane w pracy na równi z mężczyznami. Chcą mieć takie samo prawo do awansów, premii, wysokich zarobków i wielu innych rzeczy, mniej lub bardziej materialnych bądź społecznych. Wiem, że kobieta może być dużo lepszym szefem niż mężczyzna i tak często jest, ale trzeba pamiętać, że mężczyzna też może być lepszym szefem od kobiety. Ważne są predyspozycje osobiste, a nie płeć. Do tego miejsca wszystko rozumiem, ale nie rozumiem kilku innych rzeczy. Dlaczego feministki, maszerujące dumnie po ulicach Olsztyna, w tym roku wykrzykiwały hasła : "Po co nam EURO? Pieniądze na żłobki!!", "Żłobki zamiast Orlików". Dlaczego tak zaciekle walczą o wszechobecną i legalną aborcję? Dlaczego walczą z Kościołem? Dlaczego obrażają religię, która broni życia i traktuje kobiety jako piękne i cudowne istoty? Dlaczego wydzierają z Pisma Świętego zdanie i używają go w zupełnie innym kontekście? Przekonane o tym, że chrześcijaństwo sprowadza kobiety do roli sprzątaczek, praczek i maszyn do rodzenia dzieci. Wypisują w swoich hasłach rzeczy, które jednoznacznie określają, że Kościół traktuje kobiety przedmiotowo i je dyskryminuje. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że są trzy prawdy: świenta prowda, tyż prowda i gówno prowda. I to jest ten trzeci rodzaj prawdy.

Bez zająknięcia wypowiadany jest cytat: "Żony niech będą poddane swym mężom jak Panu… "(Ef 5,22b). A wystarczy sięgnąć do całego fragmentu Listu do Efezjan: "Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej. Żony niech będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić Przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek Ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego.
A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża" (Ef 5,21-33).

Wyraźnie widać, że małżeństwo jest poświęceniem męża dla żony i żony dla męża. Jest zachowaniem harmonii w tej relacji. Dlatego nie rozumiem zaciekłości i nachalnego antyklerykalizmu feministek. Nie potrafię zrozumieć chęci sprowadzenia kobiet do roli mężczyzn, bo chyba w tym kierunku to idzie. No ale mogę się mylić, w końcu jestem tylko facetem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bóg feministek
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.