Czy Bóg jest szalony?
Inną zupełnie kwestią jest sprawa "stworzenia na swoje podobieństwo". Chwila, to znaczy, że Bóg jest Panem mieszkającym pod 13 i Panią z parteru, która zawsze zostawia śmieci na klatce. Jak mógł stworzyć dwa rodzaje: męski i żeński z jednego rodzaju? I to dwa na swoje podobieństwo? Z matematyki orłem to ja nie byłem, ale jeśli jeden dzielę na dwa, to wychodzi po pół. Czyli Bóg jest w połowie kobietą i w połowie mężczyzną? To dlaczego każe na siebie mówić Ojcze? Kolejny dowód na to, że normalny to On nie jest.
Bywa tak, że ciężko rozstać się z jakąś rzeczą, której przypisaliśmy określoną wartość. Jak byłem mały miałem taki piękny góralski ołówek, o wymiarach dobrze ponad pół metra i średnicy gryfu 0,5 cm, którym realizowałem swoje największe plastyczne talenty. Za płótno malarskie, nie trudno się domyślić, służyły piękne białe ściany w domu. Byłem niezwykle uzdolnionym dzieckiem ponieważ odnawiali mi całe płótno bardzo często. Nie wiem tylko czemu tyle gadania przy tym było. Przestawiania, folii, smrodu i co najgorsze chowania ołówka. Ja i tak zawsze go znalazłem, a jak nie znalazłem, to tak ryczałem, że tata go znalazł. Artysta bez narzędzi nie może egzystować. Ale ja nie o tym chciałem. Otóż, Bóg wysłał swojego syna z przytulnego i ciepłego nieba na ziemię, żeby cierpiał takie męki i umarł na krzyżu. Kto posyła własne dziecko w miejsce gdzie zrobią mu kuku? To już na pewno nie jest normalne.
Jak widać, Bóg na pewno nie jest normalny. Jest szalony. W swoim szaleństwie oddał wszystko co ma, rozmienił się na drobne i stracił syna. W tym szaleństwie jest jednak coś pięknego. Coś o czym tak często zapominamy zatracając się w pracy, pieniądzach, karierze i szeroko pojętym dobrobycie. Tym czymś jest miłość. Miłość niczym nie uwarunkowana. Bóg nie stworzył nas z braku zajęcia, z nudy czy z chęci zabawy, tylko z miłości. Tego cudownego zjawiska przez które wiele razy tracimy głowę. Kto z was nie był kiedyś zakochany? Ile człowiek jest w stanie wtedy pokonać? Góry nie przeniesie ale mały kiosk ruchu to już na pewno. Chłopak dla dziewczyny pobiegnie na drugi koniec miasta po kwiaty, ojciec dla syna rzuci wszystko, każde zajęcie, gdy tylko jego dziecko jest w potrzebie. Brat za brata, siostra za siostrę i Bóg za nas też. Rozkładając sprawę na czynniki pierwsze: Bóg nas stworzył z miłości, z tej samej miłości dał nam świat i kocha każdego człowieka tak bardzo, że dał mu wolność. Prawo wyboru życia dla siebie. Możliwość pójścia razem nim lub bez niego. Czy tak zrobiłby ktoś, kto nas nie kocha? Szaleństwo jest w tym ogromne ale jest to szaleństwo w miłości. W pakiecie dostaliśmy też świat, którym mamy rządzić. Podsumowując, mamy od Taty: siebie jako człowieka, całkowitą wolność i chałupę. Jak na początek całkiem nieźle.
Jeśli chodzi o to czy Bóg bardziej to jest męski czy damski, to sprawa tkwi tylko w naszym języku, który jest niedoskonały i nie zna wielu określeń. Jest Ojcem ale również, jak mówi Księga Izajasza w rozdziale 49, jest też matką, która nigdy nie zapomni o swoim dziecku.
Rozdrabnianie się na zaimki męskie lub damskie nie ma najmniejszego sensu. Stwarzając mężczyznę i kobietę na swoje podobieństwo może chciał poszerzyć sferę miłości, pokazać jak kochać pięknie i całkowicie.
Istnieje też inna teoria. Oceńcie:
"Obdarzając istoty ludzkie wolną wolą, Bóg postawił je przed koniecznością dokonywania wyborów. Najważniejszy z nich sprowadza się do pytania, czy odwzajemnić miłość Bożą i w jakim stopniu. Nie byłby to wybór prawdziwy, a więc i interesujący, gdyby bezinteresowna miłość Boża była «jedyną ofertą na rynku». Obdarzając człowieka miłością seksualną w całej jej potędze i głębi. Bóg nie tylko ustanowił inną postać miłości, pokrewną i uzupełniającą w stosunku do upragnionego przez Niego bezinteresownego odwzajemnienia, ale stworzył też swojej miłości, czyli ostatecznie samemu sobie, rywala. Teraz dopiero każe wybierać(…) W ten sposób zaostrza się ludzki dramat, i po to, by mógł się rozegrać, wszechświat został powołany do istnienia" (Paul Johnson, On, ona czy Ono, w: "W poszukiwaniu Boga"). Odważnie?
Została nam tylko jedna kwestia - Jezus Chrystus. Własny syn posłany na śmierć. Tu widzimy najdobitniej szaleństwo Boga. Bóg przybiera postać człowieka i schodzi na ziemię. Upodla się po to, aby zmazać grzech pierworodny, który ciąży w sercu każdego człowieka. Doskonały Bóg dobrowolnie zniża się do poziomu człowieczeństwa, daje się bić, poniżać, biczować, opluwać i gardzić sobą z jednego tylko powodu - z miłości do nas. Własnym przykładem pokazuje nam jak powinien żyć człowiek, jak ma szanować bliźniego i jak kochać. Czy istnieje większy dowód miłości, niż ta, w której oddaje życie za brata swojego? Bóg darzy człowieka taką właśnie miłością. Szaloną miłością, której nic nie jest w stanie dorównać. A jaką miłością ty darzysz Boga? Jaką drugiego człowieka? Jaką sam siebie?
Niedopowiedzenie? Brak zakończenia? Nic z Tych rzeczy. Postać Chrystusa jest zbyt ważna żeby ująć ją w jednym akapicie. Tak więc już niedługo część nr 2. Z Bogiem.
Skomentuj artykuł