Czy chrześcijanin powinien grać w Totka?

(fot. Evan Lorne / Shutterstock.com)
Dariusz Michalski SJ / artykuł nadesłany

Przecież nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie - trochę dreszczyku emocji, niewielkie ryzyko... No, a jeśli bym wygrał lub wygrała, to dopiero zaczęłoby się życie... takie naprawdę!

Różnie próbuje się opisać mentalność i styl życia współczesnego człowieka. Ostatnio natknąłem się na jedno, które wydało mi się niezwykle trafne: "fast food, fast car, fast sex" co można przetłumaczyć: "szybkie jedzenie, szybki samochód, szybki seks". Dodałbym jeszcze jedną przydawkę dla dzisiejszego stylu życia: "fast money" czyli szybkie pieniądze.

Są różne sposoby na ich zdobycie. Np. kariera w firmie, która oferuje wysokie zarobki. Ale czasem i to nie wystarcza. Żeby jeszcze przyspieszyć zdobycie kasy można się piąć... po ludziach. Według prostej zasady: cel uświęca środki. I wtedy znika opór przed podkładaniem świń, kopaniem dołków pod innymi czy traktowaniem ich jak przedmioty, które można wykorzystać. Jednym słowem: wyścig szczurów w pełni.

W bardziej "humanitarnym" wydaniu może to być po prostu praca w korporacji. W takiej organizacji, która staje się wszystkim. Już nie tylko miejscem pracy, ale i odpoczynku i nawiązywania różnych, często niezdrowych relacji. Innym sposobem na zdobycie szybkich pieniędzy są, a może raczej były, kredyty, bo dziś banki wcale nie chcą ich już udzielać tak chętnie, jak jeszcze kilka lata temu.

DEON.PL POLECA

Dawniej droga do stabilizacji finansowej wiodła przez kolejne etapy. Najpierw pierwsza, zazwyczaj kiepsko płatna praca. Po kilku latach pierwszy, wymarzony samochód - najczęściej "maluch". I stopniowo, stopniowo dochodzenie do pierwszego mieszkania, pierwszych oszczędności itd. Dziś wszystko to można mieć od razu, korzystając z hipotek, kredytów itp. Nie chcę, żeby brzmiało to jako pochwała PRL-u. Nie! Ale jednak proces stopniowego dochodzenia do posiadania czegoś w życiu był wychowawczy. Uczył pokory. Uczył, że nie można mieć wszystkiego. Dzisiejszy świat mami ułudą: weź odpowiedni kredyt, znajdź odpowiednio dobrze płatną pracę, albo znajdź instytucję finansową, która dokona cudu z Twoimi pieniędzmi, a... będziesz miał wszystko.

Jest jeszcze jedna pułapka. Dla mas. Dla ciebie i dla mnie - TOTEK. To coś magicznego, na co każdy z nas może sobie pozwolić. Wystarczy wydać parę groszy, a w zamian dostajemy dreszczyk emocji i szansę na wygranie... fortuny. Ale czy chrześcijaninowi wolno grać w takie gry? Uważam, że nie. Dlaczego? Z powodu mentalności, która może się kryć za taką grą.

Po pierwsze w efekcie gry otrzymujemy jednego lub kilku wygranych i całą masę przegranych. To nie jest mentalność prowadząca do budowania wspólnoty zgromadzonej wokół Chrystusa. To nie jest budowanie wspólnoty braci i sióstr, bo jeden wygrywa, a reszta przegrywa! Jak może być dla mnie bratem ktoś w sytuacji, gdy ja wygrywam, a inni przegrywają? Lub na odwrót: gdy ja przegrywam, a ktoś wygrywa?

Po drugie uczestnictwo w takich zakładach prowadzi do pogłębiania się różnic ekonomicznych. Według badań przeprowadzanych przez Światowy Instytut Badań nad Rozwojem Ekonomicznym w 1960 roku dochód szefów największych amerykańskich firm po opodatkowaniu był 12 razy większy niż średnia płaca robotników fabrycznych w Ameryce. W roku 1974 był już on 35 razy większy od przeciętnego robotnika fabrycznego. W 1980 roku był 42 razy większy, a po 10 latach był już większy 84 razy. Od 1990 roku zaczęło się prawdziwe przyspieszenie powiększania nierówności. W połowie lat 90 według badania prowadzonego przez Businessweek, ten czynnik wynosił już 135. W 1999 roku były 400 razy wyższe, w roku 2000 były wyższe... 531 razy! (1). Nie sposób nie dojrzeć podobieństwa z grami hazardowymi. Ich owocem jest pogłębiona nierówność ekonomiczna. A tak podzielonym ekonomicznie społeczeństwem jest bardzo łatwo rządzić.

A co by było, gdyby każdy z uczestników zakładów sportowych przeznaczył kilka groszy zamiast na grę np. na wyżywienie i edukację umierających z głodu i biednych dzieci i dorosłych w Afryce lub Azji? Jeśli co tydzień mamy do czynienia z możliwością wygrania kilku czy nawet kilkudziesięciu milionów złotych, to nie jest to już pytanie pozbawione sensu. Wyżywienie i zapewnienie edukacji jednego dziecka w Afryce przez 30 dni to koszt 8 euro - czyli złotówka dziennie. Więc może nie TOTEK, a np. WATOTO czyli akcja humanitarna polegająca na przyjęciu afrykańskiego dziecka w swoim domu poprzez zwykłe udzielenie wsparcia finansowego? (2)

Po trzecie za uczestnictwem w grach hazardowych kryje się często głęboko skrywane poczucie niezadowolenia ze swojego życia. Magiczne myślenie: gdybym tylko wygrał pieniądze, to wtedy byłbym szczęśliwy. Przypomina mi się w tym miejscu scena z filmu "Edi" (2002), gdzie bodajże Jureczek mówi do tytułowego bohatera: "Teraz, gdy mam dwa telewizory (znalezione na złomie), to naprawdę czuję, że żyję!". Na co pada riposta Ediego: "A wcześniej to nie czułeś, że żyłeś?!". To aktualne pytanie dla każdego z nas: Co sprawia, że nie czujesz, że żyjesz i uważasz, że pieniądze przywrócą Ci poczucie prawdziwego życia? Co sprawia, że czujesz się głęboko nieszczęśliwy? Pieniądze nie są sposobem na rozwiązanie problemów egzystencjalnych. Są konieczne do życia, ale do godziwego życia jest potrzebne godziwe z nich korzystanie.

I po czwarte - gra hazardowa jest podtrzymywaniem kultury śmierci polegającej na wzmacnianiu współzawodnictwa i konkurencji, które w gruncie rzeczy są wysublimowanymi namiastkami wojny (3). Jeśli jest tak naprawdę, w co nie wątpię, to dochodzimy do smutnego wniosku, że wojna trwa ciągle, tylko może my o tym nie wiemy, albo nie chcemy o tym wiedzieć - jak mówi o tym główny bohater powieści "Wilki" Hellmuta Kirsta.

Będąc chrześcijanami, nie dajmy się łapać w pułapki i czasem zawoalowane hasła kultury śmierci. Zamiast pędzić - zatrzymajmy się. Zamiast połykać - posmakujmy. Zamiast pożerać drugiego w akcie seksualnym - okazujmy czułość i miejmy dla siebie czas na co dzień. Zamiast szukać łatwych i szybkich pieniędzy - zróbmy dobry użytek z tych, które mamy. Szukajmy godziwych zarobków i dzielmy się z tymi, którzy mają ich jeszcze mniej. Do takich bowiem należy Królestwo Niebieskie.

Przypisy:
1. Na podstawie wykładu Zbigniewa Baumana, Wyzwania stulecia, wygłoszonego w dniu 12.10.2012.
2. Więcej o akcji WATOTO na stronie: http://www.dzieciafryki.org/
3. Myśl zaczerpnięta z powyższego wykładu Zbigniewa Baumana.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy chrześcijanin powinien grać w Totka?
Komentarze (63)
BK
~Bartek Klimczak
27 września 2020, 15:05
Czy nadal może być mi bratem ten który ze mną przegrał. Oczywiście. Wystarczy spojrzeć na sporty walki chociażby. Jest respekt dla drugiego zawodnika czasem nawet łzy. Czytając ten artykuł nie da się wyczuć narzucanej myśli komunistycznej. Pierwsze akapity skłoniły mnie do zajrzenia do źródła. Jak można powoływać się na tak nikczemną osobę i bezwstydnie przyznawać się do tego?
K
Krzysiek
23 maja 2016, 10:17
Deon zamienia się w taki wielki wór w ktorym każdy może opublikować co chce. Z jednej strony jakaś Pani pochwala zrobienie dyskoteki z liturgii, lub beszta księdza ze to, że mówi młodym ludziom: "Bądźcie radykalni jak Chrystus", a z drugiej pojawiają się na nim artykuły doszukujące się grzechu w grze w totka, czy w ogóle rywalizacji (bo to taka mała wojna).
19 maja 2016, 22:56
Ja również nie rozumiem przesłania tego artykułu. Gdybym wygrała w totka pojechałabym w rejs dookoła świata i spełniła kilka marzeń podróżniczych, ogrodniczych - wybudowałabym piękny ogród , gdyby suma była duża obdarowałabym kogoś żeby też spelnił swoje marzenia.
19 maja 2016, 23:06
Tak sobie czasem myślę czytając czy słuchając tego czy owego, że chrześcijanin to taki człowiek wiecznie cierpiący i nie potrafiący cieszyć się życiem, umęczony wieczny smutas. Wszystkiego powinien sobie odmawiać, wszędzie czają się na niego jakieś pułapki i zasadzki, a już nie daj Boże żeby odczuwał przyjemność z życia. Zniechęca mnie takie podejście do życia. Obowiązkowo powinien odejmować sobie od ust każdy kęs i wysyłać biednym dzieciom do Afryki lub dawać bezdomnym.
M
Marcin
19 maja 2016, 21:19
Ten artykuł mnie poraził . Cytat . Po pierwsze w efekcie gry otrzymujemy jednego lub kilku wygranych i całą masę przegranych. Według statystyk w lotka graja biedni ludzie . Jesli żeczywiscie ktoś wygrywa to chszescijanin w takim wypadku powinien sie cieszyc , iz po włożeniu 3 złotych , pszyczynił sie do wyciągnięcia kogos z nedzy . Twierdzenie iz pszez zwycięsców w lotka pogłebia sie ruznica miedzy biedo a bogactwem . Jest wrecz smieszna. Zazwyczaj gdy jest większa wygrana wygrywa kilka osób . I po pszeliczeniu okazuje sie iz takie pieniądze w ciągu roku .zarabiaja szefowie spółek z udzialem skarbu panstwa. Dla 70% Polaków 2czy 4 miljony to suma nie do wyobrażenia . Ale właściciele durzych firm zarabiaja co miesiac takie pieniądze.
Andrzej Ak
8 listopada 2015, 16:35
Gra w Totak to nie żaden hazard, to utopia. Hazard jest wtedy gdy pójdziesz do kasyna, gdzie zawsze coś możesz wygrać, choć możesz również stracić tyle ile masz. Natomiast Totek to gra w którą grają miliony bez żadnej szansy wygranej, Jedynie wąska grupa graczy w totka ma szanse wygrać, ale inwestuje o wiele większy kapitał. Co zaś do p. Baumana to autor ma chyba lewicowe korzenie skoro powołuje się na opinie tego człowieka, którego sprawiedliwość ziemska nie może dosięgnąć. http://skroc.pl/8f8e0
MJ
Marek Joanna
8 listopada 2015, 15:58
coś mi się wydaję, ze Deon nie ma juz o czym pisac, skoro traktuje Totka jako grzech. oczywiscie mozna to rozwazyc w rozsadnych argumentach a nie takich jk przytoczono wyzej, to moze nie bierzmy udzialu w zadnych grach, zawodach, teleturniejach, olimpiadach itp bo to przeciez chrzescijaninowi nie wypada. własnie przez taki obraz chrzesciajanina wielu ludzi odwraca sie od Boga, lepiej zająć sie chyba czyms innym-lub  dokladnie przemyslec temat o ktorym ma sie zamiar pisac.a moze mniej zakazów i wiecej miłości??? zło dobrem zwyciezaj? moze wiecej pochwał? mniej negowania? moze przyklady dobrych postaw? 
A
Arek321
12 marca 2015, 22:14
Witam . Ja uważam iż głupie argumenty są bardziej szkodliwe gdy ich brak . Gra w lotka to oczywiście hazard i co niektórych to bardzo wciąga. Wówczas to jest grzechem. Ale nie uważam iż jeśli ktoś zagra w lotka wyżarza komuś krzywdę. Samo założenie iż jeden wygrywa a reszta przegrywa jest już grzechem , zazdrości . Nie będziesz pożądał żadnej rzeczy która jego jest. Ja za każdym razem kiedy nie wygram , a praktycznie nigdy nie wygrałem pocieszam się iż może wygrał ktoś kto bardziej potrzebuje pieniędzy jak ja . Może te pieniądze komuś uratują życie czy zdrowie. Wówczas nie żałuje iż to nie ja wygrałem. Oczywiście mógł bym dać jakiemuś żebrakowi na ulicy 3 złote . Problem iż ci żebracy to w większości rumuńscy cwaniacy którzy zarabiają po 300 zł dziennie . a ja na tydzień tyle nie zarabiam .
J
Jacek
27 listopada 2012, 00:23
Uważam, że przedstawione argumenty są mocno naciągane. Rywalizacja jako coś złego??? Totolotek jako przyczyna pogłębiania się różnic społecznych - a może taki argument: w totka częściej wygrywają ci "biedniejsi" więc raczej słuzy on pomniejszaniu różnic :) .Jeżeli wygrana przypadnie osobie wierzącej to może np. 50% przeznaczyć na WATOTO - to też całkiem nieźle. KOMPLETNIE TO DO MNIE NE TRAFIA.
K
kcholewa
12 listopada 2012, 14:46
Hmm, ja też popieram stwierdzenie, że chrześcijanie nie powinni grać w totolotka, ale nie zgadzam się z pierwszym argumentem. To znaczy, że żadna rywalizacja nie jest godna chrześcijanina? Moim zdaniem, to nie o to chodzi, żeby nie rywalizować, bo psuje to wspólnotę, ale żeby uczyć ludzi wygrywać i przegrywać.
K
krismal1
9 listopada 2012, 21:00
 Raczej zgadzam się z autorem  co do tego ze raczej chrześcijanin nie powinien grać w totolotka. Zastanawia mnie tylo jedna argumentacja Jak może być dla mnie bratem ktoś w sytuacji, gdy ja wygrywam, a inni przegrywają? Lub na odwrót: gdy ja przegrywam, a ktoś wygrywa?.To jest zaskakujące jak wobec tego usprawiedliwić udział chrzescijanina w jakichkolwiek sportach jak może dla mnie być bratemten kto został na ostatniej pozycji a ja zdobyłem złoty medal.Dla mie o wiele ważniejszymi argumentami są chciwość i marnowanie pieniędzy które mogłyby iść na jakiś dobry cel na przykład na akcje charytatywne
G
Gosia
9 listopada 2012, 20:30
Mimo to ze zgadzam sie w wiekszosci z autorem, czy to znaczy ze jak gram w szachy i wygrywam a moj kolega ze wspolnoty przegrywa to nie moze mi byc bratem? Poza tym ile dobrego moze zdzialac chrzescijanin w ktorego rece powedrowalaby wielka wygrana!!!
P
przypuszczam
9 listopada 2012, 20:15
 A może autor art. chciał nam powiedzieć, że zamiast dawać pieniądze na totolotka, to można dać na tacę?  A może chciał powiedzieć, że wygraną też powinniśmy zanieść na tacę? kto to wie? Przecież pisząc artykuł miał coś na myśli. A przecież można bylo napisać bez ogródek.
P
przypuszczam
9 listopada 2012, 20:14
 A może autor art. chciał nam powiedzieć, że zamiast dawać pieniądze na totolotka, to można dać na tacę?  A może chciał powiedzieć, że wygraną też powinniśmy zanieść na tacę? kto to wie? Przecież pisząc artykuł miał coś na myśli. A przecież można bylo napisać bez ogródek.
WD
Wojtek Duda
9 listopada 2012, 12:50
 @tomaszL- a co jeśli ktoś gra w totka, żeby przeznaczyć tą kasę na dobre cele ?  W rywalizacji sportowej też w jakiś sposob jesteśmy uzależeni od losu - ilu sportowców nigdy nie osiągnęło niczego, bo ich karierę przerwała kontuzja ?  Moim zdaniem to nietrafiony artykuł, z tego względu, że problem nie lezy w totku, ale w podejściu ludzie do życia. Pytanie nie powinno być 'wolno-czy nie wolno' grac w totka (trochę to infantylne), ale dlaczego, chrześcijaninie grasz w totka ? Jeśli, żeby się nachapać, to faktycznie jest jakiś problem. Ale tak samo to pytanie można by zadać - dlaczego ktoś studiuję medycnę - po to, aby się dobrze w żyicu ustawić czy po to, aby zrobić użtyek ze swoich talentów 
9 listopada 2012, 12:41
Porównanie gry w totka, gdzie nic nie jest zależne od czlowieka, do rywalizacji sportowej czy wynikającej z wiedzy jest totalnie nieuprawnione. Totek to jest liczenie na los, wiara w szczęście etc i nie ma nic wspólnego z zawodami sportowymi. Jedynym, choć tak pięknie owijanym w pięlny papierek, powodem gry w totka jest żadza posiadania większej mamony. Żądza wymagające od człowieka posiadania tylko  kilku drobnych "srebniaków".
D
Darnok
9 listopada 2012, 12:25
Chyba - jak ktoś słusznie wcześniej napisał w komentarzach - autor rzucił się z siekierą na szczura opisując ten temat, w tak kontrowersyjnym świetle. Dlaczego tak sądzę? Według mnie każda gra, każda rywalizacja czy współzawodnictwo są stworzone dla ludzi i są z gruntu czymś dobrym. W nich wyrażają się ludzkie umiejętności, z natury zróżnicowane, zdobywane na ogół w toku ciężkiej pracy i wysiłku (im większy, tym łatwiej o zwycięstwo), albo darowane przez Boga jako talent. Nawet jeśli gra zawiera czynnik losowy, zupełnie niezależny od nas, to jednak - jak wierzyć powinien chrześcijanin - całkowicie zależny od Pana Boga (on nie gra w kości). Jego wolą jest więc to, czy padnie nam "szóstka" czy "trójka" na kuponie. Najważniejsze poruszając temat gier jest to - jak też zostało zauważone gdzieś wyżej w komentarzach - aby nie dać się żadnej grze zniewolić, nie czynić z niej sensu życia, nie powierzać się w grze "czynnikom magicznym" oraz szanować tych, którzy przegrywają. Poza tym każdy udział w grze ma, poza oczywiście zwycięstwem, jeszcze jakiś dodatkowy, dalszy cel (np. sława) - według mnie chrześcijanom grającym np. w Lotto powinien przede wszystkim przyświecać DOBRY CEL, czyli ten zorientowany na dobro bliźnich. I jeszcze jedna uwaga (nikt o tym chyba nie wspomniał): Lotto (nasz państwowy totalizator) przeznacza gros zysków z wypełnionych przez graczy kuponów na rzecz polskiej kultury i polskiego sportu. Tym samym można traktować udział w tej akurat grze losowej, jako wspieranie (w formie dodatkowego, dobrowolnego podatku :) instytucji państwa i całej naszej wspólnoty. Nawet przegrywając w Lotto robimy coś dobrego - tym pocieszam się od czasu do czasu po sprawdzeniu kuponu :) Pozdrawiam czytających :)
S
Survival
9 listopada 2012, 11:28
Dziekuję za ten artykuł, jest świetny i trafia w sedno. A na dodatek ponad 90% osób po wielkich wyganych stacza się na dno moralne i i fnansowe najwyżej po kilku latach. Hazard to rodzaj bałwochwalstwa, czyli bardzo powazny grzech przeciw pierwszemu przykazaniu. Amen. Alleluja;)
K
Kisiel
9 listopada 2012, 08:44
Mam pytanie do autora: w różnych miejscach odbywają się konkursy biblijne. czy wtedy też, zacytuję "To nie jest budowanie wspólnoty braci i sióstr, bo jeden wygrywa, a reszta przegrywa! Jak może być dla mnie bratem ktoś w sytuacji, gdy ja wygrywam, a inni przegrywają? Lub na odwrót: gdy ja przegrywam, a ktoś wygrywa?" Chyba jest to nie do końca przemyślany tekst...
R
rr
9 listopada 2012, 07:31
Na podstawie wykładu Zbigniewa Baumana ?!!! Gratuluję autorytetów.
PS
Piotr Skrobol
8 listopada 2015, 13:27
Też spojrzałem na przypisy i mnie zszokowało. Zgodzę się, że szybkie bogacenie się bez wysiłku jest głęboko niebiblijne, ale... ludziom czasem naprawdę jest ciężko od wypłaty do wypłaty. Bardziej przychylnym okiem spojrzę na kogoś, kto puści totka z nadzieją, że "może w końcu" znajdzie się dla niego jakieś finansowe zabezpieczenie, niż na kogoś, kto siedząc w ciepłym będzie się grzebał w tekstach Baumanna... 
IP
I. P.
9 listopada 2012, 01:15
 Uśmiałam się, szczególnie na to pogłębianie nierówności ekonomicznej . ""Po drugie uczestnictwo w takich zakładach prowadzi do pogłębiania się różnic ekonomicznych. Według badań przeprowadzanych przez Światowy Instytut Badań nad Rozwojem Ekonomicznym w 1960 roku dochód szefów największych amerykańskich firm po opodatkowaniu był 12 razy większy niż średnia płaca robotników fabrycznych w Ameryce." Co ma piernik do wiatraka (pieniądze zwycięzców w totka do pensji szefów)?
I
Iwona
9 listopada 2012, 00:08
Czasem marzyła mi się taka wielka wygrana w totka. O co ja bym wtedy nie zrobiła i komu nie pomogła :)! A potem schodzę na ziemię :). Przecież i tak mogę coś zrobić i komuś pomóc. Może w mniejszej skali, ale realnej. Dodałabym jeszcze lub rozwinęła raczej jeden punkt: totek jakoś zatrzymuje człowieka w miejscu, w próżni. Zamiast mysleć o tym, co rzeczywiście może zrobić, na co ma wpływ, na chwilę zamienia się w milionera. Jest w tym jakis fałsz, bo na chwile oddala się od prawdy o sobie, lekceważy swoje możliwości, swoje zycie. Dobrze jak to sie dzieje raz na jakiś czas. Ale są ludzi, i to wcale ich nie mało, którzy graja niemal codzień, dla ktorych totek stał sie namiastką hazardu, taką obsesją. Regularnie grają i regularnie z pozycji marzeń o milionach wracają do swojej jakby bardziej szarej rzeczywistosci. Trudno zeby w tej sytuacji rozkwitła kolorami. Nie szukaja rozwiązania swoich problemów, bo kto ich nie ma, w tym co wokól nich i w sobie, tylko uzależniają to od wygranej - widmo. Ponadto co losowanie funduja sobie wielkie emocje: nadzieje a potem rozczarowanie. To mogą być uzaleznoające uczuica. Widziałam to i u siebie i u innych osób. Gry czy to totek czy inne np. na utomatach są bardzo wciągające. Ale i ogłupiające i odrywajace od rzeczywistości..
W
Weronika
8 listopada 2012, 23:13
co to za bzdury,dobrze ze inny ksieza widza te sprawy jednak inaczej.
W
Weronika
8 listopada 2012, 23:12
co to za bzdury,dobrze ze inny ksieza widza te sprawy jednak inaczej.
P
postęp
8 listopada 2012, 21:45
 Każdy, kto ma pieniądze. ma również prawo nimi dysponować. To ciągłe narzucanie woli. co mamy robić również ze swoimi pieniędzmi jest wkurzające. Czy kościół rozdaje komuś potrzebującemu swoje pieniądze? Współzawodnictwo i konkurencja prowadzi do postępu. Nie ma nic wspólnego z "cywilizacją śmierci".
W
We
8 listopada 2012, 21:35
 Wszyscy hazardzisci grają w WIELKIM CELU
C
Caroline
8 listopada 2012, 21:25
Duże pieniadze można przecież wykorzystać także i w dobrym celu, np. kiedyś jeden człowiek wygrał w totka i kupił dla pogotowia karetkę
T
takitam
8 listopada 2012, 21:24
Ludzie, troche pomyślunku. Nie gra jest złem, tylko niewłaściwe podejście do gry i do pieniędzy. Jeśli ktoś gra po to, by się podzielić wygraną z biednymi, to cóż w tym może być złego? Ale jeśli ktoś gra po to, by kupić sobie bentleya albo pałacyk, to pozostaje mu tylko współczuć.
M
mewa
8 listopada 2012, 18:42
Równie dobrze co do argumentu " nie budowania wspólnoty" tj. że są wygrani i przegrani można by powiedzieć: w takim razie nie bierzmy udziału w żadnym konkursie, bo nie budujemy wspólnoty tylko pogłębiamy różnice między braćmi i siostrami.... A jeśli kogoś po 10ciu latach solidnej pracy nie stać na wzięcie mieszkania na kredyt, bo zarabia tak liche pieniądze, że musi się włóczyć po wynajmowanych klitkach...Nie piszę o zaoszczędzeniu, tylko wzięciu na kredyt... O jakiej stabilizacji finansownej szanowny autor w takim razie pisze i o jakich "szybkich pieniądzach"? Nie wrzuca się wszystkich do jednego worka, społeczeństwo jest dziś ekonomicznie bardzo podzielone... Rozumiałabym argument, że systematyczna gra w totka uzależnia, prowadzi do tzw. hazardu ale jeśli ktoś puści zakład raz na rok, lub gdy jest ta 50milionowa kumuluacja to faktycznie do spowiedzi...bo to większych grzechów nie ma...
L
lusi
8 listopada 2012, 18:19
Mogę się mylić ale... Dosatliśmy możliwość wyboru i każdy człowiek korzysta z tego w sposób jaki uwarza że jest dla niego najlepszy a jeżeli Kościół będzie ingerował w każdy lub większość z nich z pewnością zyska jeszcze więcej przeciwników.
jazmig jazmig
8 listopada 2012, 17:47
 Może trzeba dać przykład do hierarchów Kościoła? Móze zamiast 10 gmachu kościlenego w mieście 42tyś, przy oddaleniiu jednego od drugiego 3km maximum, to pomóc bidnym parafiom i Afryce oraz Azji? Kościoły budują wierni, a nie hierarchowie i to oni dają pieniądze na ten konkretny cel. Na misje dają pieniądze osobno.
P:
Pupil :)
8 listopada 2012, 17:42
Ja dziękuję za stek hiporyzji! "A co by było, gdyby każdy z uczestników zakładów sportowych przeznaczył kilka groszy zamiast na grę np. na wyżywienie i edukację umierających z głodu i biednych dzieci i dorosłych w Afryce lub Azji?" Może trzeba dać przykład do hierarchów Kościoła? Móze zamiast 10 gmachu kościlenego w mieście 42tyś, przy oddaleniiu jednego od drugiego 3km maximum, to pomóc bidnym parafiom i Afryce oraz Azji? Dlaczego gra ma być złem? Już kiedyś mówiono katolikom, że lichwa jest złem, że procenty to zło, że handel także, bo się wyzyskuje. Teraz sami księża handlują samochodami, dają pieniądze na procenty do banków i przestali mieć skrupuły.  Dlaczego zatem gry typu lotto są złe, gdzie każdy ma świdomość, iż kumulacja nie bieże się z niczego, lecz z dobrowolnych składek innych, którzy mają taką samą nadzieję na wygraną jak pozostali? Przecież to jest zabawa i nadzieja na lepsze jutro. Ciekaway jestem, czy któryś Patryjarcha Kościleny odmówiłby jamóżny ofirowanej z wygranej i dlaczego ojcowie Kośćioła nie przyjdą gromadą na pogrzeb do biednego, tylko do ateisty Kuronia, albo Gieremka? Z poważaniem wierny Katolik
I
Iwona
8 listopada 2012, 17:26
Dziękuję za ten artykuł i poruszenie tego tematu. Zastanawiałam się nieraz nad tym i przychodziły mi myśli, że gdyby Bóg uważał, że są mi potrzebne większe pieniądze to co dla Pana Boga mógłby dać mi lepszą pracę, większe zdolności. A zdobywanie ich na drodze gier hazardowych, czy Bógu to się podoba, że tym sposobem chcę "ulepszyć" swoje życie? Ten artykuł mnie przekonał.
8 listopada 2012, 16:47
To czysta matematyka i rachunek prawdopodobieństwa. Jaka magia? :D Ale czyż tej (i nie tylko tej) grze nie towarzyszy mniej, lub bardziej uświadomiona wiara w magię, szczęśliwy los, szczęśliwe cyfry. Tak, to jest czysta matematyka, ale już własne "szczęśliwe" cyfry, to jest zabobon. Do tego np szcześliwa kolekura itd....
K
Komiwojażer
8 listopada 2012, 16:45
Weźcie pod uwagę, że co innego jest gra Polaka w Lotto, gdy często ze zwykłej pensji nie może on utrzymać biologicznej egzystencji, a czymś innym kogoś na przykład z Zachodu, gdy pobudką do gry może być rzeczywiście czysta próżność. A czy chrześcijanin może, by zdobywać pieniądze na przeżycie, podejmować "szmacianą" pracę? Na przykład roznoszenie ulotek reklamowych w niedzielę?  
M
Magda
8 listopada 2012, 16:15
 A do mnie trafia argument 3  Po trzecie za uczestnictwem w grach hazardowych kryje się często głęboko skrywane poczucie niezadowolenia ze swojego życia.
K
Kris
8 listopada 2012, 15:44
 Mam cala mase argumentow za tym ze w totlotek jest przeciez nieszkodliwy ....tylko ze pamietam jak sie czulem jak sam obstawilem kilka razy... i te uczucia przed losowaniem i jak ogladalem losowanie....no tak naprawde za bardzo chrescijanskie nie byly.  Swoja droga zgodze sie jednym z autorem nie wiem kto mi wmowil ze "ja musze miec". Wiem ze to u mnie jest ale nie mam pojecia skad. Tak naprawde czuje sie szczesliwszy jezeli nie musze :)
lucy
8 listopada 2012, 15:33
Uważam, że chrześcijanin jeśli ma taką ochotę może grać w totka i nie ma w tym niczego złego. Może równocześnie przeznaczyć kilka groszy np na wyżywienie i edukację umierających z głodu, biednych dzieci i dorosłych w Afryce lub Azji czy na inny charytatywny cel. Jedno drugiego nie wyklucza. Nie musi od razu się uzależnić i zostać hazardzistą tak jak nie każdy człowiek, który sięga po alkohol od razu zostaje alkoholikiem. Niekoniecznie gra w totka od razu wiąże się z magicznym myśleniem gdybym tylko wygrał byłbym szczęśliwy. Jest mi dobrze tak jak jest, ale gdybym wygrał mógłbym wiele zmienić. Można myśleć zupełnie w innych kategoriach np gdybym wygrał nareszcie mógłbym odremontować mieszkanie, albo kupić mieszkanie i mieć nareszcie swój własny kąt, pojechać na wymarzony urlop, albo opłacić dziecku dodatkowe lekcje lub zainwestować w siebie, w swój rozwój, albo wydać pieniądze na leczenie albo spłacić długi, albo, albo .....Jest tysiące możliwości, które mogą się przyczynić do polepszenia jakości życia i nie ma w tym niczego złego.
G-
Grzegorz - (czasem gram w TOTKA)
8 listopada 2012, 15:30
To czysta matematyka i rachunek prawdopodobieństwa. Jaka magia? :D Argumenty o sprawiedliwości itp średnio przemawiają. Ale czyż tej (i nie tylko tej) grze nie towarzyszy mniej, lub bardziej uświadomiona wiara w magię, szczęśliwy los, szczęśliwe cyfry. Bo takie podejście jest już w konflikcie z wiarą w Boga.
G-
Grzegorz - (czasem gram w TOTKA)
8 listopada 2012, 15:29
 Autor chyba grał i nie wygrał. Sorki, ale pisać takie bzdury to szkoda czasu. Parafrazując "Czy chrześcijanin powinien pisać takie głupoty?" Proponuję tekst o płaceniu podatków przez chrześcijan. Płacenie podatków prowadzi do: - tego, że otrzymujemy jednego lub kilku wygranych i całą masę przegranych, - pogłębiania się różnic ekonomicznych, - często głęboko skrywanego poczucia niezadowolenia ze swojego życia, - podtrzymywania kultury śmierci polegającej na wzmacnianiu współzawodnictwa i konkurencji. Pasuje? :D
G-
Grzegorz - (czasem gram w TOTKA)
8 listopada 2012, 15:28
 Autor chyba grał i nie wygrał. Sorki, ale pisać takie bzdury to szkoda czasu. Parafrazując "Czy chrześcijanin powinien pisać takie głupoty?" Proponuję tekst o płaceniu podatków przez chrześcijan. Płacenie podatków prowadzi do: - tego, że otrzymujemy jednego lub kilku wygranych i całą masę przegranych, - pogłębiania się różnic ekonomicznych, - często głęboko skrywanego poczucia niezadowolenia ze swojego życia, - jest podtrzymywaniem kultury śmierci polegającej na wzmacnianiu współzawodnictwa i konkurencji. Pasuje? :D
8 listopada 2012, 14:52
Argumenty o sprawiedliwości itp średnio przemawiają. Ale czyż tej (i nie tylko tej) grze nie towarzyszy mniej, lub bardziej uświadomiona wiara w magię, szczęśliwy los, szczęśliwe cyfry. Bo takie podejście jest już w konflikcie z wiarą w Boga.
T
T
8 listopada 2012, 14:47
 "w efekcie gry otrzymujemy jednego lub kilku wygranych i całą masę przegranych." - w efekcie Boga otrzymujemy jednego lub kilku WYBRANYCH i całą masę zwykłych ludzi. To jest mentalność prowadząca do budowania wspólnoty zgromadzonej wokół Chrystusa? Cóż za hipokryzja.
.
.
8 listopada 2012, 14:36
 co to za glupoty
J
Ja
8 listopada 2012, 14:33
TOTEK to hazard?? co za absurd. Puszczam go raz na kilka lat i wcale nie czuję, ze jestem od niego uzależniona!!
J
Ja
8 listopada 2012, 14:33
TOTEK to hazard?? co za absurd. Puszczam go raz na kilka lat i wcale nie czuję, ze jestem od niego uzależniona!!
CS
Common Sense
8 listopada 2012, 14:00
"gra hazardowa jest podtrzymywaniem kultury śmierci polegającej na wzmacnianiu współzawodnictwa i konkurencji, które w gruncie rzeczy są wysublimowanymi namiastkami wojny " Podobnie jak football... konkurs ocen na świadectwie... itp. To się nazywa ruszyć z siekierą na szczura.
J
Joszko_Broda
8 listopada 2012, 13:47
Wnioski autora momentami są pozbawione głębszego sensu bo patrzy tylko "z jednej wygodnej dla siebie strony". Warto widzieć drugą stronę medalu np. można wygrać i zaangażować te pieniądze społecznie. Wszystko zależy od charakteru i SERCA. Oczywiście zgadzam się, TOTEK to podatek od głupoty, zdecydowanie. Sam go płacę co jakiś czas. Tylko konia z rzędem temu kto znajdzie podatek "mądry"??? każdy jeden jest idiotyczny i każdy jakiś płaci, z całym szacunkiem. Nie ma dobrych podatków! A co do akcji WATOTO dziękuje autorowi za informacje o tym. Zainspirowało mnie to i z pewnością rozważę aby realnie wziąć w niej udział. Nie chce nic obiecywać bez pokrycia ale wydaje mi się, że będzie to naprawdę dobry czyn, który daje realne poczucie zadowolenia. Reasumując: nie bądźcie głupcami i nie grajcie w TOTKA, ale z wiem, że prosto mówić, trudniej już wcielać w życie takie rady. HEJ!
W
waldi
8 listopada 2012, 13:19
Idąc tym tropem myślenia chrześcijanin nie powinien też brać udziału w żadnych sportach (też jest jeden wygrany i wielu przegranych). Nie powinien zarabiać więcej niz np. 100 razy średnia pensja krajowa. A dlaczego akurat 100? a nie 60 lub 200? Skoro za jego pracę ludzie chcą mu zapłacic tyle pieniędzy tp znaczy że ta praca jest tyle warta i tworzy tyle "dóbr": towarów, usług itp. Artykuł podszyty jakimś dziwnym populizmem i demonizowaniem zwykłych, moralnie neutralnych, rzeczy i czynności.
K
K.
8 listopada 2012, 12:59
A czy chrześcijanin powinien pić alkohol?... Nie powinien, ale może. Dopóki robi to odpowiedzialnie i dopóki to on kontroluje, w jaki sposób go używa. Kapłan mógł mieć rację , bo lepiej zna Ciebie. Ale uogólnianie - raczej nie prowadzi do dobrego wniosku. Wyobraźmy sobie abstynenta, który 1-2 razy w tygodniu puszcza los za 3zł (zamiast wyjść na jedno piwo z kolegą). Czy to jest niebezpieczne? Może przy tej okazji umówić się na spotkanie z kolegą ... i wspólnie oczekiwać na wynik losowania rozmawiając o życiu. Tak jak za wygraną może stać szatan - tak samo może stać Pan Bóg, który oczekuje od "szczęśliwca" wierności (np. dziesięciny na swoje dzieła). Kto nie gra - nie wygra. To tak samo jak z wykorzystaniem talentu - może służyć dobru lub tylko budowaniu swojego EGO. Wybór zawsze należy do człowieka -taką wolnością obdarzył nas Pan! Dane mi było poznać, że za lotto stoi szatan. To był sen, w którym dokładnie tak mi było to przedstawione. Podzieliłam sie tym z kapłanem, i przyznał mi rację. Ta gra to nc innego jak hazard, który uzależnia. Ludzie podtrafią wydac pensję, emeryturę na kupony, a potem nie mają pieniędzy na bieżące wydatki.
8 listopada 2012, 11:54
 1. Gra ma to do siebie, że jest jeden wygrany, a reszta, to przegrani. Nie ma przymusu uczestniczenia w grze. 2. Różnice ekonomiczne są cechą charakterystyczną tego świata i żadna gra nie zmienia ogólnej rzeczywistości. 3. Sporo uczestników tej gry przeznacza jakąś kwotę na misje lub dożywianie ubogich. 4. Niezadowolenie z życia nie jest grzechem, tym bardziej, gdy człowiek dąży uczciwą drogą do jego poprawy. 5. Współzawodnictwo i konkurencja to jest standardowa cecha tego świata, a zatem nie jest grzechem. Nie ma to nic wspólnego z kulturą śmierci. Aborcja, eutanazja, in vitro nie wynikają z chęci współzawodnictwa czy konkurencji, ale z chęci wygodnego życia kosztem życia poczętego,  osoby ciężko chorej lub w podeszłym wieku. Ja osobiście nie gram w totka, bo wolę się dorobić własnymi rękami, a wg mojej wiedzy w ogromnej większości przypadków zarobione w totku miliony przynosiły szkodę, a nie pożytek, osobie, która ta wygrała miliony.
W
wegw
8 listopada 2012, 11:52
Jak do wszystkiego, tak i do wszelkich gier trzeba podejść ze zdrowym rozsądkiem. Domysły, że gdy wygram kupę forsy stanę się złym katolikiem, to tak jak stwierdzenie: jutro będzie padać, albo nie będzie. Pogłębianie różnic ekonomicznych? Różnice zawsze były i będą. Nawet pośród kleru, więc ten argument do mnie zupełnie nie przemawia. Mnie nie stać na mercedesa klasy A, chociaż pół życia uczciwie pracuję... "A tak podzielonym ekonomicznie społeczeństwem jest bardzo łatwo rządzić"- za to zdanie nagroda Nobla. Dodałabym jeszcze, że można łatwo manipulować. Jeśli ktoś jest materialistą i nie czuje, że w życiu materializm powinien być na drugim miejscu, że są rzeczy ważniejsze niż plazma, to faktycznie kiedy wygra poczuje, że jest już w raju. Od wieków wiadomo, że zabranianie odnosi skutek odwrotny do zamierzonego, więc lepiej temat ugryźć z innej strony. Dobrze, że to zdanie autora, a nie całego kleru. Wg mnie ostatni akapit uratował ten artykuł.
:
:)))
8 listopada 2012, 11:41
coś mi się wydaje, że autor artykułu nie wygrał 50milionów w ostatnim losowaniu i tu stara się wyładowac swoją frustrację :) no niezły żart...
P
Paulina
8 listopada 2012, 11:18
Przepraszam, ale chyba autorowi artykułu poprzestawiało się w głowie. Nie rozumiem argumentu o wygranych i przegranych. Czy wobec tego wszelkie współzawodnictwo to zło? Czy w związku z tym mam np. zabronić mojemu dziecku udziału w konkursach szkolnych? Tam przecież tez ktoś wygrywa, ktoś przegrywa, ktoś czuje się lepszy czy gorszy... Co za brednie! Uważam też, że od skreślania liczb w totka od czasu do czasu daleko do hazardu, chyba, ze ktoś nie zna umiaru, ale o to przecież nie trudno w każdej dziedzinie naszego życia. Natomiast pieniądze same w sobie nie są złe, ważne, w jaki sposób umiemy korzystać z tych dóbr materialnych. Poprawa sytuacji finansowej to grzech? No dajcie spokój. A nie przyszło komuś do głowy, że może część ewentualnej wygranej można przeznaczyć np na cele charytatywne?
A
agdu
8 listopada 2012, 11:16
Gruuuubo naciągane.
S
sfistack
8 listopada 2012, 11:10
Kiedyś grywałem, gdy były kumulacje - liczyłem, że może 4-ka lub 3-ka przy takich wysokich kumulacjach też będą wysokie. Nic z tego - zwyciężca bierze wyszystko a przegranym odpady :-( Dziś nawet nie myslę o takich pieniądzach; dziekuję Bogu za to co mam i cieszę się z tego. p.s. ello - aleś błysnął!
E
ello
8 listopada 2012, 11:02
A awanse kościelne nie ma tam konkurencji i współzawodnictwa? :))) Cywilizacja śmierci, przykład idzie z góry:-P
S
sulas64
8 listopada 2012, 10:58
znam osobę która będąc w trudnej sytuacji finansowej powierzyła swoje problemy Bogu  na modlitwie i otrzymała konkretną odpowiedż w postaci wygranej w totka w wysokości dokładnie takiej jakiej potrzebowała.Zgadzam się z ogółnym przesłaniem artykułu ale Bóg nie poddaje się żadnym schematom i pomaga posługując się różnymi sposobami.Dlatego popieram akcję pomocy dzieciom w Afryce .Bóg potrzebuje nas aby inni mogli doświadczyć jego opieki
U
Umiar
8 listopada 2012, 10:55
Wszystko z umiarem... nawet szerzenie paranoi
M
meg
8 listopada 2012, 10:48
Dane mi było poznać, że za lotto stoi szatan. To był sen, w którym dokładnie tak mi było to przedstawione. Podzieliłam sie tym z kapłanem, i przyznał mi rację. Ta gra to nc innego jak hazard, który uzależnia. Ludzie podtrafią wydac pensję, emeryturę na kupony, a potem nie mają pieniędzy na bieżące wydatki.
M
maciek
8 listopada 2012, 10:48
A ja uważam że autor wie co mówi. Wytyknięcie komuś błędu nie polega na zarzucaniu drugiej osobie  że poddaje się frustracji, złosci, kompleksom. Zamiast pisać przytyki proponuję albo wziąść sobie te słowa do serca, albo rozpocząć merytoryczną, odpowiedzialną dyskujsję.
J
ja...
8 listopada 2012, 10:32
coś mi się wydaje, że autor artykułu nie wygrał 50milionów w ostatnim losowaniu i tu stara się wyładowac swoją frustrację :)