Czy Pan Bóg jest minimalistą?

(fot. unsplash.com)
bam-boo.blog.deon.pl / Katarzyna Kuricka

Odpowiedź przyszła i napełniła mnie radością.

Wybrałam się kiedyś na samotny oddech do „naszego” lasku. Usiadłam na pniu. Patrzyłam na różnorodność drzew, odcieni zieleni zmieniających się dodatkowo pod wpływem światła słonecznego. Wypatrywałam ptaków. Był dzięcioł, który swoim stukaniem przerywał leśną ciszą, jednocześnie jej nie zakłócając. Wdychałam jedyny w swoim rodzaju zapach. Zapach lasu. Zapach wyciszający, uspokajający, skłaniający do refleksji. To obcowanie z bogactwem przyrody przyniosło w mojej głowie pytanie, a raczej smutne dla mnie (w pierwszym odruchu) stwierdzenie, że Pan Bóg nie jest minimalistą. A ja przecież z minimalizmem się kumpluję. Poczułam się rozczarowana, a wręcz przymuszona (łagodnie i w wolności) do tego, by nad minimalizmem się kolejny raz zastanowić.

Minimalizm estetyczny

Lubię prostotę. A jednak ja, nazywająca się minimalistką, będąc w lesie czy w jakimkolwiek innym miejscu, w którym mam kontakt z przyrodą czuję się tam wyśmienicie. „Jak to możliwe?”- pomyślałam wtedy, w tamtym lasku. Odpowiedź przyszła i napełniła mnie radością.

DEON.PL POLECA

Pan Bóg nie jest minimalistą pod względem estetycznym. Zdecydowanie. Widać to właśnie choćby w świecie flory czy fauny. Ile tam kształtów, zapachów, kolorów! Nieogarniona i zapewne jeszcze nie do końca odkryta różnorodność. Ile ludzi, tyle rozmaitych odmienności. Jak minimalista może odnaleźć się w takiej wielotorowej rzeczywistości?!?

Pomyślałam, że Pan Bóg stworzył ten świat tak różnorodnie, żeby w tym bogactwie objąć każdego. Minimalistę, umiarkowanego i chaotycznego człowieka. Zbiór Bożej estetyki jest nieskończony, by nie pominąć żadnej osoby. To odkrycie przyniosło poczucie, że Pan Bóg mnie chce. Bez względu na to, co uznaję za piękne.

Niewiarygodne dla mnie jest to, że ja, lubiąca wnętrzarską prostotę, uwielbiam jednocześnie obfitującą w tyle barw, faktur, zapachów przyrodę i świat zwierząt. Wybieram szare ściany czy kanapę, do której pasuje mi wielokolorowy bukiet kwiatów. To dla mnie ewidentny dowód na istnienie Boga, który ze sprzeczności potrafi zrobić jedność.

Minimalizm mentalny

Nie jestem specjalistką w dziedzinie minimalizmu. Nie śmiem się tak nazywać. Mogę dzielić się jedynie swoim doświadczeniem. Swoimi refleksjami. Swoją drogą. No właśnie- drogą. Mój minimalizm to przede wszystkim droga wracająca mnie do Stwórcy i siebie samej. To prosta droga. Z odrzuceniem rozproszeń, dróg krętych, kierujących mnie w bok albo nawet wstecz. Oczywiście, że nie idę tą drogą zawsze. Jestem grzesznikiem. Niestety.

Dla mnie najważniejsza jest istota minimalizmu. Minimalizm mentalny bardziej niż minimalizm estetyczny. Albo inaczej. Minimalizm estetyczny ma dla mnie sens tylko i wyłącznie wtedy, kiedy pamiętam o jego celu. Już się tłumaczę.

Wybieram białą kuchnię i świeże kwiaty na stole, bo przynosi mi to pokój i radość z przygotowywania posiłków. Kupuję ubrania, które mogę połączyć na wiele sposobów, by nie katować się codzienne (jedynie od czasu do czasu- nie znalazłam jeszcze sposobu, by tego z mojej kobiecej głowy całkowicie się pozbyć) zdaniem: „Nie mam co na siebie włożyć!”. Pozbywam się książek (w miarę możliwości nie wyrzucając ich, ale szukając miejsc, w których mogą one być dla kogoś przydatne), które przeczytałam i wiem, że do nich nie wrócę albo ich najprawdopodobniej nigdy nie przeczytam, bo nie chcę tracić czasu na wycieranie kurzu albo szukać dla nich miejsca w małym mieszkaniu, albo pakować je w stos pudeł podczas przeprowadzki. Wolę też wybrać się do teatru na śmieszną komedię niż nabyć sobie jakąś kurzołapkę. Itd.

Wybieram to, co uznaję za dobre. Dobre dla mnie czy moich Bliskich- w zależności od tego, czego dotyczy decyzja. Minimalizm, ten, który nazywam mentalnym, pomaga mi dokonywać selekcji. Pytam siebie czy to, co wybiorę pomoże mi być bliżej Pana Boga, siebie i innych ludzi. Czy kochać mi pomoże. Kochać Boga, siebie samą, dzieci, przyjaciół, nieznajomych… Brzmi może pompatycznie. Dla mnie jednak to czysta praktyka. Przykłady podałam powyżej.

Prostota czy zawiłość?

Myślę, że minimalizmu nie da się ubrać w sztywne ramy. Dla każdego może to oznaczać coś innego. I to jest ekstra! Można nie być minimalistą estetycznym, by w minimalizmie mentalnym się odnaleźć (choć myślę sobie, że to pierwsze może pomóc drugiemu). W prostocie mówiąc zwyczajnie. Prostocie, która pomaga żyć z Panem Bogiem na tym świecie. Świecie, w którym tak łatwo się pogubić. Świecie proponującym często łatwe rozwiązania, które ostatecznie okazują się drogą pod górkę.

Bóg to specjalista od prostoty, a szatan od zawiłości (o. Joachim Badeni OP).

Amen.

***

Tekst pochodzi z bloga bam-boo.blog.deon.pl. Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy Pan Bóg jest minimalistą?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.