Duchowa wyprawka do szkoły. Jak ją przygotować?

Duchowa wyprawka do szkoły. Jak ją przygotować?
(fot. depositphotos.com)
Logo źródła: Blogi Agata Rusek

Nasz syn codziennie słyszy od nas „dziękuję”, „przepraszam”, „jestem z Ciebie dumna/y”, „kocham Cię!”. Ufam, że dzięki temu swojej wartości nie musi budować na porównywaniu się z innymi.

Nowy rok szkolny zbliża się wielkimi krokami. Nasz pierworodny, który 1 września zacznie swą przygodę z systemem edukacji, wydaje się do niej dobrze przygotowany. I choć nie ma jeszcze tornistra ani skompletowanej wyprawki pierwszoklasisty, to jestem spokojna. Wierzę, że na progu szkoły ważniejsze okaże się to, w co staramy się go wyposażyć od strony duchowej.

Jesteś cudowny. Kochamy Cię

Bardzo bym chciała być rodzicem doskonałym, który – przygotowując dla swej progenitury pasztet z jarmużu na drugie śniadanie – w każdym momencie dnia jest uosobieniem spokoju, empatii i wyrozumiałości. Takim, co to nigdy nie unosi się gniewem, nie stosuje etykiet, nie ocenia. Chciałabym, no, ale ideały nie istnieją. Więc z pokorą przyznaję: nie jestem. Co nie oznacza, że się nie staram być dla naszych dzieci jak najlepszą mamą.

Dbamy w naszej rodzinie o to, by każdy czuł się w niej kochany taki, jaki jest. I by każdy usłyszał „przepraszam” wtedy, gdy się go w jakikolwiek sposób skrzywdzi. To oznacza, że uczymy się szanować, doceniać, akceptować (także i siebie samego!), a nade wszystko rozmawiać ze sobą i przebaczać. Doświadczenie wyniesione z tego codziennego laboratorium miłości jest moim zdaniem – bezcenne.

Patrzę na naszego syna i widzę, że dobrze wie, że może mieć własne zdanie, marzenia, wizje ich realizacji. I że potrafi o nie walczyć słowem, nie przemocą! Jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że ma prawo do popełniania błędów, a każdy czyn niesie swoją konsekwencję, z którą po prostu trzeba się zmierzyć. Codziennie słyszy od nas „dziękuję”, „przepraszam”, „jestem z Ciebie dumna/y”, „kocham Cię!”. Ufam, że dzięki temu swojej wartości nie musi budować na porównywaniu się z innymi.

Ciekawość to pierwszy stopień do wiedzy

Borys jest na etapie, na którym każdego dnia zadaje tryliardy pytań. Naprawdę. Buzia mu się nie zamyka i interesuje go naprawdę wszystko. Od składu masy bitumicznej, przez proces mumifikacji starożytnych Egipcjan, po różnice między swingiem a techno. Jego pierwszym zdaniem po otwarciu oczu jest zazwyczaj: „Mama/Tata, a dlaczego…???”. Swoją drogą, pozwoliło mi to odkryć w sobie nowy talent. Okazało się bowiem, że potrafię mojemu dziecku wytłumaczyć naprawdę sporo – i co ważniejsze – językiem, który do niego trafia.

Nasze rozmowy przy posiłkach są dla mnie nieraz prawdziwym poligonem intelektualnym (ot, wprawka z wczorajszego śniadania: „Mami, a co to jest apokryf? A dlaczego babcia musi jechać do X? A skąd się biorą motyle? A dlaczego na Białorusi jest teraz trudna sytuacja? A co się stanie jak zabraknie tlenu? A czy dziadek musiał wynająć żurawia, kiedy budował swój dom? A czemu Nadia ma inne oczy niż ja? Czy w niebie jest czekolada?”).

Niesamowicie uczy to człowieka pokory i cierpliwości, bo maluch wszystkiemu potrafi się dziwić. I choć czasem wysłuchując tysięcznego pytania w danej godzinie, mam ochotę zacząć krzyczeć, to w 99% przypadków udaje mi się wziąć głęboki oddech i wyjaśnić daną kwestię w miarę rzeczowo. W takich momentach zazwyczaj uspokajamy się z mężem zdaniem: „Doceniajmy to, że póki co odpowiedzi szuka u nas, a nie w internetach”. Staramy się go też przekonać, że to właśnie w szkole będzie miał okazje znaleźć wiele odpowiedzi na pytania, które go intrygują. Więc… drżyjcie nauczyciele – zmierza do Was chłopiec, którego rodzice każdego dnia upewniają w przekonaniu, że nie ma głupich pytań. Są tylko głupie odpowiedzi 

Nauczyciel może być Twoim Mistrzem i Przyjacielem

Od lat staramy się też dzieciom wpajać, że jakkolwiek się nasze losy nie toczą, jest Ktoś, do kogo zawsze możemy się zwrócić i na kogo zawsze możemy liczyć. Nie dajemy wykładów z teologii (bo się na tym nie znamy), ale osobistym przykładem próbujemy im każdego dnia pokazywać od Kogo uczymy się, jak kochać i jak być dobrym człowiekiem. Mamy to szczęście, że na trasie naszego powrotu z przedszkola (a wkrótce i szkoły) jest kościół, a w nim kaplica całodziennej adoracji.

Zaglądam tam z nimi niemal za każdym razem, wracając do domu. Idziemy tam powiedzieć „dzień dobry” Panu Jezusowi. Nie zmuszam ich do żadnej modlitwy, cieszę się po prostu tym, że na kilka minut są tam ze mną obecni. Jeśli są ciekawi i dopytują, o co się modlę, to zazwyczaj wyjaśniam, że ta chwila cichej modlitwy uspokaja moje serce. Że przed Najświętszy Sakrament przynoszę swoje troski i radości. Że to tam szukam odpowiedzi na pytania, które mnie dręczą. Mam nadzieję, że gdy przyjdą ich zawieruchy szkolne i nastoletni mętlik w głowie, w odpowiednim momencie będą potrafili znaleźć drogę do źródła pokoju.

Życie jest piękne, ludzie są dobrzy, a świat to feeria różnorodności

W ostatnich miesiącach w rozmowach z dziećmi siłą rzeczy pojawiało się wiele naszych (moich i Najlepszego z Mężów) wspomnień ze szkoły. To, co próbowaliśmy im przy tej okazji przekazać, to to, że głęboko wierzymy, że w szkole zetkną się z wielkim bogactwem świata. Zasmakują radości i porażek, nadziei i rozczarowań, obaw i satysfakcji. Słowem feerii wrażeń. Staraliśmy się nie idealizować naszych wspomnień, ale też dokładaliśmy starań, by nie karmić ich lękami i strachem. Efekt? Borys nie może się już doczekać nauczycieli, którzy staną się dla niego mentorami i kolegów, z którymi będzie mógł zawiązać przyjaźnie. Wie, że nie wszystkie kontakty będą dla niego miłe. Ale nie boi się ich, bo wierzy, że szkoła będzie miejscem, gdzie doświadczy więcej pozytywnych niż negatywnych wydarzeń.

Nie da się poznać świata ani siebie, jeśli nie wyruszy się z bezpiecznej przystani i nie zderzy z Innym.

Jesteśmy z mężem głęboko przekonani, że życie jest piękne, a ludzie są dobrzy. I tym przeświadczeniem próbujemy zarazić nasze dzieci. Bylibyśmy więcej niż szczęśliwi, gdyby u progu nowego roku szkolnego wszystkie strony zaangażowane w system edukacji zechciały zauważyć, że stoimy po tej samej stronie barykady. Czytając komentarze dotyczące minionego semestru nauki, można dojść do wniosku, że szkoła to siedlisko wszelkiego zła. A przecież to kompletnie mylny obraz!

Rodzice kochając swoje dzieci, chcą ich dobra. Nauczyciele także nie wybrali takiego zawodu, by unieszczęśliwiać, tłamsić i niszczyć małoletnich. Dla nas podstawowym atutem szkoły jest jej… różnorodność. Wiem, że w najbliższych latach mój syn spotka na swojej drodze świetnych wykładowców, fantastycznych kolegów i ich rozmaite rodziny. Oczywiście znajdą się w tym gronie ludzie zgorzkniali, sfrustrowani i poranieni. Ale czyż takich osób Pan Jezus każe nam unikać? Nie! Musimy uczyć się ich kochać. A czy jest jakiś lepszy sposób nauki niż przez doświadczenie?

Dom to Twoja przystań. Tylko i aż

Krzysztof Kolumb nie odkryłby Ameryki, gdyby siedział tylko w domu i jeździł palcem po mapie. Ergo? Nie da się poznać świata ani siebie, jeśli nie wyruszy się z bezpiecznej przystani i nie zderzy z Innym. Samo oglądanie publikacji National Geographic i przeczytanie wszystkich części przygód „Neli – małej podróżniczki” może nie wystarczyć, by rozsmakować się w pięknie życia, które przygotował dla nas Pan. Każdego dnia staramy się więc napełniać serca naszych dzieci pewnością, że są kochane, a dom to dla nich bezpieczna przystań. Tylko i aż.

Z tej przystani jedno z nich wypłynie już wkrótce na nowe, szkolne wody. Jeszcze niezbyt daleko, jeszcze ciągle pod naszym okiem, niemniej – nie ma się co łudzić – coraz częściej to Borys będzie chwytał za ster. Ufam, że w jego sercu jest już wystarczająco wiele dobra, by poradzić sobie ze wszystkimi przeciwnościami, które go czekają na tych wodach. Nic też nie stoi na przeszkodzie, bym każdy jego krok wspierała swoją modlitwą. I tego się będę trzymać, zwłaszcza wtedy, gdy – w co nie wątpię – ogarnie mnie lęk, czy aby na pewno szkolne sztormy nie wywrócą łódki.

Agata Rusek - zawodowo związana z osobami starszymi, od 5 lat koncentruje się raczej na młodszych pokoleniach (czyt. jest mamą trójki szkrabów).

 

Tekst pochodzi z bloga dobrawnuczka.blog.deon.pl. 

Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Katarzyna Olubińska

Kobiecość – siła, która zmienia świat

Kobieta w wielkim mieście to cykl osobistych i wzruszających wywiadów ze znanymi kobietami, które miały odwagę zawalczyć o swoje marzenia. To opowieść o sile miłości, trudnych relacjach, pasji zawodowej...

Skomentuj artykuł

Duchowa wyprawka do szkoły. Jak ją przygotować?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.