"Ida", czyli jaki kolor ma zło?

(fot. materiały prasowe)
http://awemniesamym.blog.deon.pl

Niemal wszyscy zachwycamy się artyzmem tego obrazu. Grą aktorów, zdjęciami, muzyką i piękną ciszą. Natomiast ideowy odbiór tego filmu w wielu osobach wywołuje kontrowersje. Chcąc sobie odpowiedzieć o czym dla mnie jest "Ida" myślę, że warto postawić sobie kilka kluczowych pytań.

Jaki kolor ma zło? Pytanie dla wielu od razu wyda się bezsensowne, nielogiczne, głupie! Piszący te słowa uważa identycznie. Zło nie ma przypisanego, określonego koloru. Niemniej jednak, jeśli postawimy bardzo podobne pytanie: "Jaką narodowość ma zło?", tutaj znajdą się już tacy, którzy wpadając w pułapkę, zechcą dawać bardzo mądre odpowiedzi na bardzo głupie pytanie. Zło również nie ma narodowości, a Szatan mówi we wszystkich językach świata!

Innym absolutnie podstawowym pytaniem jest kwestia, czy ja dzisiaj, żyjąc w bardzo bezpiecznym kraju, bezpiecznym, całkiem miłym, średniej wielkość mieście, spokojnej dzielnicy, otoczony dobrymi ludźmi mam moralne prawo bycia sędzią w sprawie Holocaustu? Czy mam prawo osądzać i czy mam prawo w imieniu ofiar wybaczać? Otóż nie mam takiego prawa! Bóg tak, On może wszystko, ale ja nie mam prawa wybaczać, rozgrzeszać, usprawiedliwiać, powoływać się na "takie były czasy". Nie daję sobie prawa bycia sędzią!

Wobec tego czy nic nie mogę? Czy pozostało tylko odmówić kadisz i milczeć? Nic bardziej mylnego! Mogę, a nawet muszę żyć i działać tak, by już nigdy w historii nie do szło do Szoah, by już nikt nigdy nie musiał stawać przed dylematami - ja i moi bliscy czy oni, inni, kto ma przeżyć? A jak to zrobić? Odpowiedź jest bardzo prosta! Wystarczy słuchać Jezusa, autentycznie uwierzyć w jego słowa! A czy Jezus kiedykolwiek powiedział: "Masz być dobrym Polakiem"?! Nigdy! Czy powiedział: "Masz być dobrym Żydem, Rzymianinem"? Nigdy! Jezusa to w ogóle nie zajmowało, Jezus zawsze i wszędzie powtarzał: "Kochaj bliźniego"!

Wracając do "Idy", mamy tutaj przedstawione losy dwóch kobiet uwikłanych w historię, zmagających się z historią. Pierwsza przyznaje sobie prawo do bycia sędzią. W imię ludzkich racji, prawd i ludzkiej wiary. Wiary w system sprawiedliwości społecznej komunizm, przyznaje sobie prawo do bycia sędzią i katem za razem. To sprawia, że niszcząc innych, niszczy zarazem siebie. Druga kobieta wepchnięta na siłę w historię nie pyta "Kim jestem?". Nie pyta: "Czy jestem Polką? Jestem Żydówką?". Nie! Ona tylko pyta: "Co wybrać?". Pyta bez krzyku, w ciszy! Może i błądzi, może i na chwilę traci z oczu to, czego szuka jak my wszyscy, ale na koniec wybiera Jezusa! Czy "Ida" to film antypolski tego nie wiem i wcale mnie to nie interesuje. Natomiast wiem, że dla mnie ten film ma głęboki chrześcijański sens!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Ida", czyli jaki kolor ma zło?
Komentarze (31)
12 marca 2015, 09:45
"Ida" - istota problemu. Aby zrozumieć istotę zastrzeżeń wobec "Idy" użyteczne jest pojęcie z obszaru marketingu i reklamy: product placement. PP polega na tym, że np. w lubianym serialu wszyscy bohaterowie jeżdżą nieprzypadkowo jedną marką samochodu, albo smarują chleb konkretnym rodzajem masła, czy margaryny. PP nie może mieć oczywiście charakteru nachalnego - w PP nie chodzi o to, żeby kamera zatrzymywała się nazbyt sugestywnie na opakowaniu masła, bo widza natrętność zirytuje. Masło ma być niemal mimowolnie zauważonym przez widza elementem i skojarzonym wedle zapotrzebowania zleceniodawcy PP, bez naruszania integralności i artystycznej, czy rozrywkowej jakości odcinka serialu. Odpowiednia ilość powtórzeń (jak w przypadku emisji reklam) ma zapewnić efekt pożądany przez zleceniodawcę PP. Relacje PP wobec serialu mają charakter symbiozy, w której obie strony (zlecający PP i twórcy serialu) starają się z sytuacji odnieść korzyści. "Ida" zawiera product placement antypolskiego stereotypu: Polaków jako jakieś ciemnej, niedomytej, zachlanej, chętnej do mordowania Żydów masy. Nie - nie natrętny i nie - nie powstała w takim celu. Zawiera PP przy okazji, bo 'przy okazji' jest samą istotą PP. Wszelkie dywagacje o akcji i artyzmie "Idy" nie dotykają w ogóle istoty zastrzeżeń. "Kiler" i "Kilerów 2" to świetne komedie, ale ile się o ich filmowej/artystycznej wartości nie napisze, to w żaden sposób nie odnosi się to do faktu, że zawarty w nich był product placement np. samochodów firmy Nissan.
L
leszek
12 marca 2015, 20:12
Człowieczek myślał, myślał i zdemaskował spisek. Na oficjalnej stronie jest napisane jaka jest percepcja filmu za Wielką Wodą -------- [url]http://oscar.go.com/nominees/foreign-language-film/ida[/url] ---------- A young woman preparing to become a nun is sent from her convent home into the secular world to spend several days with her only relative. The trip will bring Anna into contact with experiences outside her sheltered world, and will lead her to knowledge that may shake her sense of her own identity. ----------- Ale człowieczek, po długim i  zawiłym procesie myślowym zdarł maski i wytropił istotę rzeczy. Oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania , ale - pozwolę sobie dodać - moja percepcja świadczy o mnie.
12 marca 2015, 21:24
Pan wciąż nie potrafi odrobić lekcji pt. zachodzą zjawiska będące wypadkowymi rozmaitych interesów, dążeń oraz oczekiwań i rozpoznawania oczekiwań i w kółko plecie o spiskach. Czy zjawisko Fali w wojsku jest spiskiem? Ma jakąś sterującą nim centralę? Ktoś je zaplanował i czuwa nad jego realizacją? A czy zachodzi? Czy ewolucja jest spiskiem, czy zwykłą reaktywnością układu na bodźce? Najwyraźniej Pan nie zrozumiał, to akcent tkwi na wyjaśnieniu jak działa to, co jest w "Idzie", a nie na tym, kto i po co to tam umieścił. Obserwowane efekty to jedna sprawa, a intencje druga - czy i dla Pana jest za trudne do zrozumienia, że akt tworzony bez pornograficznej intencji u twórcy może skutkować pornograficzną percepcją u odbiorcy? Wydarzenia na tym świecie nie mają wyłącznie charakteru całkowicie zaplanowanych i nadzorowanych w realizacji działań, a tylko wówczas połącznie opisanego mechanizmu percepcji odbiorcy ze spiskiem byłoby uzasadnione. Na mocy Pańskiej bzdurnej insynuacji Orson Welles musiał 'spiskowo' w pamiętnym słuchowisku <a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_%C5%9Bwiat%C3%B3w_%28s%C5%82uchowisko%29">Wojna Światów</a> zawrzeć elementy realizmu z oczekiwaniem, że spowodują one taką reakcję, jaką spowodowały.
13 marca 2015, 08:15
Spróbuję wyjaśnień lopatologicznych. W swoich wyjaśnieniach o istocie problemu odniosłem się do tego jakiego rodzaju, jakiego charakteru w sensie łagodności oddziaływania są elementy w "Idzie", a nie w sensie celowości i premedytacji umieszczenia owych elementów w "Idzie", co Pan w żenujący intelektualnie sposób zredukował do 'spiskowości'. Weźmy zatem na warsztat tę rzekomą 'spiskowość'. Mowa o 2 elementach: 1) fakcie z obszaru efektów (w "Idzie" są zawarte pewne antypolskie stereotypy) 2) przyczynach zaistnienia faktu 1). Otóż relacje pomiędzy efektem, a przyczynami mogą być najrozmaitsze: a) antypolskie stereotypy (AS) mogły się pojawić w filmie całkowicie przypadkowo - bez intencji i bez świadomości ich szkodliwości; b) AS mogły się pojawić np. z powodu prywatnej niechęci reżysera (scenarzysty?, producenta?) do Polaków - niechęci jakoś zrozumiałej, ponieważ mogących pochodzić z indywidualnych złych doświadczeń, jak i zwyczajnie przejętych z zewnątrz na zasadzie replikacji stereotypów właśnie; c) AS mogły się pojawić bez osobistej antypatii, ale na zasadzie domniemania, iż takie elementy mogą spotkać się z przyjęciem przez decydentów życzliwym i zwiększyć szanse na sukces filmu - zasada podobna jak w przypadku lizusostwa, gdy lizus stara się przypochlebić obiektowi adoracji i stara się rozpoznawać intuicyjnie co spotka się z życzliwym przyjęciem tych, którym stara się podlizać; d) wreszcie - owszem teoriospiskowa możliwość - przyszli do reżysera (producenta?) jacyś "smutni panowie" z pejsami i bądź to zaszantażowali go, bądź przekupili, bądź skaptowali do 'spisku', która to opcja jest oczywiście znikomo racjonalna. Jak Pan widzi większość wyjaśnień nie potrzebuje żadnego 'spisku'. Potrzebują go natomiast umysły, które są wytresowane do pewnego karykaturalnego sposobu postrzegania świata broniąc się w ten sposób przed dysonansem poznawczym.
Paweł Jurzyk
13 marca 2015, 10:41
 No tak ale musimy najpierw założyć,że naród jako grupę zamkniętą wyróżnia pewien zbiór cech wspólnych,pewna mozaika zachowań charakterystyczna dla danego narodu,określająca go i odróżniająca od innych,dziedziczona genetycznie i dająca się ustalić w sposób empiryczny,mniej lub bardziej pewny.Owszem jest to pogląd popularny ale nie jedyny!Są różne szkoły rozumienia pojęcia"naród"! Ja podpisuję się pod szkołą która stwierdza,że albo takiego zbioru cech wspólnych w ogóle nie ma albo przynajmniej jest na tyle nieuchwytny,że faktycznie nie do ustalenia naukowo.Czyli przedstawiciel tej szkoły nigdy nie powie:Polacy są tacy;Niemcy są tacy;Amerykanie są tacy! Jasne,można się uprzeć i twierdzić,że gdy przechodzę na czerwonym świetle daje tym samym wyraz mojemu bardzo polskiemu zamiłowaniu do anarchii i sobiepaństwa ale żeby to stwierdzić trzeba znać historyczno-kulturowy kontekst!Co wcale nie jest takie oczywiste gdy chodzi o świat! Asghar Farhadi,reżyser irański ostatnio bardzo modny na świecie być może również spotkał się z zarzutami,ze jego filmy są anty irańskie,być może dla przeciętnego Irańczyka krzywdzące stereotypy lokowane w tych filmach są widoczne gołym okiem i oczywiste.Dla mnie,kogoś kto nic nie wie o tym świecie,nie zna irańsko-irańskich sporów tożsamościowych są najzwyczajniej niewidoczne.Ja mogę jedynie oglądać i oceniać te filmy pod względem wartości uniwersalnych bo nie mam nic do powiedzenia na temat Iranu czy Islamu!Nie jestem tu dumny ze swojej ignorancji wiem tylko,że nie jestem w tym sam.Są tacy którzy zachwycając się filmami Farhadiego potrafili stwierdzić:"no tak,tacy już są ci Arabowie!"i co z tego,że Iran to nie jest Arabia tylko Persja.
Paweł Jurzyk
13 marca 2015, 10:44
Zapewne ktoś powie:no tak ale pan Piotr mówi o lokowaniu produktu, a tu jak wiadomo nie ma żadnego znaczenia jaką wiedzę posiada lub nie posiada manipulowany. Jasne,ale manipulacja będzie skuteczna wyłącznie wtedy kiedy padnie na podatny grunt.Żeby wywołać we mnie podświadomą potrzebę kupna Nissana a nie np.Mercedesa ja muszę wcześniej posiadać mniej lub bardziej uświadomioną potrzebę kupna samochodu!!!A nie każdy tak ma.Nie każdy tak ma panie Piotrze!
13 marca 2015, 12:09
Ja oczywiście nie potrafię określić stopnia skuteczności elementów na które zwróciłem uwagę i oczywiście nie jest tak, że cały świat z wypiekami na twarzy czeka na kolejne informacje o złych polskich żydożercach, niczym za moich młodych czasów czekaliśmy na premiery kolejnych odcinków Gwiezdnych Wojen. Ja jedynie starałem się zwrócić uwagę, że w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu i starałem się przybliżyć jej charakter, ponieważ dyskusje o owym aspekcie, a aspektach artystycznych "Idy" przebiegają zwyczajnie obok siebie. Ucieknięcie się do wyjaśnień bazujących o określenie 'product placement' miało z mojej strony w zamierzeniu głównie a) być zrozumiałe b) oddawać subtelność użytych mechanizmów (nie łopatologiczna propaganda pałą w łeb, a łagodne, niemal zwiewne i prawie podprogowe działanie) c) oddawać specyfikę charakteru potencjalnego oddziaływania na odbiorcę: przejmowanie pewnych wyobrażeń. (cdn)
13 marca 2015, 12:09
(cd) Oczywiście jak każde przybliżenie, czy jak każdy model nie oddaje on wszystkich niuansów oryginału, bo istotą modelu jest dokładnie oddawanie uproszczenie oryginału w celu łatwiejszego zrozumienia pewnych specyficznych cech oryginału. Pańskie zastrzeżenie o tym, że aby kupić konkretnie Nissana należy mieć najpierw ochotę na kupno samochodu bierze się z nazbyt dosłownego potraktowania modelu. Owszem - konkretnie PP jest techniką łagodnej perswazji opartej o zachęcanie, ale są i również inne techniki, jak np. trendsetting, które są adresowane nie tylko do tych, którzy już jakąś potrzebę mają, ale na wytworzenie pewnej potrzeby "sztucznie". Są i inne układy stymulacyjne skutkujące innymi efektami. Celowo nie piszę strategie, bo to niepotrzebnie koncentruje uwagę na świadomym i celowym ich stosowaniu, co wcale mieć miejsca nie musi i najczęściej miejsca nie ma, albo ma w stopniu znikomym. Całe moje wywody można sprowadzić do stwierdzenia, że "Ida" ma potencjał również oddziaływania negatywnego w pewnym specyficznym obszarze, a nie wyłącznie oddziaływania pozytywnego, które to oddziaływanie z pewnością ma, bo za byle płytką propagandową szmirę Oskara się nie dostaje. Z pozdrowieniami P
Paweł Jurzyk
9 marca 2015, 11:16
Panie Wołodyjowski!Larum grają!Na tej scenie z Hoffmana płakałem chłopięciem będąc a i dziś jak ją oglądam łezka mi się w oku kręci!Za Poli Raksy twarz "każdy by się zabić dał"no i każdy w Rudym 102 domowej roboty z podwórkowej bandy chciał być jak Janek Kos!Tak,to są wzruszenia dzieci PRL-u,tego brudnego,szarego i złego okresu w naszej historii.Tak,taka była ta Polska - brudna i szara!Ale jakie kino robili!!! Prawdy historycznej było tam tyle co kot napłakał ale jak kochaliśmy te filmy!!!Jak świetnie,że powstały!Mam wielki szacunek dla ludzi,którzy je zrobili, za te wzruszenia z lat młodości. Czy my dzieci PRL-u nie znamy przez to historii?Może historii trzeba się uczyć od fachowców,specjalistów,ludzi nauki a sztuce przyznać inne prawa,niekoniecznie wyłącznie edukacyjne?! No i czy w historii pt."to nie my" faktycznie mamy takie czyste rączki czy to co dziś się dzieje na Białorusi i Ukrainie nie jest w prostej linii konsekwencją całkowitej klęski naszej polskiej(!)polityki kresowej i wspaniałej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.Pamiętajmy o tym gdy tak łatwo pokazujemy  palcem - to wy!Bo i nas w skarzą!Pomyślmy czego oczekujemy od sztuki a czego od historii?!
9 marca 2015, 11:22
Pana chciejstwo nie ma mocy sprawczej zapobiegającej edukacyjnej funkcji sztuki. Z faktami się nie dyskutuje, fakty się przyjmuje do wiadomości.
DP
Dziecko PRL-u
9 marca 2015, 11:35
No nie mogę jak to czytam, ręce opadają ciężko na biurko. Porównywać film „Pan Wołodyjowski” do „Idy”?! Bo każdemu łezka się kręci jak Wołodyjowskiego ogląda. To jeden z najbardziej patriotycznych polskich filmów jakie znam. A „Czterej Pancerni i pis” fakt gniot historyczny, ale wiele jest rzeczy w nim świetnych (przyjaźń, Polska, dziewczyny, chłopaki, pies). Zresztą w tych czasach nikt prawdy historycznej nie mógł ukazać. A mimo to potrafiono zrobić dobre filmy, jak np. większość filmów Stanisława Bareji. A "Ida" to wstyd. 
9 marca 2015, 11:38
"Czterej pancerni i pis" :)
DP
Dziecko PRL-u
9 marca 2015, 12:06
:)
Paweł Jurzyk
10 marca 2015, 09:22
Paryscy impresjoniści uciekali od "faktów przyjmowanych do wiadomości"w sferę chwili ulotnej,nastroju,impresji!Marcel Duchamp ustawił pisuar w galerii właśnie po to by już nikt nie mógł stwierdzić co jest a co nie jest "faktem" w sztuce.Salvador Dali dla jednych geniusz dla innych cwany handlarz i jego "miękkie zegary"bez wątpienia mają edukacyjną funkcję - dla każdego patrzącego znaczą coś innego.Panie Piotrze jedyny fakt stwierdzony gdy chodzi o sztukę brzmi - jest niedefiniowalna!
10 marca 2015, 11:29
Nie na temat. Nie dyskutujemy o istocie sztuki, a o tym, czy sztuka ma jakieś efekty również w sferze edukacyjnej, czyli w sferze propagacji wyobrażeń o prawdziwości pewnych tez. Dróg nie buduje się po to, żeby na nich miały miejsce wypadki drogowe, ale niezależnie od intencji twórców dróg i zamierzonemu celowi ich powstawania zjawisko wypadków drogowych zachodzi i ów fakt się przyjmuje do wiadomości, ponieważ jest po prostu faktem, a nie stara zakrzyczeć dywagacjami o celu budowania dróg, co Pan czyni. PS. Kwestia intencji, a efektów to odrębne sprawy. Atrysta malując piękny kobiecy akt może nie mieć żadnej pornograficznej intencji wzbudzania podniecenia w odbiorcy, co ma się niejak do faktu, że w pewnych odbiorcach wywołanym efektem może być podniecenie, zamiast zachwytu nad pięknem. Dzieło sztuki może mieć pewien efekt edukacyjny, np. na podstawie 'Bitwy pod Grunwaldem' Matejki mimowolnie można sobie wyrobić pewne przekonania jak się ubierano i jakiego oręża używano w czasach BpG. Że nie powinno się takiej wiedzy nabywać w galeriach tylko na lekcjach historii, to osobna sprawa wobec faktu, że jednak i w taki niepoprawny sposób wiedza ulega propagacji.
Paweł Jurzyk
11 marca 2015, 10:46
Czyli ocena danego dzieła pod każdym względem,również "efektów w sferze edukacyjnej"to indywidualna,subiektywna i wolna interpretacja odbiorcy.Jak pokazuje pan na przykładzie drogi i aktu,interpretacja czasami odmienna lub wręcz sprzeczna z intencjami twórcy.Dla mnie "Ida"jest humanistycznym zmaganiem człowieka z historią dla kogoś innego antypolskim paszkwilem.Mamy tu pełną zgodność jak czytam.To w czym się nie zgadzamy?
11 marca 2015, 12:06
Czy na drogach zdarzają się wypadki, czy nie to wedle Pana kwestia indywidualnej subiektywnej, wolnej interpretacji??? Ręce opadają.
9 marca 2015, 11:01
> Czy "Ida" to film antypolski tego nie wiem i wcale mnie to nie interesuje. Natomiast wiem, że dla mnie ten film ma głęboki chrześcijański sens! Czy filmy Leni Reifenstahl były użyteczne dla Nazistów tego nie wiem i wcale mnie to nie interesuje. Natomiast wiem, że jej filmy są ładne!
L
leszek
8 marca 2015, 22:38
Reakcje niektórych gremiów na przyznanie "Idzie" Oskara przypomiją rekacje ekipy Gierka na przyznanie Miłoszowi nagrody Nobla w roku 1980 czy reakcję rządu Jaruzelskiego na przyznanie pokojowej nagrody Nobla Wałęsie w 1983 roku. Wrogie Polsce ośrodki na Zachodzie, inspirowane przez wiadome, podstępne siły, pod płaszczykiem "nagrody" w rzeczywistości godzą w nasze sojusze, wartości i zdobycze. Ale my się nie dajemy, zwieramy siły, zdzieramy maski i odsłaniamy, co tak naprawdę pod tymi "nagrodami" się kryje.
9 marca 2015, 10:12
Lubi Pan fałsz.
L
leszek
8 marca 2015, 22:00
Zawsze mnie zastanawia, jak "Ojciec chrzestny" zdobył ileś tam Oskarów (obie pierwsze części) i jakoś nikt w USA nie protestował, że zamiast Jerzego Waszyngtona na tle gwiaździstego sztandaru pokazywał mafiosów, gangsterów, brutalnych morderców, skorumpowanych polityków, policjantów osłaniających handlarzy narkotyków. 
O
odp
8 marca 2015, 22:13
A jaki ma wizerunek w świecie USA, słynny „amerykański sen”. Od ponad trzech ostatnich wieków, czyli od swojego istnienia Stany Zjednoczone utrwaliły się w powszechnej świadomości, jako kraj,   gdzie każdy bez względu na kolor skóry i wyznanie ma zagwarantowane prawo do życia w wolności i szczęściu. Gdzie spełniają się marzenia. Jest też wiele filmów powielających ten schemat. Jeden czy nawet kilka filmów pokazujących USA w złej perspektywie nie zaszkodzi ludzie dobrze o tym wiedzą. A jaki jest wizerunek Polski w świecie, coraz bardziej negatywny a pogłębiają go takie filmy jak „Ida”.
L
leszek
8 marca 2015, 22:31
Ale na jakiej podstawie taki wniosek ? Logika i myślenie podpowiada, że jeśli film z jakiegoś kraju zdobywa Oskara, to buduje to pozytywny wizerunek tego kraju, a nie negatywny. Przeciez to chyba trzeba mieć mózgownicę ustawioną do góry nogami, żeby do takich pokręconych wniosków dojść.
O
odp
8 marca 2015, 22:42
Logika i myślenie podpowiada, że jeśli film z jakiegoś kraju zdobywa Oskara, to buduje to pozytywny wizerunek tego kraju, a nie negatywny – a skąd ten wniosek? Jeśli to film szkaluje ten kraj, to jak jego sława, zdobycie Oscara wpłynie pozytywnie na wizerunek Polski. No chyba, że ludzie będą wiedzieć, że Polski film zdobył Oscara ale nie będą go oglądać.
L
leszek
8 marca 2015, 22:46
A skąd sobie wymyślileś, że ten film "szkaluje kraj" ? Widziałeś film, czy coś bezmyślnie powtarzasz.  Jeśli "Ida" "szkaluje" Polskę, to tym bardziej "Ojciec chrzestny" "szkaluje" USA. 
O
odp
8 marca 2015, 22:58
Oj widziałam, widziałam. Już padały tu na tym portalu zarzuty wobec tego filmu, nie chce ich powtarzać. Mój główny zarzut, to barak Niemców, a Polska w filmie brudna, szara, wódka pita z butelki (i to przez kobiety!). Jak takim krajem się zachwycić? A USA mogą pozwolić sobie na dowolny film na swój temat. Dlaczego, bo jak pisałam wcześniej żaden kraj na świecie nie ma tak dobrego wizerunku jak USA i jak na razie żaden film nie jest go w stanie zepsuć.
L
leszek
8 marca 2015, 23:18
Każdy prawidłowy film o Polsce ma pokazywać Niemców, kolorowe kwiaty na krakowskim rynku oraz mężczyzn pijących odpowiednio zmrożoną wódkę z kieliszków ze stopką ? Jak rozumiem, polski rząd powinien wysłać memorandum do amerykańskiej Akademii Filmowej, że jeśli jeszcze raz wpadną na pomysł nagrodzenia polskiego filmu Oskarem, to powinni się trzymać ściśle tych wytycznych. 
8 marca 2015, 21:56
Pewnie niedługo Idę skasuje film ze scenariuszem Pana Wolskiego wyreżyserowany przez Pana Krauzego.Oczywiście jeżeli wszystkich nagród nie zgarnie to nie dlatego że gniot tylko .....................:)
9 marca 2015, 10:15
Wbijanie miliona gwoździ w milion głów przynosi owoce.
L
leszek
8 marca 2015, 21:51
Całe szczęście, że gremium przyznające Oskary mieści się w USA, a nie w Polsce. Czasami można odnieść wrażenie, że to następny po potopie szwedzkim, rozbiorach i konferencji jałtańskiej cios wymierzony w Polskę.
R
robert
8 marca 2015, 13:57
Niestety film jest antypolski i wpisuje się w na nowo pisaną historię, gdzie za 20 a może już za 10 lat będziemy się uczyć, że II wojnę światową wywołali Polacy i to oni są odpowiedzialni za holocaust