Jezus należałby do PiSu
Moim zdaniem Deon przegrał, ale nie ze swojej winy. Przegrał, bo nie wziął pod uwagę faktu, który dziś przemawia do mnie zupełnie bezpośrednio: katolicyzm to polskość.
Odchodzę z Deonu. Definitywnie. Byłem z Deonem od początku, zachowując się tutaj różnie: czasem grzecznie, czasem mniej, czasem sprowokowany, czasem nie. Deon był dla mnie szansą kontaktu z katolicyzmem niezapośredniczonym przez lokalnego proboszcza z jego patetycznymi homiliami czy przez słowotok katolickiej nowomowy, lejący się z ust biskupów. I szansą rozmowy.
Wydawało mi się, że Deon miał szansę na budowę jakiejś wartości po tej otwartej na dyskusję i inne punkty widzenia postawy w ramach szerokiej eklezji Kościoła. W końcu tyle nurtów się w nim mieści!
Moim zdaniem Deon przegrał, ale nie ze swojej winy. Przegrał, bo nie wziął pod uwagę faktu, który dziś przemawia do mnie zupełnie bezpośrednio: katolicyzm to polskość, polskość to głosowanie na PiS, a Jezus Chrystus głosowałby na Jarosława Kaczyńskiego.
Deon zainspirował mnie do poszukiwań: poczytałem sobie homilie, artykuły polskich biskupów, pochodziłem po innych katolickich forach i wiem już na pewno: nie mogę być katolikiem nie będąc zwolennikiem PiSu. Nie mogę być katolikiem, nie uznając polskości (co to jest?) za podstawowy wyznacznik mojej tożsamości. Nie mogę być katolikiem, jeśli nie wyznaję kultu Lecha Kaczyńskiego i nie klękam z czcią przed wrakiem Tupolewa. Nie mogę być katolikiem, jeśli Chrystusa na ziemi nie rozpoznaję we własnym narodzie. Nie mogę być katolikiem, jeśli nie modlę się do posągu w Świebodzinie. Po prostu tak jest, trzeba to przyjąć i ponieść konsekwencje.
Zostawiam Deon prawdziwym wyznawcom, prawdziwym katolikom. Zachęcam innych - Kinga, adamajkis, ~leszek - zróbcie to samo. Nie jesteście katolikami. Nie macie szans nimi być, nie mając legitymacji PiSu. Zresztą - róbcie, co chcecie.
Jest życie poza internetem. Nie chce mi się już tutaj dyskutować, spierać się, walczyć - nie da się walczyć z rzeczywistością, nie da się kwestionować faktów. Nie ma katolika, jeśli nie ma Polaka, nie ma Boga, jeśli nie ma Smoleńska.
Będę wciąż uważnie śledził polski katolicyzm, w końcu w nim wyrosłem i dopiero teraz z nim racjonalnie się zmagam. Będę obserwował, jak Kościół coraz silniej integruje się z państwem, jak swój zmniejszający się wpływ na ludzkie postępowanie próbuje zagwarantować sobie odpowiednimi przepisami prawa. Będę czekał, aż katolicyzm stanie się religią panującą w Polsce. W pełni na to zasługuje, w końcu jego głównym celem nie jest już zbawienie i relacja z Bogiem ale Polska i polskość. Poza narodem nie ma zbawienia.
I kiedy będzie już w państwie tak potężny, kiedy zagwarantuje sobie przepisami kodeksu karnego bezwzględną moralność cywilizacji życia, kiedy po raz kolejny z Jasnej Góry popłynie apel o prawidłową Polskość, może się ugnę, może w ten sposób rzeczywistość Kościoła do mnie przemówi. Nie argumentem, intelektualną frazą, prawdziwą sztuką, historyczną tradycją powszechności i wielokontekstowości, ale jak w baroku - potęgą i patosem.
W końcu w katolicyzmie wolność nie polega na wolności wyboru. W katolicyzmie wolność polega na wolności wyboru dobra - wolności wyboru Polski.
Dziękuję założycielom i administratorom tego forum, jego użytkownikom: szczególnie Kinga, adamajkis, ~leszek, przepraszam za wszystkie złe i emocjonalne wypowiedzi. Żegnajcie. Życzę Wam miłych wakacji.
Skomentuj artykuł