Kopciuszek w New Age

(fot. Express Monorail / Foter.com / CC BY-NC-ND)
Halina Grajek

Macocha wraz z córkami wyszły na bal. A bal ma to być niezwykły. Piękny i młody Książe, będzie wybierał swoją przyszłą żonę. Kopciuszek została w domu. W starej wytartej, połatanej sukience i w dziurawych butach.

Wiedziała, że tak ubrana na bal na pewno iść nie może. Zrezygnowana usiadła przy kuchennym stole, gdzie czekał na nią mak z popiołem. Zabrała się do pracy, wiedziała bowiem co ją czeka, jeśli nie skończy jej na czas. Nagle ktoś zastukał do drzwi i nim zdążyła się odezwać, drzwi się otworzyły i do kuchni weszła tajemnicza kobieta. Z początku Kopciuszek trochę się jej bała, ale kiedy ta zaczęła bardzo miło z nią rozmawiać, nabrała zaufania i odpowiedziała jej o sobie, balu i księciu.

Nieznajoma zaczęła ją pocieszać: Nie martw się Kopciuszku, pozwól sobie pomóc, od czego są wróżki. Możesz zmienić swoje życie. Tak ty, właśnie ty. Tylko uwierz w siebie. Potrzebujesz zmienić dotychczasowy sposób myślenia, odrzucić stare przestarzałe narzucone przez innych wzorce a wszystko będzie inaczej. Pokażę ci, jak wydobywać ukrytą sobie moc. Uwierzysz, że chcieć to móc. Wizualizując i afirmując będziesz zmieniać i kreować swoje życie i innych. A teraz usiądź wygodnie…odpręż się, zrelaksuj i zamknij oczy. Pozwól sobie na marzenia i uwierz w siebie. Zasługujesz na to - powiedziała wróżka.

DEON.PL POLECA

Odkryję ci wiedzę tajemną i tajemnice o których nigdy nie śniłaś. Kopciuszku, czy wiesz, że jesteś księżniczką? Właściwie zawsze nią byłaś, tylko nie odkryłaś tego. Uniosła swoją magiczną pałeczkę wypowiedziała jakieś zaklęcia i zwróciła się do Kopciuszka. Teraz, powoli otwórz oczy, podejdź do lustra i zobacz. Kopciuszek spojrzała w lustro i nie mogła wierzyć. Czyżby to była księżniczka? Nie, to ona, Kopciuszek, tylko w przepięknej białej zwiewnej sukni pełnej koronek i falbanek, na nogach złote pantofelki, a we włosach... nie to niemożliwe, w pięknie upiętych włosach lśniła i połyskiwała prawdziwa..... złota, pięknie rzeźbiona korona. To prawda! To działa! To cud, wołała, prawdziwy cud.

Dziewczynka zaczęła biegać po mieszkaniu od jednego lustra do drugiego. Nie mogła się nacieszyć, została księżniczką. Wprawdzie potykała się w nowych pantofelkach i plątała w długiej sukni, ale wróżka zapewniła ją, że to nic, musi tylko trochę poćwiczyć. Ach! Co za wspaniałe uczucie. Stale poszturchiwana i poniewierana, teraz czuła się nareszcie dowartościowana. Co za balsam na zbolałe serce. Jest księżniczką. Czyż to nie cudowne. Nie przypuszczała, że to takie łatwe. Tak po prostu tylko uwierzyć w siebie, myśleć pozytywnie a i jeszcze odkryć w sobie moc, tę cudowną moc. No jeszcze ta cała wiedza tajemna którą przekazała jej najwspanialsza z wróżek. Kopciuszek tryumfowała. Paradowała po domu z wysoko podniesioną w koronie głową, jak przystało na księżniczkę.

Spojrzała na zegar. Nie to niemożliwe. Wydawało jej się, że wszystko trwało wieki całe, tyle się przecież wydarzyło a tu okazuje się, że od momentu wyjścia macochy z córkami, upłynęło zaledwie pół godziny. Nagle, zauważyła, że jest sama. Nic to. Zaczęła śpiewać, tańczyć i klaskać w ręce...już nigdy więcej maku i popiołu…i wzrok jej padł na kuchenny stół, stanęła i zamarła. A tam drogocenne kamienie, brylanty, szmaragdy. Zachwycona zaczęła biec w kierunku stołu, ale pukanie do drzwi zatrzymało ją wpół drogi. Drzwi się otworzyły i do kuchni weszła chrzestna matka dziewczynki. Emanowała ciepłem i miłością, kochała Kopciuszka i była jej jedyną krewną. Mówiła coś o balu, o księciu i, żeby Kopciuszek się pospieszyła, bo jest mało czasu. Ale Kopciuszek za bardzo była zajęta sobą i swoimi skarbami, aby to zauważyć, słuchała jej z wyraźnym pobłażaniem. Zaczęła pokazywać jej na siebie i wołała rozradowana - zobacz matko chrzestna , czy nie widzisz? Ja już jestem księżniczką. Nie potrzebuję księcia. Bal? Jaki bal? Po co?

Kopciuszku, mówiła chrzestna, to ułuda, to nie jest prawda. Kopciuszek śmiejąc się podbiegła do stołu nabrała pełne ręce klejnotów, podrzuciła je do góry i obsypała się nimi cała. Jak to nie prawda, zobacz to wszystko jest, istnieje. Dotknij, poczuj. To prawda. Kopciuszek pokazywała po kolei, wszystkie skarby jakie otrzymała od wróżki, włącznie szafami pełnymi wspaniałych kreacji. Kopciuszku, pospiesz się jeszcze zdążysz, wołała chrzestna, Kopciuszku, to twoja jedyna szansa. Nie potrzebuję już Księcia, nic nie potrzebuję. Ja jestem księżniczką wołała dumnie Kopciuszek przytupując nogą. "Kopciuszku, Kopciuszku, biedny Kopciuszku" powiedziała ze smutkiem chrzestna i wyszła. Och dobrze, że sobie poszła ta staroświecka moralistka powiedziała Kopciuszek i zaczęła od nowa przeglądać swoje skarby i cieszyć się nimi. Nagle przemknęło jej przez myśl, jak tam macocha radzi sobie na balu z córkami. Och, teraz mam okazję wypróbować swoje nowe umiejętności wychodzenia z ciała.

Relaksuje się, uruchamia wyobraźnię, wszystko tak jak ją uczyła wróżka i...udało się…w jednej chwili przenosi się na salę balową. Widzi gości i Księcia. Natychmiast spostrzega, że coś jest nie tak. Atmosfera na balu raczej napięta, wszędzie na twarzach widać konsternację, rozczarowanie, szybkie trzepotanie wachlarzy w rękach panien, podkreśla zdenerwowanie. Widać, że bal się nie udał. Książe jest sam, czyżby nikogo nie wybrał? Zaczyna szukać macochy i jej córek. O są! Te dopiero wyglądają na zagniewane, nawet nie starają się tego ukryć. Słyszy jak jedna z córek komentuje, że Książe nie dość, że nie okazał zainteresowania żadnej z nich, to zachowywał się tak jakby jeszcze na kogoś czekał. Wyraźnie zawiedziony, stale patrzył w stronę drzwi". Kopciuszek, czuje dziwne ukłucie w sercu ale szybko się reflektuje. Nie dla mnie ta dziecinada. Ale, co to? Macocha z córkami wychodzą? Nie czekają nawet na koniec balu? Muszą mieć naprawdę dość. Dawniej umarłaby ze strachu na samą myśl, że mogłaby wpaść w ich ręce. Dawnej tak, ale nie teraz. Teraz z radością poczeka na ich przyjście.

Ma im dużo do powiedzenia a jeszcze więcej do pokazania. Szybko przenosi się do domu, aby dobrze przygotować się na ich spotkanie. Siada wygodnie, zamyka oczy i z wielkim skupieniem zaczyna wyobrażać sobie ten najwspanialszy moment w jej życiu:- jak je wita...zdziwienie macochy i jej córek, ich zazdrosne miny. Wizualizuje też siebie - uśmiechniętą, tryumfującą. Tak, to będzie jej chwila, jej zwycięstwo. Zegar wybił godzinę 12-tą, ale pochłonięta projektowaniem nie zwróciła na to uwagi, nie otwiera oczu, wizualizuje, afirmuje… Och! Zaraz nadejdą. Już za chwilkę ten upragniony moment. Kroki, kroki coraz bliżej....skrzyp otwieranych drzwi...i...Kopciuszek z radością otwiera oczy. Patrzy, a macocha i jej córki, stoją w progu, oniemiałe, ale z przerażenia. Podążyła za ich wzrokiem....nie, to niemożliwe!... Popiół, mak rozsypany po całym domu, na stole, na podłodze, na wszystkich meblach. Prawdziwy koszmar! Przestraszona patrzy szybko w lustro Jeden rzut oka wystarczył. To umorusane czupiradło - to ona. Przerażona, nie może uwierzyć w to, co widzi. Wszystkie jej skarby zmieniły się w popiół, zamiast zwycięstwa, straszliwa klęska. Dlaczego? "Jak to możliwe?...chce krzyczeć: to wszystko było!!!" naprawdę było....ale patrzy na macochę i głos więźnie jej w gardle. Nie rozumie co się stało i dlaczego, ale jednego jest pewna, że dotychczasowe życie w tym domu, to była sielanka w porównaniu z tym co ją czeka, teraz. Cała odwaga opuszcza ją...ten strach,....ten przerażający strach ściskający gardło.

Nie może nawet płakać. …uciec...uciec jak najdalej... Biegnie przed siebie, nie wie nawet gdzie, wiatr rozwiewa jej włosy, sypiąc naokoło makiem i popiołem. I te słowa kołaczące się w jej głowie...Kopciuszku, to ułuda.. Jak to ułuda? Pamięta przecież każdy szczegół rzeźbionej złotej korony, koronki w falbankach sukienek i ten niepowtarzalny kolor pantofelków. Może to wszystko narysować. "T o i s t n i a ł o !! Dotykałam tego"! Jej dłonie pamiętają jeszcze kształt i chłód przesypujących się między palcami klejnotów". ....ale ten głos, ten niepokojący głos..." Kopciuszku, to ułuda".. N i e!...to prawda, najprawdziwsza prawda"!...przecież poznałam wiedzę tajemną....i ta moc!...tak.....odkryłam ją w sobie!"....czuję jeszcze ten cudowny zawrót głowy, euforię tworzenia i kreowania. Dobiegający z daleka tętent koni wplata się w natłok jej myśli. Znaleźć jakieś spokojne bezpieczne miejsce, chociaż na małą chwilkę i jeszcze raz...spróbować od początku. Nie, to niemożliwe...coś musiało się nie udać...przecież jestem k s i ę ż n i c z k ą... ...na pewno gdzieś popełniłam błąd. ... Książę, to twoja ostatnia szansa. Słowa te ranią aż do bólu. Nagle zatrzymuje się. Dociera do niej. A może? A może uwierzyłam w fikcję? Z trudem odwraca głowę w kierunku zbliżającej się karety. Książę wygląda przez okno, spogląda na nią.

Czuje, jak jedno Jego spojrzenie przemienia ją, jak zmienia się każda komórka jej ciała. W ułamku sekundy przewartościowuje się cały jej sposób myślenia. Już wie co to jest prawdziwy Majestat i dopiero teraz widzi prawdę. A ta prawda, boli. Czuje łuski spadające z jej oczu. I znowu ten skurcz serca. Już wie, że istnieją takie skarby, których nie można zdobyć samemu. Nie można ich też zdobyć zaklęciami, otrzymać od wróżki ani nawet najsławniejszego guru. Są to skarby, które można otrzymać jedynie od Księcia. Zaczyna teraz biec jak szalona, potyka się, nie czuje zmęczenia, ani poranionych stóp, upada, podnosi się i biegnie…biegnie tak, jakby od tego zależało jej życie. Już wie Kto jest jej jedyną szansą. …oby tylko nie było za późno. Kareta zwalnia i zatrzymuje się… …dobiega też Kopciuszek, ale jest już zupełnie inną osobą.

Poranionym i pokrzywdzonym, którzy szukają nieba tam, gdzie go nie ma ranią się jeszcze bardziej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kopciuszek w New Age
Komentarze (4)
M
Marcin
5 listopada 2013, 18:39
~aka - jak sądzisz, jeśli kopciuszek nie uległby tym złudzeniom, to czy poszedłby na bal? Może nie szata zdobi człowieka, ale oceniamy najpierw po wyglądzie. Tzn. widząc czyjąś postawę, ubiur i nastawienie wnioskujemy o cechach wewnętrznych. Pytanie, czy kopciuszek spodobałby się księciu gdyby nie uwierzył, że może się spodobać, a  przecież w konsekwencji tego kopciuszek poszedł na bal.
A
aka
5 listopada 2013, 17:29
ajaj, przez pomykę nacisnęłam 4 zamiast 5 gwaizdek! Piekne opowiadanie Do Marcina - raczej nie byłoby to dobre, a raczej nie skończyło by sie dobrze, bo to wszystko było ułudą, a na złudzeniach nie można zbudować szczęścia
M
Marcin
5 listopada 2013, 15:02
Mam pytanie. Jeśli Kopciuszek po wszystkich tych afirmacjach, po uwierzeniu w siebie i po zastosowaniu wielu innych "magicznych" narzędzi wybrałaby księcia, to czy byłoby to dobre?
D
danka
5 listopada 2013, 13:03
Ciśnie się na usta jedyna odpowiedż,"Kto się wywyższa będzie poniżony,kto się poniża będzie wywyższony".Ponadto dużą rolę odgrywa tu silna wiara,wiara w siebie i wiara w naszego Ojca.Jeżeli będziemy postępować zgodnie z tym co nam dyktuje niłość i wiara zawsze dojdziemy do celu,o którym nam się nie śniło.