Obiecanki cacanki masz jak w banku
Normą jest zanik poczucia odpowiedzialności za dane słowo. Czy nowoczesny marketing znaczy oszukać? Krótko o bankowych iluzjach.
Od czasu do czasu odwiedza naszą firmę dyrektor ( ! ) oddziału jakiegoś banku. Miałem zaszczyt gościć już kilku dyrektorów oddziałów. Najpierw pomyślałem, że jesteśmy tacy ważni, skoro tak wszyscy o nas zabiegają. Potem jednak dowiedziałem się, że bank chce założyć nam u siebie konto. Niby ok., niby to taki zwykły bajer dla klienta.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie obietnice składane potencjalnemu klientowi banku. Dowiedziałem się m.in., jak to łatwo uzyskam kredyt, jak szybko i sprawnie bank rozpatrzy nasze wnioski itd. A to zwykła lipa.
Po założeniu konta jakoś trudno dostać się do tego dyrektora, a plik dokumentów o kredyt wypełnia się i gromadzi w miesiąc, co dopiero rozpatrzenie wniosku ( kolejny miesiąc ). Po takim czasie dyrektor oddziału już nas sobie nie przypomina, a jakieś słowne pogaduchy i zachęty nic nie znaczą...
Nasze dobre prognozy biznesowe ocenia za zbyt optymistyczne, zaś te realne za zbyt ostrożne i nie rokujące nadziei. On by chciał, ale ten niedobry analityk kredytowy... Ot, liczą się bankowe punkty, statystyka i premia dyrektora.
Gdyby to był odosobniony przypadek, ale miałem ich trzy. W trzech różnych bankach. Dodam, że firma ma zdolność kredytową.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że normą jest zanik poczucia odpowiedzialności za dane słowo. Czy nowoczesny marketing znaczy oszukać ?
Skomentuj artykuł