Rzeczpospolita Zbieracza
To się naprawdę rzuca w oczy. Dookoła. Jedni na piwo, inni na ubogie i chore dzieci. Trudno się w tym połapać. Do tego fundacje, stowarzyszenia i... ogłoszenia duszpasterskie. Zbieramy na to, na tamto. Na cele szczytne i zupełnie zwykłe. Niedługo znowu zagra Orkiestra...
Niby przywykłem, że nasze państwo tak działa. Jedni są dumni, jakie to Polacy mają dobre serca, a inni ubolewają, nazywając to czasem "dziadowaniem". Temat rzeka i zapewne poglądów sporo.
Ale nie tak dawno obejrzałem w Wiadomościach reportaż o protezach. Zobaczyłem chłopca, dziecko, któremu amputowano... stopy i dłonie. Reporter stwierdził, że co pół roku jego mama stara się od "sponsorów" o 25 tys. na nowe protezy.
Od sponsorów?! O nie, dziadowska mentalności redaktorów i polityków! Znam lekarzy, którzy tyle fakturują swój kontrakt miesięcznie, a tu NFZ nie może zapłacić... W takim dramacie, w takiej sytuacji? A Konstytucja to zwykły "kit" dla głupków?
Wściekłem się na serio. Ludzie, nie pozwólmy tak traktować tych, których spotyka taki los. Władza to służba. To umiejętność zareagowania i ekstra działania. Zwłaszcza w takich przypadkach. Szkoda czasu na pisanie, na jakie cele szmal zawsze jest...
A dziennikarze niech nie pieprzą, że należy "schować dumę do kieszeni" i żebrać... tylko niech wejdą do gabinetu odpowiedniego ministra i nie wyjdą stamtąd do czasu, aż tego problemu "od ręki" nie rozwiąże. A jeśli nie potrafi, niech spada.
Nie tak dawno Sąd Najwyższy zapłacił za aktualizację swej strony www pół miliona złotych. A dzieciak ma żebrać na protezy...
Nie zgadzam się na taki kraj. I wiem, że nie w kolejnych podatkach rzecz, ale w szlachcie XXI wieku - bezdusznej, partyjnej biurokracji.
Skomentuj artykuł