Skutki dyskusji
„Z kim przystajesz, takim się stajesz”. Ta staropolska maksyma doskonale odzwierciedla problem kształtowania stosunków międzyludzkich, szczególnie zaś w kontekście internetu. To, że nie jest dobrze, widzi każdy. Co zrobić, aby było lepiej?
Do zajęcia się sprawą skłoniła mnie dyskusja wywołana moim ostatnim tekstem. Zaprosiłem do pomocy kilku przyjaciół (socjolog, psycholog, informatyk). Zebrany materiał skłania do wnioskowania wręcz o regulacje prawne. Dlaczego sięgać aż po takie środki?
Częściowym wyjaśnieniem jest zacytowana powyżej zasada: „z kim przystajesz...”. W normalnych, ustalonych zwyczajami warunkach spotykają się ludzie o podobnym sposobie rozumowania i odpowiednim słownictwie. Istnieją też mechanizmy obronne.
Pozwalają one usunąć z towarzystwa osoby nie respektujące ogólnie przyjętych zasad. W ten sposób chroni się młodzież przed deprawacją oraz umożliwia zawiązywanie grup, które mają „wspólny język” i mogą zrealizować wybrany cel. Po drugiej stronie można zobaczyć efekt zaprzeczenia tym zasadom w postaci osób, które z racji błahych czasem przewinień dostały się do więzienia. Sprawa tych ludzi była tak często opisywana że ja mogę tu postawić kropkę prosząc tylko o porównanie efektów przebywania w różnym towarzystwie.
Dyskusja w internecie jest namiastką przebywania w grupie. Tu również kształtuje się słownictwo i charaktery ludzi. Tu też istnieje możliwość dyskusji w której wygrywa najgorszy cham bez względu na racje. Na internetowych forach dyskusyjnych w jakie zamieniają się różne „portale społecznościowe” (w tym DEON) akcja samego moderatora nie wystarcza. Zbyt częste interwencje w dyskusję są odbierane jako tamowanie wolności słowa, dyskutanci przenoszą się gdzie indziej a portal traci uczestników.
Mówienie tylko o utracie przychodów z reklam jest tu zbytnim uproszczeniem. Portale społecznościowe dążą do zajęcia silnej pozycji medialnej. W tej sytuacji muszą albo dopuścić do brutalizacji dyskusji albo zgodzić się na marginalizację i praktycznie „śmierć medialną” portalu. Ponadto Jezuici (właściciele DEON-u) są postrzegani jako partnerzy w dialogu z różnymi środowiskami i chyba nie będą dążyli do „wyrzucania za burtę” nawet kłopotliwych osób. Inne portale też mają swoje cele pozakomercyjne.
Niestety, samo narzekanie nic tu nie da. Zagrożenie jest duże. Nie mogę tu użyć danych liczbowych choć uwielbiam je jako inżynier gdyż nie są moja własnością. Mogę natomiast posłużyć się przykładem. Katastrofa w Smoleńsku która wstrząsnęła krajem była też obiektem licznych dyskusji w internecie. Przewiduję że ich długotrwałość dorówna dochodzeniom w sprawie katastrofy na Gibraltarze. Z tej racji przytaczane argumenty pełnią rolę kropli która drąży kamień. Drąży skutecznie. Sam znam małżeństwo które uważałem za wzorowe a które teraz kłóci się używając argumentów z dyskusji o tej katastrofie. Wątpię aby katastrofa była przyczyną rozłamu ale dostarczyła argumentów które obudziły jakieś stare różnice zdań. Problemem jest też poziom dyskusji. Ci ludzie nigdy wcześniej nie używali takich słów ani metod polegających na atakowaniu osoby zamiast używania argumentów logicznych. Z bólem obserwuję jak rozpada się to, co kiedyś zbudowali. Podobne procesy można chyba obserwować w zakładach pracy, klubach czy innych miejscach grupujących ludzi. Skutki też nie będą zapewne radosne.
Jestem świadom, że internet nie jest tu jedynym ani też największym źródłem zła. Jest on natomiast miejscem oryginalnym bo zapewniającym na przykład pozorną anonimowość. Jest wiele cech wyróżniających a najważniejszą jest jego nowość i idący za tym brak doświadczeń czy wypróbowanych metod działania. Nie potrafię wskazać co kto powinien zrobić. Wiara nakłada na osoby mające odpowiednie możliwości obowiązek działania. To każdy osądzi w swoim sumieniu, potem zrobi to Pan Bóg.
Analizy wykonane przez nasza grupę wykazały, że działania jednokierunkowe (np.: kroki prawne) nie są w stanie rozwiązać problemu. Podobnie technika też tego nie zrobi. Jest potrzebny poważny, zbiorowy wysiłek. Zbiorowy oznacza również międzynarodowy podobnie jak sam internet. To wielkie wyzwanie bo najlepszym podsumowaniem są tu chyba słowa Jana Pawła II o tym, że albo wiek XXI będzie wiekiem moralności albo nie będzie go w ogóle. Uczynienie internetu moralnym to wielkie zadanie choć tylko kawałek pracy o jaką apelował „nasz” Papież. Ja ten apel powtarzam jako ostateczny wniosek z powyższych rozważań.
Skomentuj artykuł