„Polska - Wielki Projekt” - czy wykonalny?

„Polska - Wielki Projekt” - czy wykonalny?
(fot. DEON.pl)
BS_LEx / artykuł nadesłany

"Polska - Wielki Projekt" – to brzmi dumnie. Ufam, że każdy Polak chce dobra swej Ojczyzny. Słowa: „Polska w końcu może przestać istnieć...” przerażają. Jeszcze bardziej przeraża fakt że obawy te można sensownie uzasadnić.

Cytat: „Polacy muszą chcieć być Polakami...” uznam za myśl przewodnią moich rozważań. Uważam, że żadne odgórne działania w stylu kolejnych posunięć rządu choć pomocne, nie przesądzą o sukcesie. Na budowę państwa trzeba dziesięcioleci podczas gdy rzadko jedna opcja pozostaje u nas przy władzy dłużej niż przez jedną kadencję. Jeżeli mielibyśmy pracę zacząć, a nie skończyć i jeszcze dać przeciwnikom okazję do radości ze niszczenia takiego dzieła, to lepiej nie zaczynać.

DEON.PL POLECA

Jestem „samolociarzem” i kiedyś zawzięcie studiowałem sposób, w jaki w 20-leciu międzywojennym udało się z niczego stworzyć przemysł lotniczy, który dorównywał ówczesnym potęgom przemysłowym. Ostatnie zdanie nie jest fantazją literacką. Dla osób nie znających historii lotnictwa przypomnę, że chodzi na przykład o zwycięstwo samolotów RWD-6 a potem RWD-9 w zawodach lotniczych dla samolotów sportowych. Nie był to przypadek, bo pokonaliśmy firmy francuskie, włoskie i niemieckie nie jeden raz tylko dwa razy z rzędu rząd i puchar został w Polsce. Wielkim przegranym był m. in. Messerschmit Me-108 (protoplasta Me-109).

Społeczeństwo ówczesnej Polski zdawało sobie sprawę z miary sukcesu, a zwycięskich pilotów Żwirkę i Wigurę witały tłumy. Zasoby materialne ówczesnej Polski nie mogły sprostać zasobom Niemiec i w 1939 roku Luftwaffe po kilkudniowych zmaganiach panowało w powietrzu na skutek wielkiej przewagi ilościowej. Nie zmienia to jednak faktu, że nasze samoloty nie ustępowały jakością maszynom przeciwnika i nie były to licencje tylko własna myśl techniczna.

Czy muszę to porównywać z dniem dzisiejszym, w którym Polacy nawet nie umieją wyjaśnić przyczyn katastrofy smoleńskiej, a przewodniczący odpowiedniej komisji sejmowej prosi o pomoc inne nacje (np.: Amerykanów)? U nas brakuje nawet specjalistów, z którymi można by skonsultować różne teorie, dotyczące tej katastrofy przed ich upublicznieniem. Krytyka pojawia się dopiero po opublikowaniu kolejnej „teorii katastrofy”, a kolejni twórcy tych teorii okazują się osobami niepoważnymi. Czy taka sytuacja była by możliwa przy dostępności w Polsce specjalistów klasy światowej jakich mieliśmy kiedyś?

Koniec użalania się, powyższe słowa o RWD wraz z porównaniem do sytuacji z dnia dzisiejszego napisałem dla czytelników, którzy lotnictwem się nie interesowali. Szczegóły dotyczące historii można znaleźć w dostępnej literaturze. Chciałem pokazać, że mówiąc o inteligencji przedwojennej mamy do czego wracać. Samoloty wytworzone przez tamten przemysł wygrywały z konkurencją, a nie stały na cokołach jako ozdoby skrzyżowań jak to czasem zdarza się obecnie.

Jeżeli mamy się wzorować to na czym? Nie będziemy przecież kopiować rozwiązań technicznych sprzed pół wieku! To prawda, ale możemy skopiować wzorzec człowieka, który tego dokonał. Mam na myśli ludzi uczciwych, pracowitych Polaków, którzy nie wiedzieli, co to „wyścig szczurów” ale znali za to smak przyjaźni. Taki obraz wyłania się z dostępnych wspomnień z tamtych lat. Takie zespoły ludzi mogły skutecznie budować, a nie niszczyć się wzajemnie. Zespół RWD wytrzymywał również ataki z zewnątrz (wtedy też były). Jest więc co badać i do czego wracać!

Na koniec chciałbym podkreślić, że nie chcę nikogo namawiać na odbudowę RWD czy podobne akcje. Chodzi o Polskę, a nie o urządzenia techniczne czy firmy. Te są tylko narzędziem, a nie celem. My mamy sprawić aby Polskość znów była czymś cennym, o co ludzie będą chcieli walczyć zamiast odrzucać.

Marzą mi się zawody, w których wygrywa polski przemysł, polska myśl techniczna, a przede wszystkim Polskość, która motywowała ludzi do tak skutecznego działania. Chciałbym, aby Polacy znów mogli obracać swą energię na zwycięstwo w konkurencjach odpowiadających rzeczom ważnym, zamiast słuchać o kolejnych burdach stadionowych ludzi nie mogących znaleźć sensownych wyzwań w zunifikowanym świecie masowej produkcji. Tego nie sprawi żadne odgórne zarządzenie, tego muszą chcieć ludzie! Tego nie zorganizuje też jedna osoba ani nawet jedna partia polityczna. To przedsięwzięcie należało by omówić w gronie specjalistów socjologów, fachowców różnych dziedzin techniki i nauki. Wybór dziedziny – ekologia, informatyka, biologia, medycyna – bilansowanie sił i środków to robota dla grona fachowców (jeśli tacy się znajdą). Nie jest to zadanie niewykonalne, naszym dziadkom się udało! Nie należy się też odcinać od innych krajów, bo oni też mają podobne problemy i chcą je rozwiązać. Do zawodów trzeba zresztą mieć partnera.

Jeżeli choć kilka procent młodzieży odciągniemy od burd stadionowych i zamienimy ich wysiłek w coś, z czego będą mogli być dumni to, ufam, że sprawimy Bogu i Ojczyźnie choć tę jedną małą przyjemność w tym dość smutnym świecie. Ufam, że tym „czymś” może być praca dla Polski!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

„Polska - Wielki Projekt” - czy wykonalny?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.