Krajobraz po wyborach

Krajobraz po wyborach
(fot. DEON.pl)
BS_LEx / artykuł nadesłany

Już po wyborach, przynajmniej po zasadniczej ich części. Jeżeli myślisz czytelniku, że znajdziesz tu arytmetykę wyborczą, to się mylisz. To jest teraz w każdej gazecie. Opiszę krajobraz, na który składają się dusze ludzi, którzy tworzą to społeczeństwo. Co zostało po wyborach na tym polu?

Mały kawałek tego krajobrazu zobaczyłem załatwiając sprawę w urzędzie. Z drzwi obok wyszła dawno niewidziana koleżanka szkolna, zwracając się do mnie z prośbą abym czegoś tam „nie rozbijał”. Moje zdziwienie było tak wielkie, że znikła zanim zdążyłem zapytać, o co właściwie chodzi. Odpowiedzi udzielili mi przyjaciele, zajmujący się socjologią polityki. Okazało się, że zostałem uznany za przedstawiciela któregoś ze zwalczających się stronnictw biorących udział w lokalnej około - wyborczej „grze o stołki”. Moje zdziwienie zaczęło zamieniać się w przerażenie, gdy dowiedziałem się, na czym owa gra polega.

DEON.PL POLECA

Najkrócej mówiąc chodzi o wynik działania czegoś, co umownie nazwijmy „komisją brudnych chwytów”, działającą przy którymś ze stronnictw walczących o władzę. Niektórzy wymyślają tu nazwy w stylu „przyklejanie komuś gęby”, aby uniknąć mówienia wprost o zorganizowanym szkalowaniu osób. Zaczyna się zwykle od straszenia zwolnieniami z pracy w wyniku wygrania wyborów przez konkurencyjne ugrupowanie lub obiecywania ciepłych posadek w razie zwycięstwa „naszych”. Dalej to już zwykły „wyścig szczurów”, który staje się faktem niezależnie od tego czy powyższe groźby lub obietnice miały realne podstawy czy też nie. Rozgrywki te odbywają się na każdym poziomie i dotykają bodaj każdego stanowiska, nawet sprzątaczek, o czym już kiedyś na DEON.pl już było.

Z punktu widzenia strategii brudnych chwytów nie jest to zresztą nic dziwnego, chodzi bowiem o to, aby zaprząc do takiej „roboty” możliwie dużo ludzi. Już dr. Goebbels wiedział że „kłamstwo powtarzane wielokroć nabiera pozorów prawdy” i tą zasadę stosował. W naszym przypadku najskuteczniejsze będzie oczywiście kłamstwo powtarzane przez możliwie wiele osób, a najskuteczniej będą działali ludzie przekonani o tym, że mówią prawdę. Stąd tak przydatnymi w tej grze ludźmi są osoby, które nie potrafią zweryfikować informacji, ufają rozmówcy i łatwo dają się zastraszyć zwolnieniem.

Przysłowiowa sprzątaczka jest tu więc cennym ogniwem bo nie dość, że powtarza nieprawdę, to jeszcze robi to w sposób wiarygodny, gdyż sama wierzy w to, co mówi. Każdy ma swój krąg znajomych, przyjaciół czy wreszcie rodzinę więc informacja się rozchodzi. Potem działa zasada: każdy głos wyborcy się liczy. Im więcej podobnych uczestników tej gry, tym skutek pewniejszy. Cel wyborczy zostanie osiągnięty. Szczegółowych przykładów wzajemnych oskarżeń nie będę tu przytaczał, bo pełno ich w prasie, radiu czy TV. Teraz czas na zadanie pytania o cel zajmowania się tym zagadnieniem i pisania artykułu skoro odpowiednią wiedzę posiadał, stosował i opisał już dr. Goebbels i wielu jego poprzedników?

Chodzi o skutki. Zacznijmy od publicznego zgorszenia. Ileż to razy słyszałem od wielu ludzi słowa wypowiedziane tonem pełnym zgrozy: „Jak on (ona) przystępuje do Komunii – taki grzesznik!” „Niech najpierw odda (lub zrobi) to czy tamto!” Ludzie wierzą w to, co mówią i powtarzają to zapewne dzieciom. Ile nieletnich pociech weźmie potem przykład ze starszych i przystąpi do do Komunii w grzechu ciężkim? Ile osób dorosłych postąpi podobnie? Jaki przykład mają obywatele wierzący w te opowieści bez względu na poziom ich prawdziwości?

Przejdźmy teraz do rzeczy bardziej namacalnych. Ilu pracowników różnych szczebli będzie się potem domagało „ciepłej posadki” nie za pracę ale za „bojowe zasługi” wyświadczone w walce z „tamtymi”? Jak potem wytłumaczyć, że przetargi należy wygrywać, a nie ustawiać za pomocą posadzonych na stołkach swoich ludzi? Jaka będzie jakość tak wykonywanej pracy?

Postawiłem wiele pytań. Wiele też osób odpowie, że tak było w przeszłości i świat się jakoś nie zawalił. Częściowo ludzie ci mają rację. Dopóki nie ma zagrożenia wszystko „jakoś się kręci” i jest to zwykle koronny argument zwolenników podobnych „układów”. Zwolennicy tej tezy zapomnieli jednak o skutkach podobnych sposobów sprawowania władzy z przeszłości. Wspomnijmy choćby Rosję Carską. Zaczęło się od rzeczy drobnych, opisywał je Gogol. Co do poważniejszych rzeczy - kłóciły się narody, a Car rządził.

Powstańcom zesłanym na Syberię „dorobiono gęby” matkobójców, ojcobójców,... a miejscowa ludność pilnowała zesłańców lepiej niż strażnicy. Mechanizm oszczerstw działał coraz sprawniej. Używały go różne ekipy. Na koniec inni specjaliści od władzy i manipulacji wykreowali „warstwę krwiopijców”, która musiała zniknąć, by nie przeszkadzać w budowie raju na ziemi. Dzięki tej akcji społeczeństwo otrzymało raj z „wielkim głodem na Ukrainie”, archipelag Guag, że o wielkich czystkach nie wspomnę. Owi znienawidzeni krwiopijcy już nie przeszkadzali, bo zostali znalezieni w grobach w Kuropatach i kilku innych miejscach. Stowarzyszenie „Memoriał” oceniło później ich bogactwo na podstawie butów zrobionych z kawałków zużytych opon samochodowych znalezionych w mogiłach.

Powie ktoś, że to już było, że nie powtórzy się więcej, że ludzi nie są już tak głupi. Tym przypomnę sceny, jakie rozegrały się na Haiti po niedawny trzęsieniu ziemi. Próbuję sobie wyobrazić grupy skłóconych ludzi wyrywających sobie żywność, koce czy lekarstwa przywiezione przez ratowników. Jakże łatwo za prawdę przyjmowane musiały być hasła typu „to mi się należy”, „walcz, bo inni to wezmą”.

Sytuację musieli ratować „Marines”. To społeczeństwo nie ukształtowało się tak w ciągu kilku dni! Co będzie jeżeli spełnia się prognozy NASA i w ciągu najbliższych trzech lat dojdzie do ogólnoświatowej klęski żywiołowej? Skąd wtedy wziąć owych Marines skoro będą potrzebni u siebie? Po pierwszej wojnie światowej był w Polsce głód i nędza, były i waśnie ale jakoś Marines porządku robić nie musieli. Wtedy potrafiliśmy. Czy potrafimy teraz?

Czas już chyba kończyć. Tym artykułem świata nie zbawię. Sam widzę, że choć nie zajmuję się polityką od dobrych kilku lat, to zostałem przez własna znajomą zidentyfikowany jako aktywny i znaczący uczestnik „rozgrywek”. Skutecznego sposobu odsunięcia się od tych gier podać nie potrafię. Organizatorzy wyścigów szczurów zapewne się z tego śmieją bo dla miłośnika manipulowania drugim człowiekiem sam ten fakt sprawia już przyjemność. Spróbuję więc uzyskać co innego. Może choć kilka osób skłonię do ograniczenia powtarzania niesprawdzonych informacji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Krajobraz po wyborach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.