Czy oni nie mają wstydu?

Czy oni nie mają wstydu?
(fot. rpeschetz/flickr.com)
Bs_Lex

To pytanie usłyszałem z ust pracownika fizycznego, który właśnie omawiał stosunki w pracy. Kolejka do badań medycznych sprzyjała rozmowie. Włączyłem się do dyskusji i kontynuowałem temat, sprawa mnie zainteresowała.

Dalsza dyskusja pozwoliła mi zorientować się w sytuacji. Firma redukowała zatrudnienie, pracownicy widzieli kolegów wyłącznie jako konkurentów do miejsca pracy. Domyślam się, że ktoś w zarządzie firmy wykorzystywał wzajemne spory i ułatwiał sobie w ten sposób zwalnianie pracowników.

Łatwe do weryfikacji pomówienia uznawano za prawdę, nagonki na pojedynczych pechowców stały się „niedostrzegalne” dla kierownictwa. Domyślam się, że w tej sytuacji wystarczyło tylko lekko pokierować tymi zjawiskami, aby móc plan zwolnień zrealizować rękoma pracowników. Muszę przyznać, że było to maskowanie skuteczne skoro moi rozmówcy wciąż uznawali nadzór za autorytet, a w dodatku oczekiwali od niego uczciwego rozpatrywania spraw i sprawiedliwych decyzji. Ponadto oczekiwali chyba od kolegów z pracy zwykłej uczciwości. Tylko taka naiwność mogła moich rozmówców doprowadzić do emocjonalnie zadanego tytułowego pytania: „Czy oni nie mają wstydu?”

DEON.PL POLECA

Poproszono mnie do gabinetu, rozmowa skończyła się, a zaczęła refleksja. Zastanawiałem się, co właściwie się w naszym społeczeństwie stało. Robotnicy fizyczni nie wymyślili stosunków społecznych, oni je kiedyś zaobserwowali. Może też rodzice przekazali im swoje doświadczenia życiowe zebrane w czasach, w których takie pojęcia jak wstyd czy honor były wartościami, dla których ludzie gotowi byli cierpieć czy umierać. Podkreślam tu czas przeszły, bo dziś dokonanie takich obserwacji byłoby chyba niemożliwe. Co się zmieniło i dlaczego?

Uważam, zgodnie ze starym przysłowiem, że „ryba psuje się od głowy". Proces rozpoczął się od mediów. To tam zaczęto najpierw nadużywać słów. To w mediach ośmieszano uczciwość, a wszechobecna reklama kazała najpierw mieć a potem być. To w mediach skandaliści płci obojga zwiększali oglądalność publicznie łamiąc obowiązujące zasady. Ludzie władzy nie pozostali w tyle za mediami. Wystarczy wspomnieć liczne wzajemne połajanki kończące się często w sądach, w ramach których różne ważne osoby w państwie zarzucały sobie nawzajem różne najgorsze czyny. Ludzie którzy reagowali na takie ataki w sposób czytelny dla normalnego obywatela już dawno wykruszyli się. Pozostali głównie ci, dla których najgorsze określenia spływają „jak woda po kaczce” bo pogarda dla słów oponenta lub wręcz pogarda dla każdego, kto ma odmienne zdanie to dobry pancerz ochronny. W tej sytuacji nietrudno wykreować obraz państwa, w którym takie wartości jak honor czy wstyd nie istnieją. Zamiast tego istnieje pojęcie wartości zgromadzonej gotówki czy też powiązań grup nacisku, które są w stanie zwalczać niewygodne osoby. „Moralność Kalego” to w takich rozgrywkach reguła.

Celowo użyłem powyżej sformułowania o obrazie państwa, a nie napisałem słowa państwo. Ufam bowiem, że nie wszyscy żyją według reguł obowiązujących w mafii. Niestety, stan mediów utrudnia pokazanie zachowań pozytywnych, gdyż te nie przyciągają uwagi. Postawy ludzi, dla których głównym drogowskazem są prawa Boga, to temat uważany za wstydliwy. Pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy to problem na osobny artykuł. Tu tylko pokazuje wybrane fakty. Chodzi głównie o skutek w postaci przedstawienia ludzi na szczytach i ludzi sukcesu jako ekipę bez wyjątku zepsutą, dla których wstyd czy honor to pojęcia dla naiwnych. Tak też to widzą zwykli ludzie i bez względu na stan faktyczny próbują naśladować to co widzą. Bezkarność złych zachowań „na szczytach” zachęca do naśladownictwa.

Krąg naśladowców poszerza się. Myślę, że ten typ zachowań zszedł już do poziomu firmy czy podwórka. Czy w tej sytuacji można mieć pretensje do pracownika fizycznego o to że nie rozumie tych „układów”? Być może prawnik czy polityk o dużym stażu potrafi nie dać się wyprowadzić z równowagi i myśleć o strategii przeciwnika zamiast balansować na granicy zawału serca w gradzie obelg i pomówień. Szary człowiek tego zwykle nie potrafi, zwyciężają dręczyciele.

Na koniec zacząłem zastanawiać się nad sensownym wyjściem z sytuacji, które mógłbym w tej zaproponować moim rozmówcom z kolejki do badań. Czy namawiać na zmianę pracy? Może w innej firmie jest lepiej? Może zaproponować emigrację? Czy może namawiać do wstąpienia do którejś z „grup nacisku” która broni swoich? Biletem wstępu do takiej grupy jest co najmniej przyjęcie reguł grupy jeżeli nie udział w jakimś wspólnym szwindlu. Rady dobrej dla mego rozmówcy nie znalazłem.

Czas kończyć. Myślę że dalsze opisywanie sytuacji patologicznych nie jest potrzebne bo robią to liczni autorzy nie tylko na DEON.pl Apele do mediów też nie mają sensu bo specjaliści i bez moich uwag wiedzą, co robią. Zmniejszenie wydajności spowodowane „wyścigiem szczurów” jest widoczne tylko w firmach o wysokim poziomie technicznym więc gdzie indziej argument jest nieskuteczny. Pozostaje jedynie apel do społeczeństwa o wybieranie polityków działających według zasad moralnych a potem wywieranie na nich nacisku aby te zasady prowadzali w życie. Wiem, że to trudne ale nawet najbardziej naiwni pracownicy fizyczni to też ludzie i sami tych problemów nie rozwiążą. Ufam, że Bóg który dał dziesięć przykazań i dla którego dziecko dotknięte mongolizmem ma taka samą wartość jak prezydent wielkiego kraju taki wysiłek nagrodzi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy oni nie mają wstydu?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.