W portykach króla Salomona
Wiara i brak wiary tworzą wspólnie rzeczywistość, o której potrafią spokojnie rozmawiać nie tylko monarchowie i uczeni, ale nawet dzieci uczące się w tej samej klasie, ich rodzice i wychowawcy, bo tylko oni znają się na co dzień.
Wdowi grosz wieńczy jeden z najciekawszych rozdziałów Ewangelii św. Marka. Otwiera go sugestywna narracja o właścicielu winnicy i przewrotnych robotnikach, symbolicznie streszczająca życie samego Jezusa, po niej następuje dyskurs o autonomii tronu i ołtarza ze słynnym zwrotem "oddajcie cesarzowi, co cesarskie…", nieco dalej Jezus przeprowadza rozbudowany dowód na zmartwychwstanie umarłych, ilustrując go przykładem wiary patriarchów oraz egzystencjalnej więzi łączącej mężczyznę i kobietę, następnie podaje oryginalną interpretację tradycji mojżeszowej wyrażoną w podwójnym przykazaniu miłości, aby na koniec jeszcze raz powrócić do wyjątkowej misji Syna Bożego, potomka Dawida większego niż Dawid, i zestawić ją z religijnym manieryzmem uczonych w Piśmie, manieryzmem, którego pozytywnym zaprzeczeniem jest wiara i wielkoduszność ubogiej wdowy.
Zgodnie z zamysłem Jezusa uwaga słuchaczy podejmuje kolejno wszystkie najważniejsze wątki historii zbawienia, aby na koniec wylądować dokładnie w tym miejscu i czasie, w którym właśnie się znajduje, a więc wśród ludzi i wyzwań współczesności, ale już nie sama, lecz razem z Jezusem i jego wiarą zdolną do uczynków. O wyjątkowości tego powrotu świadczy zwrot "Zaprawdę powiadam wam" (Amén lego hymin), użyty przez Jezusa w tej perykopie tylko raz, nie w objaśnieniach odnoszących się do wielkich wydarzeń zbawczych, ale właśnie w komentarzu do uczynku ubogiej wdowy. To w nim wszystkie przywołane wcześniej treści znajdują swój praktyczny sens. Szczęścia na ziemi ani radości w niebie, podobnie jak dojrzałej wiary i zażyłej więzi z Synem Bożym nie można nabyć za żadne skarby, można je jednak wszystkie znaleźć w geście tej kobiety.
Marek bardzo precyzyjnie definiuje jego materialną postać, mimo iż sam Marek, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, nie był świadkiem tej sceny. Uboga kobieta wkłada do skarbony dwa najmniejsze greckie pieniążki, leptosy, tworzące razem kwartę (kodrantes), czwartą część rzymskiego asa, czyli grosza, za który można było wtedy nabyć parę wróbli. Datek złożony przez kobietę nie pozwala zatem na zdobycie nawet małej części najskromniejszego posiłku. Według słów Jezusa, kobieta oddaje wszystko, co ma na swoje utrzymanie, de facto nie ma jednak nic, bo to, co ma, nie daje żadnych podstaw nawet na chwilowe utrzymanie się przy życiu. Kobieta najwyraźniej zdaje sobie z tego sprawę, dlatego całkiem realistycznie nie wiąże z tym groszem żadnych doczesnych nadziei, widzi w nim jednak świetny kapitał umożliwiający wyrażenie miłości do Boga. Spokojnie staje w kolejce do świątynnej skarbony. Chce złożyć wyznanie wiary. Narażając się na drwiny ze strony otoczenia, wrzuca z dumą datek, który większość ludzi skłoniłby raczej do powstrzymywania się od jakiegokolwiek gestu wiary i zdania się wyłącznie na rozpacz. Jej wybór nie ma z nią nic wspólnego. Z pomocą boską to ona sama panuje nad swoim majątkiem i swoją biedą, a nie one nad nią, dlatego swoim odważnym gestem przywraca sens także ofiarom składanym przez innych ludzi, każe bowiem zastanowić się nad jakością ich nadziei pokładanej wyłącznie w Bogu, a nie w wartości własnych datków czy społecznych ocen.
Wiara przywraca wolność, ale też jej potrzebuje. Nie tak dawno Europejski Trybunał Praw Człowieka zaczął jej szukać w dobie oświecenia i anachronicznych wizjach ładu społecznego. W czasach, kiedy władza nie kojarzyła się demokratycznymi procedurami, a wyłącznie z despotyzmem monarchów, zaś hierarchowie kościelni bywali niekiedy potomkami rodzin, które kojarzyły się wyłącznie z władzą, postulowanie rozdziału tronu i ołtarza miało inny sens i od czasu do czasu znajdowało swój radykalny wraz w ustawach zasadniczych.
Dzisiaj wiara i brak wiary tworzą wspólnie rzeczywistość, o której potrafią spokojnie rozmawiać nie tylko monarchowie i uczeni, ale także dzieci siedzące w tej samej klasie szkolnej, ich rodzice i wychowawcy, bo tylko oni znają się na co dzień. Wyroki wysokich trybunałów pretendujących do tego, żeby w ważnych sprawach powiedzieć coś ważnego, chętnie zignorują. Krzyża na ścianie nie zamienią na brak krzyża, bo je już dawno nabyli prawie za nic, za wdowi grosz.
Z ewangelii na 32. niedzielę zwykłą (cykl B)
"Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie" (Mk 12, 43-44).
Tekst ukazał się trzy lata temu na łamach "Dziennika Polskiego".
Skomentuj artykuł