Wiara jest "pustką"

(fot. Frank Lindecke / flickr.com / CC BY)
poldek34 / artykuł nadesłany

Na religii w szkole zadałem pytanie szóstakom, ile należy mieć minimalnie ciała, być człowiekiem?

Pytanie zaciekawiło uczniów i dochodzili do wniosku, że tak naprawdę ilość ciała - np. amputacja jakichś kończyn, nie powoduje zmiany jakościowej. Nadal pozostaje on człowiekiem.

DEON.PL POLECA


Gdyby próbować edukować człowieka pod względem fizycznym, dojdziemy do wniosku, że człowiek jest istotą duchową, która integruje wszelkie funkcje cielesne wg własnej tożsamości. Skoro człowiek to istota duchowo-cielesna, ale z akcentem na duchowa - bo bez ducha/duszy ciało pozostaje jedynie zwłokami - to w duchowości musi lokować się sens i cel jego życia.

Co to jest duch? Gdyby atom przekroić na pół, najwięcej byłoby w nim "niczego", a więc przestrzeni, w której znajdują się w ruchu cząstki elementarne. A więc owo "nic", w którym poruszają się cząstki, stanowi strukturę, która konstytuuje atom i wiąże go niezwykle mocną siłą, której rozerwanie uwalnia ogromne ilości energii.

Człowieka żywego można również przekroić i zobaczyć owo "nic". Bo przecież zobaczyć możemy co najwyżej jego organy wewnętrzne. Duszy nie zobaczymy. A więc w tym sensie zobaczymy "nic".

Jako ludzie ochrzczenie zostaliśmy zanurzeni w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa oraz obdarzeni Duchem Świętym. Można powiedzieć, że dzięki Chrztowi zostaliśmy zanurzeni w "nic", które stanowi siłę, dającą życie. Dającą życie duchowe. To życie, które jest z Boga, a nie szatana. Wszak przez grzech pierworodny owo życie zostało utracone. Modląc się do Boga, który jest Duchem, modlimy się do "Nic" - bo On jest inny niż wszystko, co widzimy i doświadczamy. Jest "Niczym", gdyż nie jesteśmy w stanie Go dotknąć, ani zobaczyć. A jednak jest. Ponieważ Bóg jest w pewnym sensie "Niczym" bo nieokreślonym przez człowieka, można powiedzieć, że przez chrzest, z pomocą Ducha Świętego, pozwala On nam się poznawać, dzięki Duchowi Świętemu możemy Go pragnąć, dzięki Duchowi Świętemu możemy prowadzić życie w Nim (być na drodze Ewangelii).

Św. Paweł pisze w jednym ze swoich listów, że człowiek bez pomocy Ducha Świętego nie może powiedzieć, że Panem jest Jezus. Skoro tak, oznaczałoby, że bez Boga i Ducha Świętego człowiek nie jest w stanie w ogóle pomyśleć o Bogu w sensie pozytywnym. To oznacza, że człowiek po chrzcie świętym jest prowadzony (może być prowadzony jeśli zechce) przez Ducha świętego, ścieżkami przykazań Bożych, które są praktykowaniem Miłości. Zatem moment chrztu jest jak wejście na drogę życia ku jego źródłu. A więc wejściem na drogę, której celem jest Bóg i to, co mi przygotował.

Skoro droga, to można także z tej drogi zejść i się zagubić - ponad 90% Polaków jest ochrzczonych lecz na owej "drodze" jest ich znacznie mniej.

Za nami środa popielcowa, przed nami Wielki Post - okres regulacji "kompasów życia" i sprawdzania jego kursów. Czy jestem na drodze, którą zapoczątkował chrzest święty, czy może w jakiś dziedzinach zszedłem z niej i idę "poboczem" albo własnymi "trasami", które niekoniecznie pokrywają się z nauką Jezusa. Bo przecież On mówił o sobie: Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem. I żyjąc tylko w Nim i z Nim jesteśmy na pewnej, "asfaltowej drodze", którą On mi położył. Położył przede mną jak dywan, po którym mogę przejść przez swoje życie

Błogosławieniu którzy nie widzieli, a uwierzyli.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wiara jest "pustką"
Komentarze (3)
SM
Stanisław Młynarski
3 marca 2013, 17:51
Agnes, zapomiałem podać linka. Poszukaj tutaj:http://www.beczka.krakow.dominikanie.pl/index.php?section=audio. Tam są nagrania ze spotkania z nim. Pozdrawiam.
SM
Stanisław Młynarski
3 marca 2013, 17:43
""droga wcale nie jest  równa jak stół i pozbawiona niebezpieczeństw"" no pewnie, że nie jest. Gdyby była równa, nie potrzebny byłby przewodnik. W ttm celu ów Przewodnik jest dany przez Boga Ojca. A on mówi w Ewangelii: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście a Ja was pokrzepię. Jarzmo moje jest słodkie a ciężar lekki.( nie pamiętam namiarów na nr wersu w Ewangelii. Właśnie paradoks Wiary i działania Boga w człowieku, polega na tym, że to, co po ludzku trudne staje się łatwe. To, co skomplikowane staje się proste. To, co niewidzialne, staje się widzialne i dotykalne.. ( np. Bóg w postaci chleba... ). Im więcej Wiary, tym wiecej doświadczenia, im mniej Wiary tym wszystko do niepojęcia.. .  Np.  Kocham kobietę. Czy nauka jej zyciorysu byłaby czymś interesującym? Nie, bo chcę doswiadczać jej obecności a nie wkuwać jej życiorys, rozmiary ciała, itp. Podobnie z wiedzą o Bogu. Studiowanie teologii, takiej, owakie, i innej może być nudne. Bo ja chcę doświadczać Jego obecności a nie wkuwać informacje o Nim. Oczywiście teologia jest potrzebna ale nie daje doświadczenia Boga lecz wiedzę. Wiara jest zaś takim narzędziem który pozwala doświadczyć Boga i Jego obecności. Doświadczyć tego, że w świetle Jego łaski, z życia nie znikają problemy. One pozostają lecz zyskuję dzięki Wierze nowy ich sens i ów sens sprawia, że one są jak "małe piwo". Pozdrawiam. p.s. Świetnie o tym pisze i mówi śp. o.Joachim Badeni. Np. tutaj:   p.s. Miło Cię gościć. :-))))
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
2 marca 2013, 20:04
I żyjąc tylko w Nim i z Nim jesteśmy na pewnej, "asfaltowej drodze", którą On mi położył. Położył przede mną jak dywan, po którym mogę przejść przez swoje życie Dobrze, że ten asfalt został został ujęty w cudzysłów, bo droga wcale nie jest  równa jak stół i pozbawiona niebezpieczeństw. Za wierność Prawdzie będą Was nienawidzić i prześladować - ta obietnica sprawdza się co do joty w każdym czasie. Idąc z Nim mamy tylko tę pewność, że idziemy w dobrym kierunku, bo On dobrze tę drogę zna, a w razie trudności możemy czerpać z Jego mocy - zostaniemy podtrzymani, uleczeni lub poniesieni.