(fot. Doug1021 / flickr.com / CC BY-SA 2.0)
bimix

 Od kilku dni, jako wspólnota Kościoła, przeżywamy okres Wielkiego Postu. Wiemy, że to czas intensywnego przygotowania się do świąt Paschy. Nie przeżywamy tego okresu po raz pierwszy, by nie wiedzieć jak się go powinno przeżywać i czemu służy. Dlatego często zdarza się, że ktoś z nas, wierzących, na krótko przed tym okresem stwierdza, że wie co to za czas, jak należy go przeżywać i jest do tego przyzwyczajony.

Słowo "przyzwyczajenie" jest tu sygnałem, który może wskazywać na stan krytyczny wiary, w której znajduje się człowiek. I tak niektórzy robią to, co należy robić w tym okresie, z przyzwyczajenia, bez głębszej refleksji nad zewnętrznymi praktykami pokutnymi. Inni porzucają całkowicie praktyki związane z Wielkim Postem, twierdząc, że co roku przeżywają ten sam okres i nie przynosi on większych owoców w ich życiu. Nad tymi dwiema sytuacjami, w których wierzący może się znaleźć, chciałbym krótko się zastanowić.  Dwie różne sytuacje, żadna z nich jednak nie prowadzi do pełnej jedności z Bogiem.

Pierwsza sytuacja, jak już przedstawiłem powyżej, to przeżywanie Wielkiego Postu z przyzwyczajenia, bez żadnej refleksji nad tym, co się czyni, bez świadomości, bez wejścia z praktyki pokutne całym sobą. Można oczywiście odprawiać drogi krzyżowe co piątek, nawet te prywatne, jednak bez refleksji nad swoim życiem, nad samym sobą, bez tego "bycia w prawdzie". Nie przyniosą one efektów, mogą jedynie bardziej zasmucać wiarę, która i tak już dla wielu wydaje się być czymś smutnym.

Droga krzyżowa czy inne praktyki pokutne to nie tylko wspomnienie jak cierpiał Chrystus, ale to okazja do zastanowienia się nad nami samymi, nad naszymi krzyżami, nad tym, jak je niesiemy, jak je jednoczymy z krzyżem Jezusa, czy są one w ogóle próbami, które mogą być próbami Bożymi, prowadzącymi do zbawienia? Droga krzyżowa, którą odprawiamy w kościołach nie powinna być tą drogą, na której my jesteśmy gapiami jak ci, którzy przypatrywali się tylko i na tym pozostali, będąc naocznymi świadkami męki Chrystusa. Jeżeli nasze boleści, zmartwienia, smutki, oddamy Bogu, przede wszystkim intensywniej w okresie postnym, znajdziemy prawdziwy sens cierpienia i samą radość, mimo wielu trudności.

Przypatrzmy się wielu świętym, mimo ich rozmaitych problemów, pozostawali zawsze radośni, nie radowali się na chwilę, radowali się nieustannie, bo radość ich pochodziła od Boga. Droga krzyżowa to nie tylko moment oddania czci Chrystusowi, to nasz moment, służy on nam, naszej wierze.

Druga sytuacja to ta, w której wierzący porzuca praktyki pokutne, twierdząc, że nie przynoszą one żadnych owoców, że nie są one dla niego. Tu chciałbym powiedzieć tylko kilka słów. Przede wszystkim, powodem jest sam człowiek. Bez pielęgnacji wiary, zatraca się jej sens.

Wiarę trzeba odnawiać, pogłębiać, troszczyć się o jej rozwój, to nie coś, co można mieć i odłożyć na bok na jakiś czas. Wiara to dar, człowiek jednak decyduje później, jak ten dar wykorzystać. Nigdy nie jest za późno. Ci, którzy rozpoczęli Wielki Post, będąc w tej drugiej sytuacji, zawsze mogą rozpocząć od nowa, jak każdy z nas. Mogą iść do kościoła, uklęknąć przed Ukrzyżowanym i tak trwać. Wielki Post dopiero się rozpoczął, nie pozwólmy, by i ten kolejny Wielki Post był czasem straconym!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Wielki Post
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.