Wywiad z ... Nadzieją

Wywiad z ... Nadzieją
(fot. pol sifter / flickr.com / CC BY)
Monika A. Oleksa

Mówią o niej "matka głupich", a jednocześnie chwytają się jej, gdy już nic innego nie pozostaje. Nadzieja.

Przychodzisz i odchodzisz. Jesteś jak ocean, ze swoimi przypływami i odpływami, który tak wiele przynosi, ale i w jednej chwili może wszystko zabrać. Ludzie chwytają się Ciebie kurczowo, bo niejednokrotnie zostajesz im tylko Ty. Jak ostatnia deska ratunku. Nadziejo. Obserwujesz nas swoimi zielonymi, szeroko otwartymi oczami i wciąż nie możesz się nadziwić, że tyle wieków minęło, a my wciąż popełniamy te same błędy. Ze wszystkich swoich sióstr jesteś najbardziej płochliwa i tak łatwo stracić Cię z oczu...

Nadzieja uśmiecha się, a zieleń w jej oczach jaśnieje. Jej głos jest łagodny i bardzo cichy. Tak cichy, że czasami muszę się pochylić, by ją usłyszeć. Nazywają mnie matką głupich i oskarżają o to, że zawodzę. Nie widzą, bo nie chcą widzieć. Mówią, że nie mają już nic, nawet nadziei, która ich opuściła, a tak naprawdę, ja odchodzę ostatnia. Nie usuwam się tak łatwo jak moja siostra, Wiara, która, gdy odrzucona, nie narzuca się swoją obecnością, tylko usuwa się w cień i pragnie, aby ją poszukiwać.

Ja trwam, pomimo wszystko, choć często wraz ze mną trwa ból, rozpacz, cierpienie i nieporozumienie. Nie opuszczam ludzi, nawet gdy się ode mnie odwracają. Jestem przy nich, choć ich rozczarowanie przesłania im wzrok i nie potrafią mnie dostrzec. Ludzie Cię potrzebują, Nadziejo. I potrzebuje Cię świat, który w pewnym momencie stał się tak pyszny, że odrzucił Ciebie i Twoje siostry twierdząc, że jest wszechmocny i sam sobie ze wszystkim poradzi, sam się uszczęśliwi, uleczy, uzdrowi.  A przecież: "Nadzieja sama w sobie jest szczęściem i może być najważniejszym szczęściem, jakie ten świat może dać." Kimże jesteś, Nadziejo, że czasami tak trudno Cię dostrzec?

Jestem czekaniem. Na cud, na wyzdrowienie; na jakiś znak; na czyjeś przyjście; na słońce i wiosnę; na Miłość, której świat potrzebuje. Jestem deszczem, po długim okresie suszy, który spękana ziemia z wdzięcznością przyjmuje, aby ocalić te ziarna, jakie jeszcze w niej przetrwały. Jestem przypadkowym dzwonkiem do drzwi, kiedy pogrążeni w samotności, nikogo się nie spodziewamy. Jestem Twoim odbiciem w oczach drugiego człowieka, który spojrzy na Ciebie z zainteresowaniem. Jestem obietnicą przyjaźni, spotkania, bliskości człowieka wobec człowieka. Jestem, naprawdę jestem, choć nie zawsze mnie dostrzegasz. Razem z tobą siedzę na brzegu szpitalnego łóżka i razem z tobą wierzę. Czasami wierzę za ciebie. Nigdy nie opuszczam człowieka. To człowiek mnie opuszcza. Odwraca się i odchodzi. Ja wciąż jestem. I wciąż trwam. Jak mogę Cię odnaleźć, jeśli już stracę Cię z oczu? Pamiętaj, że zawsze przychodzę do Ciebie przez drugiego człowieka. I wiesz, "nic nie stracisz, jeżeli twoją świecą zapalisz świecę kogoś drugiego." Jeżeli Ty masz nadzieję, przekaż ją dalej; tam, gdzie jej zabrakło. Po prostu, czasami uwierz za kogoś, kto już tego nie potrafi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wywiad z ... Nadzieją
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.