Zagrać nawet z wrogiem
Wiolonczelista z Izraela powiedział zaś, że chce wyjechać, bo po powrocie do domu może zostanie wysłany do Libanu i będzie musiał walczyć z częścią tu obecnych.
Zdecydował się zostać i to był pierwszy sukces. W orkiestrze usiadł obok Syryjczyka. - Próbowali grać tym samym ruchem smyczka, z tą samą ekspresją - opowiada Barenboim. - Starali się zrobić razem coś, co obaj uwielbiali. Gdy udało się im dobrze zagrać jedną nutę, już nie mogli patrzeć na siebie jak dotychczas, bo łączyło ich wspólne doświadczenie.
...
Jest pan pierwszym Izraelczykiem bez karabinu, jakiego widzę - powiedział palestyński chłopiec do Daniela Barenboima po koncercie. A sławny dyrygent uznał wtedy, że dokonał najważniejszej rzeczy w życiu.
Jacek Marczyński "Zagrać nawet z wrogiem" / "Rzeczpospolita" 29-08-2009
Skomentuj artykuł