Odeszli z Kościoła, mimo że są wierzący. Dlaczego?
Kilka dni temu miałem okazję rozmawiać z osobami, które opuściły Kościół katolicki. Są to jednak niezwykle wierzący ludzie. Małżeństwo. Ona i On gdzieś przed siedemdziesiątką.
W imię Jezusa Chrystusa, otwórz oczy…
Rozmowa zaczęła się od tego, że żona opowiadać zaczęła o traumatycznym wydarzeniu w ich życiu. Mąż został pobity przez naćpanych chuliganów na ulicy. Zresztą w środku dnia, na starówce pewnego miasta. Pobito go, bo stanął w obronie dziewczyny, do której jegomość dostawiał się ponad miarę. Wstrząs mózgu, połamana czaszka, utrata przytomności. Trafiony kilkakrotnie pięścią w twarz, pada nieszczęśliwie uderzając głową o krawężnik. Traci przytomność. Świadkowie dzwonią na pogotowie, ktoś dzwoni na policję. Nad nieprzytomnym mężczyzną pochyla się żona i krzyczy: „W imię Jezusa Chrystusa, otwórz oczy i żyj”. Zaraz po tych słowach mężczyzna odzyskuje przytomność. Być może przypadek, jak kobieta opowiada dalej, ale przypadek to podobno jedno z imion Boga. Zresztą przy wypisie ze szpitala lekarz na odchodne powiedział, że ten mężczyzna ma chyba duże wsparcie „u góry”, bo zwykle takie obrażenia kończą się o wiele mniej pomyślnie.
Dlaczego odeszli?
To małżeństwo jeszcze przed zdarzeniem wystąpiło z Kościoła katolickiego. Mówią, że w nim nie spotkali Jezusa, ale całą rzeszę praw, nakazów i zakazów. Opowiadają mi, że gdy byli w Kościele, Pismo Święte stało zakurzone na półce, otwierane tylko w Wigilię Bożego Narodzenia. Teraz nie rozstają się z Pismem na krok. Chodzili na Msze, ale tam otrzymywali nudne kazania o niczym lub nawet piękne, ale odbiegające od Słowa, dziś pochylają się nad Ewangelią, rozważają ją i modlą się Słowem Bożym.
Pomyślałem sobie, jakie to smutne. Gdy byli członkami Kościoła katolickiego, pewnie zachowywali się jak typowi niedzielni katolicy. Spotkali pewnie kogoś charyzmatycznego, kto porwał ich w stronę nawrócenia i to super - szkoda tylko że nie będą mogli w pełni skorzystać z tych owoców nawrócenia.
Skarb
Głęboko wierzę, że Kościół katolicki ma największy skarb - samego Jezusa Chrystusa, ukrytego w Najświętszym Sakramencie, ma sakramenty, ma możliwość obcowania z Bogiem najpiękniej i najpełniej. Moi rozmówcy utracili jednak wiarę w sakramenty, pozbawili się możliwości obcowania tak blisko z Bogiem jak można tylko w Komunii Świętej. Dlaczego? Bo spotkali skostniałą instytucję od załatwiania chrztów, pogrzebów, ślubów. Bo spotkali księży, którzy zamiast głosić Ewangelię skupiają się na moralizowaniu, wygłaszaniu traktatów etyczno-moralnych lub patriotycznych. Tymczasem, w trybie pilnym potrzebujemy ewangelizacji i to ewangelizacji dorosłych. Nasze społeczeństwo, nasze pokolenie to w coraz większym stopniu katolicy tylko z nazwy- to materiał na misję. Ba, myślę że i wielu księży utraciło wiarę.
Ilu z nas przeszło z religijności pierwszokomunijnej w taką dojrzałą wiarę, ilu z nas naprawdę się nawróciło i nawraca, ilu z nas potrafiłoby w tak tragicznych okolicznościach zachować się jak moja rozmówczyni?
Potrzeba, aby księża nie bali się ewangelizować. Uczyć podstaw. Pokazywać światu ten Skarb, który ukryty jest w Kościele Katolickim no i trzeba byśmy my wszyscy coraz częściej sięgali do Pisma Świętego, coraz bardziej prowadzili życie sakramentalne i pociągali za sobą innych. Nic tak nie ewangelizuje jak przykład życia.
Wreszcie trzeba nie zapominać o modlitwie za Kościół, by obfitował w świętych ludzi i świętych, charyzmatycznych kapłanów.
* * *
Tekst pochodzi z bloga podniebem.blog.deon.pl/
Chcesz zostać naszym blogerem? Dołącz do blogosfery DEON.pl!
Skomentuj artykuł