A może moda na normalność?

Jacek Pulikowski / Sygnały troski

Czy gdyby wszyscy wokół zaczęli chodzić na czworakach i tarzać się w błocie, należałoby robić to samo? A gdyby do tego medialne autorytety ogłosiły, że prawdziwie godną człowieka jest postawa "na czterech", a tarzanie się w błocie jest potrzebą tak pierwotną i podstawową, że bez jej zaspokojenia po prostu nie można być szczęśliwym?

A gdyby do tego dodatkowo "niekwestionowane, niezależne" autorytety naukowe ogłosiły, że w świetle najnowszych odkryć właśnie czworaki i błoto są prawdziwym żywiołem człowieka? Gdyby czworaki i błoto stały się modne i były synonimem nowoczesności i postępu, a dwunożni i nieutytłani w błocie byli automatycznie klasyfikowani jako zacofane rodem z ciemnogrodu? Gdyby do tego wszyscy logicznie myślący i próbujący kwestionować sensowność tego trendu i wspominali, że ktoś na tym robi jakiś brudny interes, byli natychmiast mianowani zwolennikami spiskowej teorii dziejów?…

Czy człowiek, który by się temu owczemu pędowi oparł, byłby nienormalny? Niestety, w sensie statystycznym - tak. Jednak prawdziwą normalność dla człowieka wytycza jego natura, a ta jest obiektywnie "jakaś". Należy ją odkrywać i poznawać, a nie konstytuować (tworzyć) przez głosowanie. Najlepiej określa naturę człowieka Dekalog (wszak napisał go Ten, który człowieka najlepiej zna, bo przecież sam go stworzył). Czyli czystość (rozumiana jako zgodność z naturą) decyduje obiektywnie (niezależnie od jego własnych odczuć) o normalności człowieka i jego szczęściu zarazem. Trzeba to sobie jasno uświadomić, by móc stanowczo, a nawet z poczuciem dumy i godności (a nie utraty uciech i atrakcji), odrzucić łajdackie propozycje bezbożnego i wynaturzonego świata.

Przesadzam? To przyjrzyjmy się sferze płciowości. A czymże jest propozycja "wolnego" (od człowieczej odpowiedzialności) seksu, antykoncepcji, aborcji, pornografii (ukrywanej pod niewinną nazwą erotyki), pełne szpalty reklam burdeli (agencji towarzyskich), akceptacja wolnych związków, związków jednopłciowych z prawami małżeńskimi aż do adopcji dzieci włącznie… Długo by można wyliczać.

Czy nie jest to propozycja zejścia na poziom czworonogów i taplania się w moralnym błocie? (chociaż wśród czworonogów działających seksualnie celowo, bo dla przedłużenia gatunku, nie spotka się takich wynaturzeń jak wśród ludzi). Człowiek powinien i może (jest do tego zdolny) rozumem rozeznać, co człowiekowi przystoi i co jest zgodne z jego godnością dziecka Bożego, oraz z udziałem woli pokierować swoim życiem w pełni po ludzku (czyli po Bożemu).

Osobnym problemem jest, jak wychowywać młodego człowieka, by mógł przeciwstawić się głupim, złym moralnie (czy mówiąc wprost: wynaturzonym) modom i niezwykle silnej presji otoczenia (zwłaszcza rówieśników). Wydaje się, że problem ten dotkliwiej dotyczy dziewcząt bardziej podatnych niż chłopcy na przekaz: "wszyscy tak robią". Pierwszym elementem obrony młodego człowieka przed złymi wpływami świata jest silna rodzina. Rodzina, w której rodzice (a zwłaszcza ojciec) są pociągającym przykładem idących do szczęścia pod prąd głupich i złych moralnie mód. Drugim elementem obrony jest wspólnota, zwłaszcza wspólnota rówieśnicza. We wspólnocie znajduje się oparcie, że "nie wszyscy tak robią".

Kolejnym elementem będzie świadomie podjęty trud samowychowania, wymagający stałej pogłębionej refleksji i w miarę potrzeby korekty własnego postępowania. Jeżeli do tego dołączymy ciągłe korzystanie z łask sakramentalnych i opiekę stałego spowiednika - ojca duchownego, to możemy mieć uzasadnioną nadzieję, że siły zła nie zniszczą młodego człowieka, a świadomie podjęta walka z nimi go… wzmocni i uświęci.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

A może moda na normalność?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.