Beatyfikacja Zofii Czeskiej
W beatyfikacji Zofii Czeskiej z domu Maciejowskiej (1584-1650), która została bezdzietną wdową w wieku lat dwudziestu dwóch, po krótkim, zaledwie sześcioletnim małżeństwie, określenie “wdowa" ma już znaczenie czysto cywilne w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, chociaż znacznie odbiegające od sytuacji kobiet po śmierci męża w XVII stuleciu.
Prawodawstwo ówczesne nie przewidywało tych samych uprawnień mężczyzn i kobiet. Ten brak równouprawnienia był szczególnie dotkliwy w dziedzinie spraw majątkowych i spadkowych. Odbiło się to boleśnie na całym życiu Zofii.
Po śmierci męża los wdowy dawał jej niewielkie możliwości wyboru. Jeśli miała na utrzymaniu dzieci, powinna zadbać o zapewnienie im godziwych warunków życia i zająć się ich wychowaniem. Mogła też wstąpić do jakiegoś klasztoru lub pozostać przy rodzinie. Samodzielna aktywność była raczej nie do pomyślenia Najpowszechniejszym rozwiązaniem była jednak decyzja powtórnego małżeństwa. Dlaczego Zofia nie wybrała tej drogi? Wszystko wskazuje na to, że w pełni świadomie zrezygnowała z radości posiadania własnych dzieci, rodziny i pozostała wdową, aby całkowicie podjąć ewangeliczne wezwanie bycia dla innych, szczególnie tych potrzebujących, jakimi były młode dziewczęta i sieroty pozostające bez należytej opieki. Nie wybrała zacisza zakonu kontemplacyjnych, lecz postawę aktywną.
Wraz z mężem należeli do średniozamożnej szlachty. Mieli pewne zabezpieczenie w posiadłościach ziemskich i miejskich w Krakowie. Nie znamy okoliczności ani daty śmierci męża Zofii, ale wiadomo, że po jego śmierci musiała na drodze sądowej podjąć się skomplikowanych spraw roszczeń zgłaszanych przez różne osoby do własności, które otrzymała w spadku, ale najczęściej też obciążonych przeróżnymi zobowiązaniami i długami.
Czy było to dowodem zwykłej kłótliwości tak rozpowszechnionym w tamtych czasach, nadmiernego przywiązania do dóbr doczesnych, skąpstwa czy wprost chciwości? Niczego takiego nie dopatrzono się w procedurze starań beatyfikacyjnych. Odwrotnie, znane i potwierdzone fakty z życia Zofii Czeskiej ukazały wyjątkową szlachetność jej postawy. Od 18. roku życia była członkinią Arcybractwa Miłosierdzia przy kościele św. Barbary w Krakowie. Składała liczne jałmużny i ofiary na ubogich, z odwagą upominała się o sprawiedliwość dla chłopów z posiadłości męża, hojnie wspomagała kościoły krakowskie.
Filantropijna, ale doraźna pomoc nie satysfakcjonowała jej. Wytrwale, nie zrażając się żadnymi trudnościami, z uporem, kontynuowała zupełnie nowatorską na tamte czasy wizję zorganizowanej opieki nad wychowaniem i kształceniem osieroconych i biednych dziewcząt, przygotowując je do startu w dorosłe życie. Jest założycielką pierwszego na terenie Polski takiego zakładu wychowawczego, nazywanego “Domem Panieńskim" czy potocznie “Domem sierocym".
Było to dzieło niezwykle śmiałe, dlatego też Zofia od samych początków spotykała się z ostrą krytyką i z wieloma trudnościami. Sam pomysł przyjmowania córek z domów szlacheckich i mieszczańskich do tego samego zakładu budził coś więcej aniżeli zdziwienie. Wszystko, od przekonania swoich braci do odstąpienia jej na ten cel części im przypadających w kamienicach, do odmowy Rady Miasta Krakowa na przyjęcie takiego zapisu (dokonała tego dopiero na Kazimierzu mającym własne prawa miejskie), potwierdzają jej oddanie tej sprawie i determinację. Gromadzenie odpowiednich funduszy, dopilnowanie wszelkich prac przy przebudowie i dostosowaniu kamienic wymagało ogromnej przedsiębiorczości, odwagi i pełnego zaangażowania. Dysponowała przecież skromnymi środami materialnymi, bez oparcia w znaczącym rodzie. Nie mając w tamtych czasach równych praw z mężczyznami, podjęła się prowadzenia i załatwiania spraw typowo męskich.
Nie mniejsze trudności napotykała ze strony władz kościelnych, którym podlegały wówczas wszystkie sprawy w zakresie szkolnictwa. Kategoria dziewcząt dochodzących z miasta na zajęcia w tradycyjnym wychowaniu klasztornym była nieznana. Podobnie odstąpienie od ścisłej klauzury dla członkiń zgromadzenia, które powołała do prowadzenia swego dzieła (Zgromadzenie Panien Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywanych prezentkami), mogących w razie potrzeby wychodzić z klauzury. W czasach silnych podziałów stanowych i rygorystycznych przepisów obyczajowych znacznie zaostrzonych po Soborze Trydenckim reguły dla zakonnic, te i dalsze innowacje założycielki były posunięciami niezwykle odważnymi.
Prawdopodobnie pierwsze lata wdowieństwa to najtrudniejszy okres w życiu Zofii. Musiała najpierw stawić czoło nowej, skomplikowanej sytuacji życiowej oraz odpowiedzieć sobie na pytanie - co robić dalej? Wszystko wskazuje, że właśnie w tych okolicznościach dokonał się głęboki przełom w jej życiu wewnętrznym.
Charakteryzująca ją dojrzałość i rozwaga, z jaką przygotowywała się do podjęcia swoich zadań, sprawiła, że przez wszystkie lata kierowała się zdrową równowagą wewnętrzną. Dzięki niej potrafiła utrzymać właściwe napięcie między nurtującym ją pragnieniem odpowiadania na potrzeby pozostającego bez należytej opieki dziecka a koniecznością utrzymania żywego kontaktu z Bogiem. Tego zawsze i usilnie poszukiwała, gdyż była głęboko przekonana, że tylko żyjąc w zjednoczeniu z Chrystusem, będzie mogła być narzędziem w rękach Boga i przyjmować od Niego światło i dobroć, aby je rozsiewać między ludźmi. Właśnie z tego ustawicznego kontaktu z Panem wzięła się szczególna zdolność Zofii Czeskiej do odkrywania prawdziwych potrzeb dziecka, znajdowania środków na ich zaspokojenie, dzięki uprzedzającej wrażliwości i wielkiej trosce, będącej odbiciem troski samego Jezusa.
Skomentuj artykuł