Bond był… Polką

Logo źródła: TakRodzinie Andrzej Łukasiak / pk

Krystyna Skarbek, piękna brunetka i arystokratka, była ulubionym szpiegiem Churchilla. Jako pierwsza kobieta w dziejach ukończyła mordercze szkolenie tajnych służb Jej Królewskiej Mości i celująco zdała testy strzeleckie oraz kurs zabijania nożem, liną i gołymi rękami.

On His Majesty’s Secret Service (W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości)

DEON.PL POLECA

Była prawdopodobnie najlepszym agentem II wojny światowej. Brytyjczycy obsypali ją medalami. Dla Francuzów była wzorem kochanki i… Marianną Ruchu Oporu. Izraelczycy nawet dziś zaliczają Krystynę Skarbek do grona swoich najodważniejszych żołnierzy w dziejach. Gdy pojawiała się w gabinecie Churchilla, ten przedstawiał ją pieszczotliwie jako swojego ulubionego szpiega. Niejaki Ian Fleming opisał ją później w "Casino Royale", premierowej powieści o przygodach agenta 007, jako Vesper Lynd, pierwszą miłość Jamesa Bonda. Ale tak naprawdę Bondem była ona - Krystyna Skarbek, polska agentka Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE) tajnej służby Jej Królewskiej Mości.

Dr No (Doktor No)

Gdy brzydkiego grudniowego dnia 1939 roku do biura Union Trading Company przy Baker Street 64 w Londynie wkroczyła młoda piękna brunetka i bez żadnych wstępów zaproponowała swoje usługi w przemycie materiałów propagandowych, kodów radiowych i tajnych planów wywiadowczych z Węgier do Polski, urzędnicy byli wniebowzięci i przyjęli ją z ochotą. W istocie placówka była świeżo utworzoną przez premiera Winstona Churchilla agendą Special Operations Executive (Kierownictwa Operacji Specjalnych) i jak kania dżdżu łaknęła współpracowników. A piękna i ustosunkowana arystokratka z Polski wydawała się idealnym kandydatem. Choć sprawdzenie przyszłej agentki nastręczyło niejakich trudności, bowiem nawet wywiad brytyjski pozostał bezradny wobec ustalenia prawdziwej daty i miejsca urodzenia kandydatki, wszystkie inne fakty się zgadzały. Była córką zubożałego arystokraty z okolic Lwowa, Jerzego hrabiego Skarbka, który by ratować rodzinną schedę, wżenił się w żydowski bank Goldfederów w osobie Stefanii - matki panny Krysi. Dzięki pieniądzom "mamełe" Krystyna odebrała staranne, głównie prywatne, wykształcenie.

W roku 1930 panie przeniosły się do Warszawy, gdzie Krysia zaczęła błyszczeć na salonach i obracać się towarzystwie poetów i pisarzy. Jeszcze tego roku doszła do finału wyborów Miss Polonia i poznała już ją cała Polska. Trzy lata później w Zakopanem Krystyna wygrała tytuł Miss Nart. W stolicy polskich Tatr poznała również dobrze środowisko przemytników alkoholu i papierosów. Wielu z nich wykorzystywało przetarte wówczas szlaki w późniejszej służbie kurierskiej na Węgry. W 1938 roku wyjechała do Kenii. Po wybuchu wojny przebiła się przez Francję do Londynu.

The Spy Who Loved Me (Szpieg, który mnie kochał)

Młodzieńcza miłość do sportu, polowań, jazdy konnej i ryzyka sprawiła, że Krystyna jako pierwsza kobieta w dziejach ukończyła, i to z wyróżnieniem, mordercze szkolenie tajnych służb i celująco, nomen omen, zdała testy strzeleckie oraz kurs posługiwania się "bronią cichą", czyli, mówiąc kolokwialnie, zabijania nożem, liną i gołymi rękami.

W lutym 1940 roku przerzucono ją na Węgry jako dziennikarkę Christine Giżycką, skąd wraz z innym agentem Andrzejem Kowerskim oraz przewodnikiem, słynnym skoczkiem narciarskim Janem Marusarzem, ruszyła do Polski. Traf chciał, że podczas tego przejścia w górach zapanowała iście arktyczna aura. Nagła zamieć przy temperaturze -25 stopni zabiła na szlaku 30 osób. Mijane sztywne ciała nie złamały jednak postanowienia Krystyny. W Warszawie spotkała się z szefem "Muszkieterów", inż. kpt. Stefanem Witkowskim. Zagrożona wyrokiem śmierci Krystyna szybko opuściła stolicę okupowanej ojczyzny, wywożąc jednak cenne informacje o rozlokowaniu i wyposażeniu wojsk niemieckich, dowody na wykorzystywanie polskich fabryk na potrzeby przemysłu zbrojeniowego Rzeszy i okrucieństwa hitlerowców wobec ludności cywilnej. Najcenniejszym dla Londynu podarunkiem był mikrofilm przedstawiający przygotowania wojsk niemieckich do planu Barbarossa - ataku na Związek Sowiecki. Dodatkową zdobycz zarówno dla niej, jak i Londynu, stanowił emisariusz polskiego podziemia, Włodzimierz Ledóchowski.

Diamonds Are Forever (Diamenty są wieczne)

Trzykrotnie jeszcze pokonywała szlak kurierów przez zielone granice. Za trzecim razem złapaną przez słowacki patrol uratował naszyjnik z diamentów (fałszywych), który przerwany w odpowiednim momencie stworzył okazję do ucieczki. Najlepsze przedstawienie odegrała jednak aresztowana przez Gestapo w styczniu 1941 roku w Budapeszcie. Podczas przesłuchania ugryzła się w język i udając krwotok gruźliczy, wykorzystując strach Niemców przed tą chorobą, została zabrana do szpitala, gdzie lekarz, obejrzawszy zmiany w płucach po niegroźnej przedwojennej pylicy, potwierdził jej słowa. "Umierającą" aresztantkę zwolniono do domu, by tam spokojnie dokonała żywota, wraz z Kowerskim, który "przebywając z nią również musiał być przecież chory". "Niebezpieczeństwo zawsze wyzwalało w Krysi adrenalinę - wspominał później - nie umiała bez niej żyć. To było całe jej szczęście. Pamiętam doskonale, jak podczas aresztowania w Budapeszcie miała minę, jakby szła na coctail party."

For Your Eyes Only (Tylko dla twoich oczu)

Granicę z Jugosławią przekroczyła już jako Christine Granville, którym to nazwiskiem od tego momentu posługiwała się aż do śmierci. Potem znalazła się Bułgarii i Turcji, gdzie dostała rozkaz wyjazdu do Kairu w Egipcie. Jedyna droga wiodła jednak przez prohitlerowską Syrię z francuską administracją Vichy. To właśnie ów przejazd dał atuty w ręce wrogom Krystyny wskazującym, że nie dałoby się tego dokonać bez współpracy z Niemcami. W rzeczywistości odbyło się to inaczej. Stanąwszy przed francuskim konsulatem, rzekła po prostu do Kowerskiego: "Spokojnie, Kotku, dam sobie radę. Przecież konsul to też człowiek, a w dodatku mężczyzna i Francuz… Pójdę do niego i zobaczę, co da się zrobić". Dwie godziny później wyszła z dwiema wizami…

Trzy lata na Bliskim Wschodzie spędziła niezwykle pracowicie, choć z powodu nacisków Polski Podziemnej oficjalnie nie dostawała od Brytyjczyków żadnych zadań ani nawet żołdu. Brylowała na plażach i w kawiarniach adorowana przez liczne grono męskich wielbicieli, pośród których był podobno nawet syn króla Afganistanu. W tzw. międzyczasie trafiła na szkolenie w obozie Ramat David (niedaleko palestyńskiej wówczas, a dziś izraelskiej, Hajfy), gdzie przeszła kursy spadochronowe oraz radiotelegraficzne.

From France, With Love (Pozdrowienia z Francji)*

Wakacje skończyły się, gdy jako Pauline Armand, nowa kurierka siatki szpiegowskiej "Jocker", w lipcu 1944 roku wylądowała na spadochronie na płaskowyżu Vercors w południowo-wschodniej Francji. Z rozkazu dowodzącego siatką brytyjskiego szpiega Francisa Cammaertsa przemieszczała się w pojedynkę pomiędzy poszczególnymi oddziałami siatki, planując i koordynując ich poczynania oraz uczestnicząc z ochotą w akcjach bojowych. W jednym z raportów napisano "C. (Christine) z dynamitem potrafi zrobić wszystko. No, może jedynie nie umie go zjeść (…)". Pomimo ogromnej nagrody, jaką Gestapo wyznaczyła za jej głowę, Pauline Armand była nieuchwytna i coraz bardziej śmiała.

Jej dezynwoltura zabłysła w pełnej krasie, gdy po aresztowaniu dowództwa "Jockera", kilka godzin przed egzekucją, jak gdyby nigdy nic, Krystyna wkroczyła w biały dzień do siedziby Gestapo w Digne i zażądała od oficera SS, Belga Maxa Waema, by natychmiast uwolnił więźniów. Przedstawiła się jako brytyjska agentka i siostrzenica marszałka Montgomery’ego, grożąc mu alianckim linczem, zaoferowała na otarcie łez dwa miliony funtów łapówki. Wystraszony esesman zgodził się natychmiast, a następnego dnia Krystyna wróciła do niego z pieniędzmi, które Brytyjczycy zrzucili na spadochronie z komentarzem: "Skoro prosi, to pewnie są jej potrzebne!".

Najbardziej spektakularna akcja miała jednak miejsce na przełęczy Larche oddzielającej Francję od Włoch. Krystyna przemówiła tam przez megafon do dwóch tysięcy Polaków siłą wcielonych do Wehrmachtu następującymi słowami: "Ja i moi francuscy przyjaciele chcielibyśmy, żebyście zrzucili te mundury i walczyli przeciwko Niemcom. Ale nie możecie walczyć w ich mundurach, a innych, niestety, nie mamy! Musicie więc iść naprzód rozebrani do pasa!". Na widok tego, co wydarzyło się później, walczącym w tym miejscu Amerykanom odebrało mowę. W ich kierunku karnie maszerowało dwa tysiące nagich mężczyzn, którzy przechodząc obok Krystyny, wywijali na wiwat częściami mundurów w kolorze feldgrau.

Live And Let Die (Żyj i pozwól umrzeć)

Kierownictwo Operacji Specjalnych nie zgodziło się na żadną z próśb Krystyny chcącej dołączyć do płonącego w Warszawie powstania. 11 maja 1945 roku zwolniono ją ze służby, otrzymała 100 funtów odprawy. Wielokrotnie nagradzana najważniejszymi odznaczeniami, takimi jak Virtuti Militari, francuskim Krzyżem Wojennym ze Srebrnym Otokiem, Medalem Jerzego czy Orderem Imperium Brytyjskiego, dla Brytyjczyków była zbyt polska, dla Polaków zbyt brytyjska, a dla wszystkich pewnie zbyt żydowska i zbyt kobieca.

To wówczas zaraz po wojnie w latach odrzucenia spotkała żonatego już Iana Fleminga, który prócz tego, że natychmiast się w niej zakochał, powiedział z przekonaniem: "Dokładnie rozumiem, o co chodzi z tą Krystyną. Ona po prostu promieniuje wszystkimi cechami i talentami postaci literackiej. Jakże rzadko spotyka się takie osoby! Ta kolacja okazała się dla mnie bardzo inspirująca". Sporo czasu spędzali w jego rezydencji "Goldeneye" na Jamajce, gdzie autor Bonda dowiedział się, że jej ojciec, hrabia Jerzy Skarbek, zwał ją swoją "Vesperale", czyli jak sam mówił - "wieczorną gwiazdeczką". Pierwszy opis miłości Bonda w powieści "Casino Royale" idealnie przedstawiał Krystynę: "Kobieta jest kompetentna, że daj Boże zdrowie, i zimna jak sopel lodu. Mówi po francusku jak rodowita Francuzka i zna swój fach na wylot (…). Prosto przycięte, czarne włosy układały się równo na karku dziewczyny, lecz ich końce podwijały się z lekka do środka. Dzięki temu ujmowały jej twarz w ramkę poniżej wyraźnie zarysowanej pięknej linii szczęki (…). Skórę miała lekko opaloną (…). Nagie ręce i dłonie emanowały spokojem".

***

Zginęła tak, jak żyła, zabita ciosem noża w serce przez byłego kochanka w londyńskim hotelu Shelbourne 15 czerwca 1952 roku. Po jej pogrzebie powstało Stowarzyszenie Obrony Dobrego Imienia Christine Granville, torpedujące wszelkie próby ujawnienia prawdziwego życia osobistego hrabiny Skarbek.

Śródtytuły są tytułami książek Iana Fleminga o Jamesie Bondzie, które następnie zostały zekranizowane.

* "From France, With Love" -  w oryginale "From Russia, With Love".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Bond był… Polką
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.