Co Bóg złączył, to rozwija i uszczęśliwia

ks. Wojciech Przybylski

Mąż i żona dzięki sakramentowi małżeństwa posiadają wielki skarb - Jezusa Chrystusa, który jest źródłem ich miłości, jedności, wierności i uczciwości.

Dominująca dziś mentalność prorozwodowa powoduje, że rozwód staje się normą. Szybko sięga się po "bezbolesny" sposób rozwiązania problemów małżeńskich. Skoro się nie dobraliśmy, nie możemy się porozumieć, popełniłeś(-aś) "niewybaczalny błąd", to trzeba się rozstać, kulturalnie podzielić dziećmi i majątkiem. Każdy idzie w swoją stronę, może nawet zostaniemy "przyjaciółmi"? Nic się nie stało. Czy aby na pewno?


Aż 70% rozwiedzionych, spytanych po kilku latach, czy dziś podjęliby taką samą decyzję, odpowiedziało "nie". Co roku przybywa 30 tys. dzieci z rozbitych związków - dzieci, które mogłyby nadal żyć w pełnych rodzinach. Wśród powodów podjętej wówczas decyzji rozwiedzeni wymieniali: lekkomyślność, egoizm, nieliczenie się z konsekwencjami, niedojrzałość duchową, wtrącanie się najbliższych, łatwość uzyskania rozwodu, prorozwodową mentalność środowiska.

Każdy rozwód to tragedia! Skutki? Statystyki podają, że 63% samobójstw, 71% porzuceń szkoły, 85% osadzeń w więzieniach, 90% bezdomnych wśród dzieci - to osoby wychowane bez ojca. Rozwód buduje w dziecku przeświadczenie, że trwałe związki międzyludzkie i szczęście są niemożliwe.

Mojżesz pozwolił Żydom na rozwody ze względu na zatwardziałość ich serc. Chrystus przypomina, że na początku tak nie było. Zamysł Boga był zgoła odmienny. Jeden mąż z jedną żoną, nie inaczej. Celem stworzenia mężczyzny i kobiety było monogamiczne małżeństwo i przekazywanie życia. Takiemu małżeństwu Bóg hojnie błogosławił. Najpierw mąż opuszcza ojca i matkę i łączy się ze swoją żoną tak, że stają się jednym ciałem. Jak dzielenie jednego ciała byłoby zbrodnią, tak zbrodnią jest odrywanie małżonków od siebie. Gwarantem nierozerwalności małżeństwa jest Bóg! "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 6). Chrystus podnosi małżeństwo do rangi sakramentu. Małżonkowie, współpracując z otrzymywaną łaską - na wzór Chrystusa, który ukochał Kościół aż do śmierci - oddają siebie sobie nawzajem, miłują się, wypełniając Boży plan. W ten sposób stają się światłem w świecie, który przestaje wierzyć w miłość, wierność, trwałość i nierozerwalność związku mężczyzny i kobiety.

Do trwałej miłości nie wystarczy tylko szlachetne uczucie dwojga osób. Trzeba czegoś więcej. Trzeba miłości samego siebie, drugiego człowieka i miłości Boga. Ludzkie uczucie bez miłości, którą daje Bóg, słabnie, umiera. Trwałość małżeńska jest możliwa pod warunkiem, że mąż i żona pamiętają o słowach: "Tak mi dopomóż Bóg". Bóg nigdy nie opuścił nikogo, kto prosił o wypełnienie powołania.

Dobrze obrazuje to historia Wojciecha, który zakochał się w sekretarce. Wydawało mu się, że bez niej będzie nieszczęśliwy. Chciał zostawić rodzinę. Co robić? Na szczęście poszedł do spowiedzi. Ksiądz powiedział, że szatan go kusi. Nakazał, by powiedział o tym żonie. Powinni razem codziennie odmówić część różańca. Przed pracą niech uczestniczy we Mszy świętej, w której będzie oddawał Jezusowi serce do leczenia, ofiarowując Mu siebie i swoje cierpienie. "Pamiętaj, że masz z żoną wielki skarb, sakrament małżeństwa - Chrystusa, który jest źródłem waszej miłości i jedności. Pan rozwiąże twój problem, uzdrowi twoje uczucia. Bądź cierpliwy i poddaj się Jego kuracji". Posłuchał kapłana we wszystkim. Zmagał się jakiś czas ze sobą. Nie było łatwo. Ale Jezus, który miał dostęp do jego serca, powoli uzdrawiał je, porządkował, leczył uczucia. I stało się - po kilku miesiącach był uwolniony, uzdrowiony, szczęśliwy. "Na nowo pokochałem swoją żonę miłością, jaką nigdy dotąd nie kochałem".
 
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Co Bóg złączył, to rozwija i uszczęśliwia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.