Co z tym antysemityzmem?

Co z tym antysemityzmem?
(fot. AntonioA/flickr.com)
Logo źródła: Dziennik Polski Ryszard Bugaj / "Dziennik Polski"

Nie można, niestety, powiedzieć, że rozpowszechnione w Polsce w okresie międzywojennym (i wcześniej) postawy antysemickie zniknęły pod wpływem doświadczenia holokaustu.

Nie da się zaprzeczyć, że występowało podczas wojny "szmalcownictwo", a po wojnie miały miejsce pogromy. Ciągle antysemityzm zakorzeniony jest w negatywnych stereotypach. Jednak skala tych zjawisk nie uzasadnia rozpowszechnionych dziś na zachodzie Europy, a także w Stanach Zjednoczonych, ocen o szczególnym antysemityzmie Polaków. Fałszywy wydaje się również opis "natury" polskiego antysemityzmu.

Daleko od Vichy

DEON.PL POLECA

Zasadniczym (w znacznej mierze pierwotnym) fundamentem polskiego antysemityzmu była kulturowa obcość, która wyrastała przede wszystkim ze zderzenia dwu bardzo silnych tradycji religijnych, określających również standardy zachowań w życiu codziennym. Choć religia mojżeszowa i katolicyzm nie występowały w istocie jako konkurencyjne, to przecież wzajemnie traktowały się jako "antyreligie". Nakładało się na to przekonanie dużej części polskiego społeczeństwa o uprzywilejowanej pozycji ludności żydowskiej. Przekonanie to niekoniecznie znajdowało mocne oparcie w faktach, tym niemniej wielu uważało, że Żydzi korzystali z uprzywilejowanego dostępu do ważnych zawodów inteligenckich (prawnicy, lekarze, dziennikarze) i dominowali w biznesie. Konflikt socjalny znajdował swój substytut w konflikcie etnicznym. Sprzyjał temu niski poziom wykształcenia społeczeństwa.

Wojna i holokaust nie wyeliminowały antysemityzmu, ale też bezzasadne są interpretacje, które sugerują polską współodpowiedzialność, czy zgoła pomocnictwo w eksterminacji Żydów. Zachowania były zróżnicowane: od przejawów bohaterskiej solidarności po podłość szmalcowników. Pewnie najwięcej było postaw oportunistycznych. Niemieckie represje za pomoc Żydom były okrutne i każdy, kto piętnuje "obojętność", musi przyznać, że za normę uznaje jedynie zachowania bohaterskie. Jeżeli jednak przyjmiemy, że jest to wymaganie zbyt wygórowane, to pozostaje ocena zrelatywizowana, wynikająca z porównania z zachowaniami w innych krajach okupowanych przez Niemcy, oczywiście z uwzględnieniem różnych "standardów okupacji". Czy wtedy można mówić o szczególnie zbrodniczych następstwach polskiego antysemityzmu? W szeregu konkretnych przypadków na pewno tak, ale dokonując uogólnienia - już nie. Jest faktem, że to francuskie państwo Vichy (przez ogromną większość Francuzów akceptowane) współorganizowało holokaust. Wpływowe środowiska amerykańskich Żydów nie zrobiły właściwie nic, by alianci zachodni powstrzymali hitlerowskie Niemcy. Z pewnością jako kraj nie mamy powodu, by (mimo długiej listy "sprawiedliwych") szczycić się piękną postawą, ale też nie ma powodu byśmy zajęli miejsce na ławce hańby.

Jeśli komunista, to pewnie Żyd?

Powojenne przemiany świadomości i postaw wielu Polaków wobec Żydów nie są końcem antysemityzmu. Ale tak jak jego przyczyny we wcześniejszych okresach miały historyczny charakter, a nie były wyssane z "mlekiem matki", tak też inercja postaw antysemickich po wojnie miała konkretne przyczyny. Warto o nich pamiętać nie po to, by antysemityzm usprawiedliwiać, ale żeby rozumieć.

Jest pewnie coś na rzeczy w opinii sugerującej, że po wojnie jakaś część Polaków przejęła majątki (w praktyce chodzi o mieszkania) należące do Żydów, a perspektywa zwrotu negatywnie usposabiała ich do całej grupy etnicznej. Może coś jest na rzeczy także w tym wyjaśnieniu, które odwołuje się do psychologicznej reakcji zrodzonej z wyrzutów sumienia, że nie udzielono wystarczającej pomocy prześladowanym Żydom. Ale z całą pewnością istotnym czynnikiem podtrzymującym antysemityzm było przekonanie wielu Polaków, że aparat partii komunistycznej i służby bezpieczeństwa był zdominowany przez Żydów. To przekonanie było bardzo rozpowszechnione, choć jego ocena kategoriach "prawda - fałsz" nie wydaje się łatwa. Wiele pewnie zależy od tego jak rozumiemy "zdominowanie". Ale najważniejsze są tu subiektywne przekonania i trudno się zgodzić, że ich przesłanką była aprioryczna podejrzliwość: jeżeli komunista, to pewnie Żyd. Jest przecież faktem, że ta mała część ludności żydowskiej, jaka ocalała z holokaustu, zawdzięczała to albo pomocy Polaków (bywało, że interesownej), albo wróciła do kraju ze wschodu. Duża część pierwszej grupy szybko wyemigrowała. Duża część drugiej grupy znalazła się w komunistycznym aparacie władzy.

Wydaje się, że antysemityzm w polskim społeczeństwie stawał się coraz mniej istotny poczynając od październikowego przełomu. To nie przypadek. Wielu polskich Żydów zaangażowało się "w odnowę". Świadomość Polaków uległa przekształceniu, bo stali się lepiej wykształconym społeczeństwem miejskim. Kościół katolicki - przynajmniej jako instytucja - w praktyce odciął się od antysemityzmu. Znikła też konkurencyjność zawodowa. Populacja ludności żydowskiej była bardzo nieliczna i właściwie przestały istnieć bariery kulturowe. Wszystko to przesądziło, że próba rozniecenia antysemickiej hecy przez władze komunistyczne w marcu 1968 roku w istocie rzeczy się nie powiodła. I to mimo tego, że wiele atakowanych wówczas przez propagandę osób miało fatalną biografię. Nieliczni poparli wówczas władzę (byli to prawie wyłącznie karierowicze, którzy dostrzegli dla siebie szansę awansu). Jednocześnie nie brakowało ludzi (przede wszystkim młodych), którzy solidaryzowali się z prześladowanymi i definitywnie porzucali jakiekolwiek złudzenia dotyczące porządku komunistycznego. Marzec 1968 to jeszcze jedna czarna plama na komunizmie i ważna cezura w historii stosunków polsko-żydowskich. Byłoby przesadą powiedzieć, że to koniec polskiego antysemityzmu, ale można chyba uznać, że od tego czasu nie można już twierdzić, by antysemityzm był negatywnym wyróżnikiem Polski.

Sytuacja jakościowo różna

Wydaje się, że rzeczywistość społeczna Polski po roku 1990 w pełni potwierdza tę ocenę. Choć - dzięki Bogu - wybuchła demokracja, to właściwie nikt nie próbował odwoływać się do antysemickich resentymentów; to było politycznie nieopłacalne. Żydowskie korzenie nie stały na przeszkodzie w uzyskaniu uznania z tytułu działalności artystycznej lub politycznej. Wydaje się też, że społeczeństwo polskie dojrzało do tego, by zmierzyć się ze swoją historią. Choć na pewno nie wszyscy, to jednak Polacy uznali swoje winy w stosunku do Żydów (także współodpowiedzialność za takie zdarzenia jak zbrodnia w Jedwabnem).

Antysemityzm pozostaje polskim problemem, ale wydaje się, że jest to jakościowo różna sytuacja niż w przeszłości. Prawie wszyscy są zgodni, że antysemityzm jest złem, ale nie ma zgody w ocenie stopnia uwikłania Polski w antysemityzm, zarówno w przeszłości jak i obecnie. Z dwu powodów sprawa pozostaje poważna: zewnętrznej opinii o Polsce i ewentualności antysemickiej recydywy.

Jest pewna grupa ludzi (ściślej należałoby powiedzieć - część elit), która nie jest skłonna przyznać, że w znacznej mierze udało się w Polsce przezwyciężyć antysemityzm. Oni w polskiej historii eksponują (by nie powiedzieć: wyolbrzymiają) przejawy antysemityzmu i skłonni są zaliczyć go do esencji polskości lub przynajmniej do esencji polskiej politycznej prawicy. Towarzyszy temu zresztą pomijanie antysemityzmu środowisk traktowanych jako lewicowe (komunistyczne).

Jest też kwestia praktycznego remanentu po holokauście i komunizmie: odzyskanie majątków. Ale i ta kwestia jest nieraz uwikłana w spory o antysemityzm. Gdy kilka lat temu grupa amerykańskich Żydów chciała dochodzić swoich praw przed amerykańskim sądem, to ich przedstawiciel dowodził, że jego klienci nie odzyskali majątków, bo w Polsce holokaust trwał także po wojnie. Obecnie ten argument nie jest bezpośrednio podtrzymywany, ale żądania zwrotu idą o tyle daleko, że mają zbiorowy charakter.

Podtrzymywanie opinii o Polsce jako kraju szczególnie antysemickim ma obecnie wyraźnie negatywne następstwa. Polska na Zachodzie - w znacznej mierze z tego powodu - ma opinię kraju obskuranckiego. Nieraz nawet więcej: kraju współodpowiedzialnego za holokaust. To niesprawiedliwe, ale to bardzo poważna sprawa, bo podważa naszą międzynarodową pozycję.

Obawiać się też można, czy opisywanie polskiej historii, jako przenikniętej antysemityzmem, nie będzie w tym sensie przeciwskuteczne, że powszechnie zostanie uznane za niesprawiedliwe. Tak też postrzegane mogą być daleko idące roszczenia materialne. Trzeba się obawiać, że mogło by to sprzyjać renesansowi rzeczywistych postaw antysemickich. Powinni o tym pamiętać także ci wszyscy, którzy w najlepszej wierze - sprzyjając ekspiacji - skłonni są akceptować przeczerniony obraz.

W kontekście polskiego antysemityzmu są czasem przywoływane słowa Żeromskiego: "Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości". Zgoda, ale tylko wtedy, gdy chodzi naprawdę o zwalczanie antysemityzmu, a nie tylko o to, by komuś "dowalić".

Źródło: Co z tym antysemityzmem, www.dziennikpolski24.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co z tym antysemityzmem?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.