Czy ćwiczyć jogę?
Mistycy chrześcijańscy nigdy nie wywoływali przeżyć duchowych żadnymi ćwiczeniami fizycznymi, ani tym bardziej sposobem oddychania. Joga to złudna droga do doskonałości.
W ciągu wieków ludzie w różny sposób dochodzili do osiągania paranormalnych stanów, które dawały im poczucie łączności z kosmosem, a nawet stawania się Bogiem. Reklama, a przy tym brak dokładnej znajomości sprawy, uśpiły czujność wielu rodziców i wychowawców. Brak tej czujności to jeden z powodów przystępowania młodzieży (i nie tylko) do różnych grup oferujących kulturę duchową Dalekiego Wschodu, legitymujących się znajomością jogi, zen oraz różnych ćwiczeń medytacyjnych i relaksacyjnych.
Różne drogi
Proponowane przy tym ćwiczenia oddechowe i różne diety wegetariańskie przez wiele lat nie wywoływały zdziwienia. Nie interesowano się problemem. W mistyce Wschodu dopatrywano się nawet analogii do mistyki chrześcijańskiej, zapominając o jednej - na pozór drobnej - różnicy, a mianowicie o tym, że prawdziwi mistycy chrześcijańscy nigdy nie wywoływali przeżyć duchowych żadnymi ćwiczeniami fizycznymi, ani tym bardziej sposobem oddychania. To nie są różne drogi prowadzące na ten sam szczyt, jak mówią niektórzy. To drogi prowadzące w przeciwnych kierunkach, to osiągnięcie całkiem przeciwnych szczytów: szczytu pokory, jakim jest służba Bogu, i szczytu pychy - utożsamiania się z Bogiem! Jedni dochodzą do Prawdy, drudzy do iluzji. Czy istnieje "joga chrześcijańska"? To nieodpowiednie pojęcie. To tak, jakbyśmy mówili "chrześcijańskie oddychanie", bo ćwiczy je chrześcijanin. Zaleganie dwutlenku węgla we krwi lub przyspieszanie jego wydalania wpływa na fizjologię tak samo chrześcijan, jak niechrześcijan. Zmiana diety czy ilości snu powoduje zmiany w ludzkim organizmie niezależnie od światopoglądu religijnego. Pod względem duchowym droga chrześcijan jest inna niż droga joginów, gdyż wewnętrzna natura chrześcijańskiej modlitwy jest inna niż jogi.
Kogo słucham?
Dla duchowości chrześcijańskiej pełnienie woli Boga, przez Niego samego objawionej, jest ważniejsze od wszelkich przeżyć mistycznych. Dlatego chrześcijanie większym zaufaniem darzą Urząd Nauczycielski Kościoła niż jakichkolwiek mistyków, głoszących poglądy, których prawdziwości nie można udowodnić. Stąd też, odwrotnie niż w Oriencie, w chrześcijańskiej mistyce nie ma dążenia do osiągania paranormalnych zdolności ani uczenia się technik zdobywania Boga czy zawładnięcia Jego mocą. Nie Bóg nam, lecz my Bogu mamy być posłuszni - "Jego słuchajcie" (Mt 17, 5). To duże nieporozumienie, gdy na drodze technik fizycznych szuka się drogi doskonałości duchowej.
Różne złudzenia występują nie tylko w jodze. Okultyści, szczególnie magicy, często porównują się do charyzmatycznych cudotwórców. Jeżeli w Piśmie Świętym jest mowa o darach Ducha Świętego, to nie znaczy, że każdy, kto użyje odpowiednich technik, musi je otrzymać lub potrafi zmusić Ducha Świętego, by mu danego daru udzielił. Nie, nie można Ducha Świętego zmusić do działania ani Go zaprogramować. Bóg sam wybiera sobie odpowiednie narzędzia, przez które działa. To samo dotyczy sprawy uzdrawiania, a wszyscy mistycy chrześcijańscy ostrzegają przed szukaniem cudotwórczych sił czy nadzwyczajnych przeżyć.
Wizjonerzy
Dzisiaj stany psychiczne występujące pod wpływem przeżyć mistycznych stały się przedmiotem badań naukowych. Chociaż we wschodnich rytuałach okultyści od dawna z nich korzystają, to jednak nie były one naukowo badane. Nie szukano wyjaśnienia procesów fizjologicznych, które je warunkują, lecz koncentrowano się na sensacyjnych przeżyciach. Jakże mądry jest Kościół, że zawsze dokładnie bada zjawiska przedstawiane jako nadzwyczajne. Kościół bierze pod uwagę treść prywatnego objawienia oraz zdrowie psychiczne wizjonera i jego religijne zaangażowanie. W innych religiach nie sprawdza się wizjonerów. Można im wierzyć lub nie… Ci, którzy są poza Kościołem, odczuwają brak absolutnej pewności co do swej wiedzy o Bogu i o duchowej rzeczywistości. Gandhi głosił, że Prawdy Absolutnej nikt nie zna, ale stwierdził, że gdyby można było ją poznać, gotów byłby za to oddać wszystko, nawet życie. Czytał Ewangelię, a nie uznał jej za Absolutną Prawdę, chociaż sam powiedział, że ludzkość nie wydała na świat szlachetniejszego i doskonalszego Nauczyciela od Jezusa Chrystusa. Rozum wskazał mu najdoskonalszego Nauczyciela. Jednak zabrakło mu wiary, a może pokory, by uznać w Nim Boga - Absolutną Prawdę - i przed Nim swój rozum ukorzyć.
S. Michaela Pawlik OP - pielęgniarka, katechetka, przez 13 lat prowadziła w Indiach ośrodek zdrowia i studiowała na tamtejszym uniwersytecie, autorka wielu książek o mistyce Orientu
Skomentuj artykuł