Gdy pieniądz jest panem
"Pieniądz jest dobrym sługą, ale złym panem" - mawiają Francuzi. Azjatyckie porzekadło powiada, że jeśli ci się dobrze wiedzie, masz wielu przyjaciół. Jeśli ci się wiedzie źle, masz wielu wrogów. O pieniądzach, bogactwie i bogaczach każda tradycja ludowa zna wiele przysłów i powiedzeń.
W tradycji żydowskiej znane jest przysłowie, które powiada, że pieniądze nie są tak dobre, jak zły jest ich brak. Inna wschodnia mądrość zauważa, że człowiek robi pieniądze, ale pieniądze nie robią człowieka. Wszystkie te prawdy krążą w potocznym obiegu, oddając wiedzę płynącą z doświadczenia życiowego naszych przodków.
Ormianie wiedzą, że talerz w domu bogatego jest zawsze płytki, ale ten jest bogaty, kto jest zadowolony z tego, co ma. Polskie porzekadło powiada, że od ziarnka do ziarnka i zbierze się miarka. To ostatnie pochwala cnotę oszczędzania i cierpliwości. Mądrość ludowa pod każdą szerokością geograficzną konsekwentnie wskazuje na pieniądz jako środek wysiłku naszych działań, nigdy zaś ostateczny cel. Pieniądz więc może prowadzić do celu, ale cel powinien być godziwy.
W przeciwnym razie pieniądz - sam w sobie - trzymany jedynie z chciwości i chorobliwej żądzy posiadania, prowadzi często do rzeczy okrutnych i złych, jakie tylko człowiek może drugiemu uczynić. Ale to prawda, że odruchowo wzbraniamy się przed skrajną nędzą. Ten fakt zauważa koreańska mądrość, która powiada, że ludzie współczują małej biedzie, lecz na wielką nędzę nikt nawet nie spojrzy. Jesteśmy bowiem często bezradni wobec wielkiej biedy, kiedy położenie jej kresu wymaga wielkich nakładów.
Zaś szczęście to zwykle umiarkowanie i harmonia, także gdy chodzi o dobra materialne. Pogoń za pieniądzem, rezygnacja ze swoich głębszych potrzeb, ograniczenie życia jedynie do finansowego sukcesu prowadzi często do wypalenia i zagubienia sensu życia. Niestety, obecne tendencje sprzyjają takim zachowaniom.
Polska zmienia się w kraj kontrastów. Gołym okiem widać skrajne społeczne materialne rozwarstwienie. Coraz więcej jest osiedli odgrodzonych murami, płotkami, strażnikami, które sygnalizują mijającym je: "Tu mieszkamy my, którym się powiodło, i chronimy się przed intruzami, którzy są gorsi od nas, bo mają mniej pieniędzy". Wyjęte z przestrzeni miast wydzielone osiedla stanowią jawną pochwałę dorabiania się dla dorabiania, ostentacji bogactwa i arogancji wobec najbliższego otoczenia. A to droga donikąd.
Skomentuj artykuł