Korsarskie Saint-Malo
Bretania straciła niezależność - na rzecz Francji - na rok przed pierwszym dotarciem Kolumba do Ameryki. To ważne, gdyż choć ta inkorporacja wynikała ze względów strategicznych (Bretończycy sprzyjali często Anglikom), to Francja uzyskała równocześnie ważny port morski.
Stąd trzykrotnie wypływały wyprawy pod dowództwem Jacques'a Cartiera, w wyniku których odkryto tereny późniejszej Kanady (wówczas nadano m.in. nazwę Mont Real wzgórzu, na którym powstało wielkie miasto).
Statki wypływały również w inne części świata - m.in. na Maskareny, do Indii i na Falklandy. Te ostatnie noszą również nazwę Malwiny, która pochodzi od hiszpańskiej odmiany nazwy pierwszych kolonizatorów tego archipelagu - Les Malouins - czyli ludzi pochodzących z... Saint Malo!
Saint-Malo pełniło również inne funkcje - stało się bazą korsarzy - za przyzwoleniem władców napadających na obce statki, było ożywionym portem handlowym i w końcu również twierdzą. Sławny francuski inżynier Vauban wzmocnił i rozbudował dotychczasowe fortyfikacje portu.
Saint-Malo stało się więc gęsto zabudowanym miastem (24 ha powierzchni) otoczonym potężnymi murami, z basztami, zamkiem i kilkoma twierdzami rozmieszczonymi na skalistych wysepkach zatoki będącej częścią Kanału La Manche. Ze względu na częste pożary większość budynków wzniesiona została z granitowych bloków przywożonych z wyspy Chausey.
Miasto przetrwało w oryginalnym kształcie do 1944 r., kiedy podczas inwazji aliantów w Normandii zostało zburzone w 80 proc. Po zakończeniu wojny zostało jednak pieczołowicie odbudowane. Oprócz funkcji portu handlowego i rybackiego, stało się również ważnym ośrodkiem turystycznym, szczególnie dla licznie przybywających tu mieszkańców Wielkiej Brytanii.
Co zaoferować może Saint-Malo mieszkańcom z głębi kontynentu? Niewątpliwie jest miastem niezwykle malowniczym - historycznym centrum tego pięćdziesięciotysięcznego ośrodka jest cytadela - najeżona potężnymi murami, basztami i bramami. Jej wnętrze jest gęsto zabudowane - część domów należała do licznych tu korsarzy. Plątanina ulic zachęca do "zagubienia się" i pełnego estetycznych wrażeń kluczenia pośród budynków położonych na mocno urozmaiconym terenie.
Ważnym obiektem, górującym ponad zabudową, jest gotycka katedra (choć odnaleźć można elementy romańskie i późniejsze), której prezbiterium znajduje się wyraźnie poniżej poziomu wejścia. W tej dawnej siedzibie biskupów warto odnaleźć kamienną płytę upamiętniającą pochowanego tutaj Jacques'a Cartiera. Z wieży zamkowej i z korony murów roztaczają się piękne widoki nie tylko na miasto, ale i na port (jachty!), na skaliste wysepki licznie odsłaniające się podczas odpływu oraz na trzy groble łączące cytadelę ze stałym lądem. Na północy podziwiać można szeroką plażę obrzeżającą dzielnicę Parame, od południa natomiast widoczny jest półwysep, na którym znajduje się Saint-Servan, najstarsza część miasta, będąca osadą galo-romańską już w I w. p.n.e.
Zupełnie wyjątkową atrakcją jest możliwość dotarcia do wysepki Le Grand Bé, zwieńczonej groźnie wyglądającym fortem. Wewnątrz znajduje się grobowiec sławnego polityka i przedstawiciela wczesnego romantyzmu (to nie pomyłka - takie połączenie naprawdę miało miejsce!) - Francis-René de Chateaubrianda.
Wyjątkowość tego miejsca polega jednak głównie na tym, że ze względu na sięgającą ponad 10 m(!) amplitudę pływów, dostęp do wyspy jest czasowo ograniczony. Podczas odpływu można przejść wąską, piaszczystą groblą na wygładzone lub wprost przeciwnie - wyżarte przez morską kipiel skały. Pełno w nich jam wypełnionych wodą, w której różnorodne morskie organizmy oczekują na odpowiedni dla nich stan wody. Zaskakuje wysokość do jakiej można się wspiąć i nadal natrafiać na małże, pąkle i wodorosty. Wzbudza to nawet pewien rodzaj niepokoju, gdyż myśl, że niebawem w miejscu po którym chodzimy, będzie mnóstwo wzburzonej wody, sprawia, że można poczuć się tam dziwnie i nieswojo...
Podczas przypływu wyspę można oglądać wyłącznie z oddali. Jeśli się na niej jednak pozostanie zbyt długo, aby wrócić do miasta, należy poczekać około 12 godzin na kolejny odpływ i ponowne pojawienie się przejścia. Podczas silnych sztormów mury Saint-Malo chronią jego mieszkańców również przed potężnymi falami, o wysokości dochodzącej do poziomu drugiego piętra tutejszych budynków!
Wędrując po zabytkowej części miasta dostrzec można niekiedy napisy w języku bretońskim. Należy on do grupy języków celtyckich, które przetrwały na zachodnich krańcach kontynentu - w hiszpańskiej Galicji, Irlandii i Walii. Szczególnie mieszkańcy tej ostatniej krainy, jeśli przybędą do Bretanii, są szczególnie ciepło witani przez tubylców, z którymi są w stanie się... dogadać!
Saint-Malo jest miastem kontrastów. Granitowe budowle stanowią rodzaj wyzwania nie tylko dla potencjalnych najeźdźców, ale są przejawem ludzkiej woli, aby trwać w miejscu, w którym zda się rządzić morski żywioł. Z kolei skrajne położenie tego bretońskiego portu, na granicy kontynentu, stało się jego atutem i otworzyło go na świat. Natomiast nieufność wobec francuskiego żywiołu - chcącego zdominować Bretończyków - pragnących zachować kulturową i językową odrębność sprawiła, że region ten, dzięki swej oryginalności, stał się atrakcją dla turystów z odległych często krain.
Źródło: Korsarskie Saint-Malo
Skomentuj artykuł