Między mitami a prawdą
Wokół wychowania seksualnego nagromadziło się wiele fałszywych mitów, błędnych wyobrażeń i groźnych przekłamań. Niektórym środowiskom wydaje się, iż mają prawo decydować o tym, jakie treści powinna zawierać i w jaki sposób ma być przekazywana wiedza na temat seksualności człowieka. Tymczasem to rodzice powinni wiedzieć, że wychowanie seksualne jest ich podstawowym zadaniem i że nikt ich w tym nie zastąpi.
Powinni pamiętać o tym, że warunkiem kształtowania dojrzałych postaw w sferze seksualnej jest wychowywanie do miłości. Kto nie nauczy się kochać, ten będzie albo bał się seksualności, albo ulegnie demoralizacji lub popadnie w uzależnienia w tej sferze.
Edukacja seksualna, prowadzona przez tzw. „nowoczesnych” edukatorów, zakłada, że nie powinno się kształtować mądrych postaw w dziedzinie seksualnej, a jedynie dać wiedzę o technice współżycia i o sposobach „zabezpieczenia” przed chorobami wenerycznymi i ciążą. Tymczasem tu potrzebne jest – jak w każdej dziedzinie – wychowanie, ale „edukatorzy” seksualni słowa „wychowanie” w ogóle nie używają.
W kształtowaniu postaw sama wiedza nie wystarczy. Potrzebne są wartości, normy moralne, motywacja, świadomość zagrożeń, pozytywny przykład dorosłych.
Edukatorzy seksualni starają się stworzyć wrażenie, że seksualność to jedynie miła, niezobowiązująca zabawa. Ukrywają wiedzę o tym, jakie są najpewniejsze sposoby ochrony przed zagrożeniami i krzywdami seksualnymi: że jest to wstrzemięźliwość przedmałżeńska i wzajemna wierność małżeńska. Młodzi ludzie nie są przymuszani do korzystania z tej wiedzy, ale powinni ją otrzymać.
„Edukatorzy” z jednej strony ukrywają wiedzę o tym, jakie są optymalne zachowania w sferze seksualnej, a z drugiej strony przekazują wiedzę fałszywą. Wbrew faktom twierdzą, że istnieje „bezpieczny” seks – poprzez stosowanie antykoncepcji hormonalnej czy prezerwatyw, a to przecież jest kłamstwo. Żadna prezerwatywa nie chroni stuprocentowo przed poczęciem.
Moralnym obowiązkiem każdego wychowawcy jest proponowanie dzieciom i młodzieży wyłącznie optymalnej drogi życia. Jezus proponował drogę błogosławieństwa, radości i świętości. Jeśli dorosły człowiek postępuje szlachetnie, to jego zysk i radość; jeśli nieszlachetnie, to jego dramat. Dzieciom i młodzieży ma natomiast moralny obowiązek wskazywać wyłącznie optymalną drogę życia. W sferze seksualnej jest nią wstrzemięźliwość przedmałżeńska i wzajemna miłość małżeńska. Nie ma innej, lepszej, bardziej bezpiecznej drogi.
Każdy wychowawca, który nie wskazuje tej optymalnej drogi, bierze na swoje sumienie los tych, którzy poranią się w sferze seksualnej pod wpływem jego lekkomyślnych, demoralizatorskich sugestii. Rodzice powinni wyjaśniać swoim dzieciom: „Nie baw się seksualnością, bo to jest pole minowe, na które można łatwo wejść, ale się z niego cało nie wyjdzie”. Próba bawienia się seksualnością prowadzi do krzywd, grzechów i uzależnień, do zdrad małżeńskich i cierpienia całych rodzin.
ks. dr Marek Dziewiecki – adiunkt Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, psycholog i duszpasterz, autor publikacji z zakresu psychologii wychowania i pedagogiki
Skomentuj artykuł