Nie chorujmy na głuchotę i niemotę
„Mów do mnie, proszę – mówi dziecko z opatrunkiem na oczach – bo wtedy robi mi się jaśniej. A kiedy skończysz, to ja ci coś jeszcze wyjaśnię”.
Na pytanie, co cenimy najbardziej w relacjach z drugim człowiekiem, prawie każdy z nas odpowiedziałby podobnie: szczerość, bliskość, wzajemne zrozumienie. Bardzo łatwo zauważyć, że są to wartości, których nam, współczesnym, bardzo brakuje. Coraz mniej jest ciepłych, przyjaznych domów, w których ludzie czują się ze sobą blisko i bezpiecznie. Coraz mniej jest przyjaźni opartych na szczerych rozmowach i chęci zrozumienia. Stajemy się coraz bardziej samotni, zagubieni i odizolowani. Zakładamy słuchawki, zasłaniamy się ekranami telewizorów i komputerów. Rozmowy ograniczamy do wymiany SMS-owych skrótów myślowych czy emotikonów na Gadu-Gadu. Nie słuchamy się wzajemnie, a przez to coraz mniej siebie rozumiemy. Można więc powiedzieć, że ubożejemy psychicznie i duchowo i coraz mniej w nas autentycznego życia, a coraz więcej sztucznych doznań. Człowiek milczący jest troszkę jak dom o zatrzaśniętych oknach i drzwiach.
A słowo, mowa jest tym, co przecież tak bardzo odróżnia nas od reszty stworzeń. Jest szczególnym darem od Pana Boga. Nasz zewnętrzny i wewnętrzny świat uczymy się rozumieć za pomocą słów, jakie przekazują nam rodzice. Słowa wypowiadane w rozmowie są najlepszą drogą do tego, aby zrozumieć innych. Słowami najprościej informujemy o tym, co dzieje się w nas. Bardzo ważne są mądre i dobre słowa dla budowania bliskości i szczerości wzajemnych relacji. Jakie ryzyko dla nas samych, dzieci, młodzieży wynika z braku mądrych i dobrych słów i rozmów? Dla małych dzieci brak rozmów jest skazaniem je na ryzyko tego, że nie opanują umiejętności wysławiania się. Na to, że będą czuły się samotne i niezrozumiane, a przez to mniej ważne. Jeśli dodatkowo będą słyszeć złe, obraźliwe słowa, to zranienia, jakich doświadczą, bez wątpienia zaowocują rozgoryczeniem, złymi wyborami, złym przystosowaniem, trudnościami wychowawczymi i życiowymi. Jeśli nie zaspokoimy potrzeb emocjonalnych i nie utrzymamy więzi z dorastającym dzieckiem w rozmowach z nim, jeśli nie okażemy szczerego zainteresowania jego sprawami, to jego wyobcowanie i samotność zaprowadzą je w kierunku alternatywnych wzorców i kontaktów.
Im więcej czasu będzie ono spędzać przed monitorem czy telewizorem, tym gorsze będą jego relacje z rówieśnikami czy rodzicami. O stanie jego duszy lepiej nie wspominać. Jeśli przestajemy z dziećmi rozmawiać, dyskutować, to ograniczamy ich rozwój intelektualny. One same przestają chcieć mówić i słuchać innych. Niewypowiadane pragnienia, potrzeby stają się w takim samym stopniu toksyczne między dorosłymi w rodzinie. Ograniczają potrzebę bycia ze sobą. Najboleśniejszym skutkiem zaniku tej potrzeby jest zerwanie więzi rodzinnych i utrata szans na bliskość i poczucie bezpieczeństwa.
Co możemy zyskać przez dobry kontakt z innymi? Wiele, bo choćby zadowolenie wynikające z dobrej samooceny, poczucie bycia potrzebnym i ważnym dla innych, szeroko rozumiany rozwój intelektualny i emocjonalny oraz więź z bliskimi. Okazując sobie zainteresowanie, chęć zrozumienia i wspierając się w smutkach, kłopotach i radościach, stajemy się sobie bliscy. Przez dobry kontakt rodzice uczą swoje dzieci dobrego odbioru świata. Pokazują, jak pokonywać życiowe trudności, dają wsparcie. Dają wiedzę o sobie i zdobywają wiedzę o dziecku. Każdy człowiek jest Bożą tajemnicą. We wzajemnych relacjach, wymianie myśli i sądów uczymy się ją wzajemnie od siebie odgadywać. W dobrych i szczerych rozmowach z ludźmi uczymy się dobrych kontaktów z Panem Bogiem i odwrotnie. Mówi się: „Dobry człowiek jest jak małe światełko. Wędruje poprzez mroki naszego świata i na swojej drodze zapala zgaszone gwiazdy”. Warto być takim światełkiem dającym innym przestrzeń w sobie. Wtedy dzięki nam inni przestają być samotnie krążącymi meteorami i łączą się w jasno świecące konstelacje gwiazd.
Skomentuj artykuł