Nie interesowałem się diabłem
Jego życie uległo radykalnej zmianie, gdy dwadzieścia trzy lata temu został mianowany egzorcystą diecezji rzymskiej. Ksiądz Gabriele Amorth opowiada o diabelskich nękaniach, wypędzaniu złego ducha i złowrogiej sile amuletów.
ks. Gabriele Amorthe: Pokażę panu mój kalendarz. U góry notuję spotkania poranne, u dołu te popołudniowe. Wszystko jest wypełnione, włącznie z dniem Bożego Narodzenia!
Prawdę mówiąc, nie interesowałem się nim zbytnio. Wiedziałem, że istnieje, wierzyłem Ewangeliom. Zostałem wyświęcony na kapłana ponad pięćdziesiąt lat temu. Ale zarówno wtedy, jak i dziś wciąż aktualna pozostaje najważniejsza nauka, jakiej powinno udzielać się tym, którzy przygotowują się do kapłaństwa, a dotyczy ona właśnie rzeczywistości diabła i posługi egzorcyzmów. I ta prawda ma o wiele większe znaczenie dzisiaj, kiedy tylu młodych ludzi nie chodzi do kościoła, poświęca natomiast czas na spotkania spirytystyczne, odwiedzanie magów, wróżek itp. Myślę, że bardzo ważne jest, by poinformować ich o grożącym im niebezpieczeństwie i trzymać ich od niego z daleka.
Kiedy zdarzyło mi się stanąć w obliczu realnego przypadku opętania, zrozumiałem, że kwestia działania szatańskiego i modlitwy egzorcyzmu nie należy do przeszłości – nie można jej wiązać jedynie z czasami Jezusa – lecz do teraźniejszości. Szatan działa również dzisiaj, może nawet jeszcze intensywniej niż kiedyś, starając się jak najwięcej dusz doprowadzić do śmierci wiecznej. Przypominam sobie pewne zdarzenie, które dotknęło mnie osobiście. Bardzo porządny kleryk po dwóch latach opuścił seminarium i stracił powołanie, ponieważ nie odprawiłem nad nim egzorcyzmu. Sprawa była wyjątkowo delikatna i niezwykle bolesna, dlatego nie będę wchodził w szczegóły. Mogę jedynie powiedzieć, że był to dla mnie wielki szok, który mi pokazał i pozwolił zrozumieć, jak powinienem postępować: że muszę robić wszystko, aby tylko powstrzymać działanie diabła.
Posługa ta silnie wpłynęła na moją wiarę oraz modlitwę. Bardzo się umocniłem w wierze i modlitwie. Kiedy byłem jeszcze przewodniczącym Stowarzyszenia Egzorcystów i zajmowałem się organizowaniem kongresów, na jeden z nich zaprosiłem słynnego egzorcystę, który powiedział: „Niekiedy diabeł bawi się, ujawniając grzechy egzorcysty albo któregoś z obecnych”. Wyobraźcie sobie, jak bardzo starałem się być czysty, właśnie przede wszystkim czysty, kiedy dokonywałem egzorcyzmu.
Opowiem pewną historię. Zostałem kiedyś zaproszony do domu, w którym mieszkało młode małżeństwo z roczną córeczką. W nocy słychać było w tym domu dziwne hałasy w szafie, uderzenia o okiennice, o kaloryfery czy inne urządzenia. Ale to, co najbardziej niepokoiło małżonków, dotyczyło dziecka: maleństwo budziło się co noc, nagle, o tej samej godzinie, i zaczynało płakać. Oprócz tego dziecko było bardzo wątłe i nawet nie próbowało mówić. Rodzice tej dziewczynki modlili się i regularnie chodzili do kościoła. Podczas rozmowy z nimi zastanowiło mnie jedno zdanie. Zapytałem o krewnych, a oni powiedzieli, że za każdym razem, kiedy dwie ciotki przynosiły jakiś upominek dla dziecka, hałasy się wzmagały. Okazało się, że obie kobiety zajmowały się wróżeniem z kart. Interweniowałem wiele razy, ponieważ widziałem, że dziewczynka staje się coraz bardziej przygnębiona: nie spała, niewiele jadła, większą część nocy płakała i chowała się pod kołdrę. Kiedy dokonywałem błogosławieństwa domu, hałasy ustawały, ale tylko na dzień lub dwa. Postanowiłem więc, że odprawię w domu Mszę św. w obecności kilku sióstr zaprzyjaźnionych z rodziną oraz paru członków grup modlitewnych. Po jej zakończeniu jeszcze raz pokropiłem cały dom wodą święconą, nakazując demonowi, w imię Boże, aby opuścił to miejsce na zawsze. Od tego momentu hałasy ustały, dziewczynka zaczęła odżywać i wszystko wróciło do normy.
Kiedyś zostałem zaproszony na spotkanie przedstawicieli świata nauki. Mówiono o magii i czarach w celach informacyjnych i naukowych. Głos zabierali specjaliści z różnych stron Europy. Ja miałem konferencję poświęconą magii w czasach współczesnych. Po jej zakończeniu podszedł do mnie pewien człowiek, który był na sali, i opowiedział mi o swoim cierpieniu. „To, o czym ksiądz mówił, dokładnie odpowiada temu, co przeżywam. Jestem księdzem i oto, co mi się przytrafiło. Byłem na misjach w wielkim mieście afrykańskim. Wybudowałem kilka domów z zamiarem wzniesienia miasteczka dla dzieci. Posłużyłem się grupą miejscowych robotników. Miałem szczęście otrzymać dużą darowiznę od pewnej organizacji międzynarodowej. Za te pieniądze postanowiłem zatrudnić drugą ekipę robotników, których sprowadziłem z innego plemienia. Kiedy prace zostały ukończone, jeden z robotników z drugiej grupy powiedział mi: «Proszę ojca, niech ojciec nie śpi w tych domach. Zobaczy ojciec, że będzie się źle czuł. Niech ojciec patrzy!». I, unosząc płytki podłogowe, pokazał mi dziwne przedmioty, jakby fetysze. Następnie, zdrapując tapetę, pokazał mi kolejne dziwne przedmioty. I dodał: «Ojcze, to są przedmioty poświęcone demonom. Zostały tutaj umieszczone przez poprzednią grupę robotników. Są na nas wściekli, ponieważ jesteśmy z innego plemienia i ojciec nas zatrudnił. W ten sposób próbują się zemścić i chcą ojca zabić». Ja, jak prawdziwy racjonalista-Europejczyk, nie dałem wiary tym ostrzeżeniom. Gdzieś w środku nawet śmiałem się z tych naiwniaków. Następnej nocy spałem w tym domu albo dokładniej: w ogóle nie spałem. Szalone myśli i obrazy męczyły mnie tak, że nie mogłem zasnąć. Po kilku nieprzespanych nocach pojawiła się chęć popełnienia samobójstwa. Zawieziono mnie do szpitala. Lekarzom udało się odwieść mnie od tej myśli. Wszystkie wyniki badań były dobre, a z przeprowadzonych testów psychologicznych wynikało, że jestem zdrowy jak ryba. Musiałem wracać do kraju. Przez wiele lat błąkałem się po klinikach i szpitalach francuskich, ale bez rezultatów. Umieszczono mnie w domu dla chorych księży, nie wykryto jednak żadnej choroby. Obecnie mieszkam w domu dla księży emerytów. Rozpoznaję u siebie te oznaki, o których wspomniał ksiądz podczas konferencji”. Chociaż byłem bardzo zmęczony, przeprowadziłem nad tym księdzem długą modlitwę o uwolnienie. Bardzo się denerwował, ale modlił się z całych sił. Tamtego wieczoru nie udało mi się go uwolnić. Konty- nuowaliśmy następnego dnia. Trwało to długo, lecz w końcu został uwolniony: opuścił dom księży emerytów i z młodzieńczą siłą, którą po latach odzyskał, wyruszył na swoją afrykańską misję. Czasem do mnie pisze. Od czterech lat jest w pełni zaangażowany apostolsko. Jego uwolnienie okazało się definitywne. Nie trzeba było żadnej kolejnej interwencji.
Co najczęściej uniemożliwia uwolnienie człowieka od działania szatana?
Jedną z podstawowych przeszkód uniemożliwiających uwolnienie jest brak przebaczenia wypływającego z serca. Jeśli człowiek żywi do kogoś urazę lub żal, których nie potrafi przezwyciężyć, uwolnienie jest czymś niemożliwym. Najpierw musi przebaczyć z serca. Dlaczego Bóg dopuszcza, aby wiele osób, i to dobrych, albo dzieci, było tym dotkniętych? Tego nie wiem. Ale jestem przekonany, że egzorcyzmy powodują wiele dobra. Pierwszą rzeczą, o którą pytam, jest to: „Czy chodzisz na mszę w każdą niedzielę? Czy często się spowiadasz?”. I najczęściej słyszę odpowiedź negatywną. Wtedy daję karteczkę z dziesięcioma przykazaniami i mówię: „Trzeba zacząć do tego”. Słyszę również: „Żyję bez ślubu”. Ileż osób żyje bez ślubu! Nic nie mogę zrobić, jeżeli ludzie żyją w grzechu. Ale zauważam wiele nawróceń. Od kiedy udzielam egzorcyzmów, byłem świadkiem wielu więcej nawróceń niż przedtem. Egzorcyzm jest drogą nawrócenia, nie tylko dla osoby bezpośrednio zainteresowanej, ale i dla jej otoczenia.
Zgadza się. W trakcie egzorcyzmów często powoływałem się na Jego przykład i Jego modlitwy. Natomiast, gdy po śmierci papieża zacząłem wzywać jego orędownictwa, demony stawały się bardzo złe. Kilka razy pytałem je, dlaczego tak się dzieje. Otrzymałem różne odpowiedzi. Dwie najważniejsze były takie: „Ponieważ zniszczył wszystkie moje plany” – myślę, że odnosi się to do upadku komunizmu – i „Ponieważ pociągnął rzesze młodzieży”. Znamy przecież powszechnie szczególną wrażliwość Jana Pawła II na młodzież i silne z nią związki.
Najprostsza rada jest taka: trzymać się z daleka od każdej formy magii, chiromancji, kultów satanistycznych itp. oraz żyć w stanie łaski Bożej i oddawać się w opiekę Matki Boskiej. Natomiast w przypadku ataku zła najlepszą obroną są zawsze: modlitwa, miłość i przebaczenie. Trzeba pamiętać o tym, że Jezus pokonał szatana. Trwając zatem przy Chrystusie, możemy czuć się bezpieczni.
Skomentuj artykuł